czwartek, 1 października 2015

TEOLOGIA I PRZEMOC. KS. CHARAMSA I KS. OKO

Bp Artur Miziński
Sekretarz Konferencji Episkopatu Polski

 Stanisław kard. Dziwisz
Metropolita Krakowski

Tygodnik Powszechny
Fronda.pl
Gazeta Wyborcza


Lego de touto, hoti hekastos hymon legei, Ego men eimi Paulou, Ego de Apollo, Ego de Kepha, Ego de Khristou. Memeristai ho Khristos? Me Paulos estaurothe hyper hymon, e eis to onoma Paulou ebaptisthete? (1 Kor 1, 113).

Czy Pomazaniec jest rozczłonkowany? Czy jesteśmy Bonieckiego, Charamsy, Rysia. Hosera, Terlikowskiego I Oko? W czyje imię zostaliśmy ochrzczeni? I kto, poza Chrystusem, został za nas ukrzyżowany?

Lektura artykuły Teologia i przemoc była dla mnie doświadczeniem bardzo intensywnym, zarazem bolesnym i budującym, przynoszącym nadzieję. Jest on przykładem szlachetnego braterskiego upomnienia i próbą zdiagnozowania zjawiska, które czyni niewiarygodnym przepowiadanie Dobrej Nowiny w naszym kraju. Charamsa unika piętnowania i stygmatyzowania grup ludzi. Nie rozgrywa swojego tekstu przeciw czasopismom i innym mediom. Precyzyjnie wskazuje nadużycia, których – jego zdaniem – dopuszcza się ks. Dariusz Oko. Wskazuje także konkretne osoby, które winny zareagować po to, by naprawić krzywdę spowodowaną takim mówieniem o przesłaniu Jezusa, które zamiast miłości i nadziei szkaluje, obraża, wyklucza. Działanie naprawcze jest potrzebne tym bardziej, że poglądy głoszone przez ks. Oko, także w katolickich mediach, spotykają się z pełną aprobatą.

Tekst Charamsy spotkał się z reakcją fronda.pl. Na portalu pojawił się wywiad z ks. Oko przeprowadzony przez Tomasza Wandasa (http://www.fronda.pl/a/ks-prof-oko-dla-frondapl-tp-reprezentuje-michnika-nie-kosciol,57811.html). Ton tego wywiadu jest pryncypialny. Niestety, nie przynosi odpowiedzi na żaden z zarzutów postawionych ks. Oko przez ks. Charamsę.

Wydaje się, że ks. Oko czuję się zwolniony z merytorycznej dyskusji. Mówi:
„Ataki Gazety Wyborczej i Tygodnika Powszechnego są zaszczytem – tak mówią mi przyjaciele. Wiadomo, że sądzenie według własnych słów dziennikarzy Gazety Wyborczej i Tygodnika Powszechnego, którzy nieustannie atakują Kościół jest słabe. Dla tych środowisk, jeżeli powiemy jedno zdanie krytyczne na temat gejów czy Izraelitów natychmiast spotkamy się z falą nienawiści. Ataki tych „realistów” są dla mnie zaszczytem, gdyż nie tylko mnie się tam atakuje, ale również Kościół, szczególnie biskupów. […]Kiedy media pełne nienawiści do Kościoła atakują również mnie, czuje się zaszczycony, gdyż potwierdza to, że dobrze wykonuje swoja pracę. Tutaj nie ma miejsca na moje nauczanie a nauczanie Kościoła. Skoro wzbudzam taką nienawiść, to widocznie dobrze to robię”.
Przypomina to strategię opisaną w tekście ks. Charamsy, który zauważa, że ks. Oko publicznie zachęca, by nie czytać autorów, których poddaje bezpardonowej krytyce.
Dalsza część wywiadu staje się gorszącym atakiem personalnym, w którym ks. Oko wykorzystuje swój stały zabieg: nawiązanie do któregoś z totalitaryzmów. Tym razem jest to nawiązanie do socjalizmu i UB.  Oko mówi: „ Był już kiedyś taki ksiądz słynący z ataków na Episkopat Polski – ks. Jan Czajkowski. Po kilku latach wyszło na jaw, że pracował dla UB i donosił na ks. Popiełuszkę”.
Przewina Charamsy jest jednak większa – ostatecznie okazuje się, że atakuje on Jezusa: „Można powiedzieć, że ten atak jest też skierowany na Jezusa. Księdzu Charamsowi nie podobają się mocniejsze sformułowania, a przecież oczywiste jest, że czasem trzeba powiedzieć coś mocniej, aby to dotarło do ludzi. Czy Jezus tego nie robił? Ja staram się go naśladować. Można zatem powiedzieć, że ks. Krzysztofowi Charamsowi nie podoba się Jezus. Krytykując Jezusa stawia się ponad nim. Stawia się też ponad papieża”.
W końcu dyskredytuje Charamsę, który jest doktorem, w odróżnieniu od Oko, który posiada habilitację: „Nie widziałem żadnych publikacji ani jakikolwiek śladów wskazujących na to, by się tą tematyką zajmował. Pytanie na czym on opiera swoje przekonania? Jest doktorem, ja mam habilitację, podczas krytykowania mnie nie odwołuje się do moich publikacji naukowych. Wszystko wskazuje na to, że to, co zrobił było niekompetentne”.  (Charamsa pisze wprost, że ks. Oko nadużywa autorytetu, który sam sobie przypisuje).

Wszystkie te sformułowania posiadają wysoką temperaturę emocjonalną i są wyjątkowo perswazyjne. Można nawet powiedzieć, że ks. Oko doskonale odrobił lekcję erystyki. Stosując argumentację ad auditorem może uniknąć odpowiedzi na jakikolwiek stawiany mu zarzut. Zamiast tego może oddziaływać na odbiorców budując karykaturalny i wrogi obraz przeciwnika, dokonując uogólnień (zamiast dyskutować z Charamsą prowadzi batalię z Tygodnikiem Powszechnym, Gazetą Wyborczą i autorem Teologii i przemocy) czy wspierając się odwołaniem do autorytetów („Ostatnio szef Episkopatu Polski publicznie powiedział, że popiera działalność ks. Oko, ks. kard. Dziwisz i wielu innych zapraszają mnie przecież do siebie, abym wygłaszał wykłady”), przeinaczając poglądy Charamsy (podparte odwołaniami do papieża Franciszka, dokumentów Międzynarodowej Komisji Teologicznej, prawa kanonicznego itd.) po to, by poprzez wpływ na wolę a nie na rozum odbiorców przekonać ich do własnych poglądów (argumentum ab utili).
Nie trzeba szczegółowej wiedzy z retoryki by wiedzieć, że strategia stosowana przez ks. Oko może być efektowna i efektywna, jest jednak miałka poznawczo. Niestety.

Wywiad opublikowany przez fronda.pl nie dość, że nie podważa zarzutów merytorycznych postawionych ks. Oko przez ks. Charamsę, to jeszcze je utwierdza. Prowokuje do postawienia pytań o to, jaką „moralnością myślenia” (nawiązuję do tytułu książki ks. Michała Hellera) kieruje się ks. Oko, jakiego Jezusa głosi i jaki Kościół reprezentuje?
Zacznijmy od moralności myślenia. Ks. Heller wymienia siedem reguł (jak sam pisze – tytułem przykładu, a nie wyliczenia), bez których nie ma mowy o moralnej myśli.
1.      Należy dążyć do ścisłości i informatywności w formułowaniu swoich wypowiedzi.
2.      Należy być otwartym „na dyskusję z innymi. Prawdy na swój własny użytek, prawdy, które nie mogą być przekazywane innym, są z góry podejrzane. Ale dyskusja, jeśli ma spełniać funkcję wyostrzenia krytycyzmu, musi być otwarta. Wstępnym warunkiem otwartości jest: nie narzucać dyskutantowi swojego rozumienia terminów, a jej istotą: wysłuchać go i starać się zrozumieć, co mówi. […] Dyskusja ze z góry powziętym postanowieniem, że nie ustąpię <choćby nie wiem co>, jest najbardziej jaskrawym przejawem irracjonalności”.
3.      Należy być samokrytycznym. Najbardziej bezlitosnym dyskutantem „powinienem być […] sam dla siebie”.
4.      Należy krytycznie rozpatrywać inne możliwości, niż te przyjmowane przez siebie.
5.      Należy dbać o spójność poglądów.
6.      Należy wyciągać wnioski z przyjmowanych przesłanek rozumowania.
7.      Należy być świadomym różnorakich uwarunkowań własnych poglądów i być świadomym własnych ograniczeń językowych. „Kto bowiem twierdzi, - pisze Heller – że jego poglądy są po prostu odbiciem, odzwierciedleniem czy odfotografowaniem rzeczywistości, bez żadnych zabarwień pochodzących od innych czynników, daje tym tylko dowód, że nie został uwarunkowany przez żadną wiedzę nabytą”.

Jestem przekonany, że ks. Oko obce są reguły 1, 2, 3, 4 i 7.
Warto także zastanowić się nad jakością naukową badań ks. Oko nad gender. Tytułem przykładu ks. Oko pisze:
„Dodajmy, że środowiska gejowskie żyją w obrzydliwej rozpuście, zatrważającym promiskuityzmie (pozbawione więzi uczuciowej kontakty seksualne podejmowane z przypadkowymi osobami). Potrzebują ciągle nowych partnerów, szczególnie zaś interesują ich właśnie chłopcy w wieku pokwitania. […] Oni nie traktują  młodych osobników jak ludzi, tylko jak rzeczy do wykorzystania”.

„My mamy obowiązek bronić ludzi przed maniakami seksualnymi. Seks sam w sobie nie jest aż tak ważny dla człowieka normalnego, zdrowego, zintegrowanego. Ale ponieważ idą na nas całe zastępy maniaków seksualnych – współczesnych Hunów o bardzo niskiej kulturze, zdruzgotanych przez seks – to musimy się przed nimi bronić”.

„Starych gejów się nie pokazuje, bo to jest obraz rozpaczy. Pokazuje się młodych, ładnych. Starzy mają zwykle po kilka chorób wenerycznych i zakaźnych”.
To fragment artykuły, który ukazał się w wieloautorskiej monografii naukowej Spór o naturę ludzką (16 tom Zadań współczesnej metafizyki), którą recenzował prof. o. Edmund Morawiec. Dodam tylko, że cały tekst nie posiada ani jednego odnośnika bibliograficznego i pozbawiony jest aparatu naukowego.

Wystąpienia i teksty ks. Oko warto by także obejrzeć przez pryzmat Kodeksu Etyki Pracownika Naukowego uchwalonego przez PAN (http://www.instytucja.pan.pl/index.php/komisja-do-spraw-etyki-w-nauce/skad-komisji).

Boję się odpowiedzieć na pytanie, jakiego Jezusa głosi ks. Oko i jaki Kościół reprezentuje?
Nowy Testament nie pozostawia wątpliwości, że Bóg jest miłością oraz że nie można kochać niewidzialnego Boga jeśli nie kocha się sióstr i braci, których się widzi i z którymi się żyje (por. 1J 4, 19-21). „Nikt nigdy nie widział Boga, ale gdy okazujemy sobie miłość, ludzie mogą Go zobaczyć w naszym życiu – nasze czyny wyrażają bowiem Jego miłość” (1 J 4, 12).
Rozumiem Kościół jako głosiciela nadziei, której źródłem jest Chrystus. Silnie przemawia do mnie nauczanie papieża Franciszka, który stanowczo podkreśla, że Kościół „nie jest jakąś instytucją, która miałaby cel sama w sobie, nie jest stowarzyszeniem prywatnym lub jakąś organizacją pozarządową” (audiencja generalna , 18.06.2014). Kościół, co równie dobitnie podkreśla Papież, nie jest także własnością jakiegokolwiek narodu (audiencja generalna 12.06.2013). Kościół jest matką rodziny ludzkiej, przestrzenią wzajemnej służby i miłości. Franciszek mówił pięknie: „Wszyscy jesteśmy rodziną, mamy wspólną matkę. Kościół jest czymś znacznie szerszym, otwierającym się na całą ludzkość”. I dodaje: „Lubię używać takiego synonimu: chrześcijanie to […] lud błogosławiący. Chrześcijanin, poprzez swoje życie, zawsze powinien błogosławić Boga i błogosławić każdego człowieka” (audiencja generalna, 18.06.2014).  Misją Kościoła zaś jest „niesienie światu nadziei i Bożego zbawienia – bycie znakiem miłości Boga, który wzywa wszystkich do życia w przyjaźni z Nim; bycie zaczynem, który sprawia, że rośnie całe ciasto […]”. Jak rozumieć miłość? To uznanie Boga „za jedynego Pana życia i, jednocześnie, akceptacja drugiego człowieka jako prawdziwego brata, poprzez przezwyciężanie podziałów, rywalizacji, nieporozumień, egoizmów. Te dwie rzeczy idą w parze” (audiencja generalna 12.06.2013).
Czy ideologiczna walka toczona agresywnym, często wulgarnym, językiem, wpisuje się w taką wizję Kościoła? Śmiem wątpić. I czy – jak twierdzi ks. Oko –  taki antychrześcijański Kościół wspiera Episkopat i biskupi?

Pozostaję z pytaniem, czy ks. Oko i fronda.pl mogą ustalać co jest, a co nie jest katolickie.
W Inter Mirifica czytamy:
„Aby właściwie posługiwać się tymi środkami jest rzeczą zgoła konieczną, by wszyscy, którzy ich używają, znali zasady porządku moralnego i ściśle je w tej dziedzinie wcielali w życie. Niech więc zwracają uwagę na treść przekazywaną wedle specyficznej natury każdego z tych środków. Niech też mają przed oczyma warunki i wszystkie okoliczności, jak: cel, osoby, miejsce, czas i inne, w jakich dokonuje się przekazu, a które mogą zmieniać lub wręcz wypaczać jego godziwość. Wchodzi tu w rachubę również sposób działania właściwy każdemu z tych środków, jego siła oddziaływania, która może być tak wielka, że ludzie – szczególnie jeśli są nieprzygotowani – z trudem potrafią ją zauważyć, opanować lub w razie potrzeby odeprzeć” (nr 4).
„Pierwsze z nich dotyczy tak zwanej informacji, czyli zbierania i rozpowszechniania wiadomości. Jest rzeczą oczywistą, że wobec postępu dzisiejszej społeczności ludzkiej i coraz ściślejszych powiązań, łączących jej członków, informacja stała się niezwykle użyteczna, a bardzo często nieodzowna. Publiczne bowiem i szybkie przekazywanie informacji o wydarzeniach i sprawach umożliwia poszczególnym ludziom pełniejszą i stałą ich znajomość, dzięki czemu mogą oni skutecznie przyczyniać się do ogólnego dobra i wspólnie łatwiej wpływać na szeroki postęp całego społeczeństwa. Istnieje więc w społeczności ludzkiej prawo do informacji o tym, o czym ludzie, czy to pojedynczy, czy zespoleni w społeczności, powinni by wiedzieć, odpowiednio do warunków każdego. Właściwe jednak zastosowanie tego prawa domaga się, by co do przedmiotu swego informacja była zawsze prawdziwa i pełna, przy zachowaniu sprawiedliwości i miłości; poza tym, aby co do sposobu była godziwa i odpowiednia, to znaczy przestrzegała święcie zasad moralnych oraz słusznych praw i godności człowieka tak przy zbieraniu wiadomości, jak i przy ogłaszaniu ich. Nie każda bowiem wiadomość jest pożyteczna, „a miłość buduje” (1 Kor 8, 1)”. (nr 5).

Mam wątpliwości, czy wywiad z ks. Oko spełnia wymogi zawarte w powyższych słowach. Wiele poważniejszych wątpliwości budzi we mnie gros tekstów, dotyczących choćby uchodźców, które na fronda.pl można znaleźć.
Jedyne co mogę wobec tych wątpliwości, to trwać w modlitwie.

Z szacunkiem,

Marcin Bogusławski


Przypominam także swój list z lipca 2013 r. wysłany do kard. Dziwisza.
Otrzymałem na niego króciutką odpowiedź, zalecającą mi dyskusję z samym ks. Oko.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...