Monika Olejnik
TVN 24
TV REPUBLIKA
Dariusz Oko
via Stanisław kard. Dziwisz
OŚWIADCZENIE
W
programie Kopka nad i, emitowanym 5
października 2015 r., ks. Dariusz Oko naruszył moje dobra osobiste. Stwierdził
tam, że jestem wojującym gejem, który promuje poliamorię, czyli skrajną
rozpustę. Informacja ta nie została w jakikolwiek sposób poddana weryfikacji
przez Monikę Olejnik, a zaczęła żyć swoim życiem. Wcześniej pojawiła się także na stronach TV
Republika.
Zdaniem
Dariusza Oko wojującym gejem jest każdy, który nie zgadza się na stosowany
przez niego język i krytycznie odnosi się do doktryny Kościoła
rzymsko-katolickiego. W swoim liście dotyczącym ks. Oko pisałem: „Rzecz nie w
tym, jaki jest prywatny stosunek ks. Oko do homoseksualizmu, ale w sposobie, w
jakim o nim mówi. Mamy tu do czynienia z niespotykaną wręcz wulgaryzacją
dyskursu, a także z intelektualną nierzetelnością. Ks. Oko powołuje się choćby
na dane statystyczne, nigdy nie podając, z jakiego źródła czerpie swoje
specyficzne wiadomości. Czymś kuriozalnym jest także włączanie do
uniwersyteckich tomów pokonferencyjnych tekstów pogadanek, które ks. Oko
przedstawia dla wspólnot przyparafialnych. Poza przekazem treści silnie
zideologizowanych, pozbawione są one koniecznego aparatu naukowego i
samokrytycyzmu. Nieustannie też podkreśla, że pomoc osobom homoseksualnym
polega na ich wyleczeniu, mimo że lekarze uznają terapię reparatywną za
niemożliwą, a homoseksualizm nie jest chorobą.
W
związku z powyższym proszę o wyjaśnienie, w jakim zakresie przytoczone poniżej
cytaty realizują obowiązki nakładane przez ks. Oko przez przytoczone wyżej
zapisy dokumentów świeckich i Kościelnych”. Jak widać, jest to próba
zrozumienia stanowiska ks. Oko w ramach dokumentów prawnych, także Kościoła
rzymsko-katolickiego. Tylko tyle i aż tyle.
Ks.
Oko unika merytorycznego ustosunkowywania się do argumentów, za to namiętnie stosuje
argumenty ad personam. Tak było również w programie Kropka nad i. Owszem, wielokrotnie pisałem o poliamorii. W tym
sensie pewnie jestem jej promotorem. Szkoda tylko, że ks. Oko nie przeczytał
moich tekstów, chyba że ich nie zrozumiał. Pisałem w nich m. in.:
„.
"Ci, którzy w relacjach poliamorycznych chcą widzieć tylko rozwiązłość bez
zahamowań nie pytają o motywy, stojące za otwartością relacji, o to, jakie
wartości tworzą każdą z nich, na czym polega wierność, stałość, uczciwość, bez
której nie da się żyć w żadnej relacji. A przecież tym, co łączy ludzi jest
czas, którego owcem są: wspólne doświadczenie, troska, zaangażowanie
emocjonalne, intelektualne, fizyczne. Tym, co łączy ludzi są ideały, które
powodują, że żyje się ze sobą, a nie obok siebie. Tym, czego koniecznie potrzeba
naszemu społeczeństwu, jest wiedza i etyczność. Wiedza, w tym także wiedza o
seksualnej stornie naszego życia. Etyka, w tym świadomość, - jak mówił Albus
Dumbledore -, że o tym, kim jesteśmy, decydują nie nasze możliwości, ale nasze
dojrzałe i odpowiedzialne decyzje". Budowanie relacji, które nie są oparte
na dominacji i prawie własności, nie jest proste. "Czym dla mnie jest
poliamoria? W przywołanej (bez zrozumienia, a więc może bez lektury) książce
Deborah Anapol poliamorią rozumiana jest "pojęcie-parasol",
obejmujący sobą różne style kochania - od erotycznych po romantyczne i
platoniczne -, które łączy jedno: przekonanie, że podstawą bliskich relacji
między ludźmi jest wolność. W jej przekonaniu poliamorystą jest ten, kto wyraża
wewnętrzną zgodę na to, by miłość wydarzała się w życiu spontanicznie, by ona
sama była wartością. Anapol nie ogranicza miłości do tej formy postaci, którą
nadaje jej instytucjonalne, nuklearne małżeństwo. I czyni słusznie. Miłość
bowiem niejedno ma imię, a tym, co - w bliskiej mi perspektywie filozoficznej -
tworzy jej rdzeń, jest przyjaźń. Rozumiana jako głębokie osobowe zaangażowanie
w innego człowieka, jako troska, jako życie wspólnymi ideałami. Jako
wspólne-życie. Jestem zadeklarowanym poliamorystą wcale nie dlatego że poza
związkiem szukam erotycznych przygód. Ale dlatego że elementem mojego związku
jest także przyjaźń. Ani związek, ani przyjaźń, nie są dla mnie wolne od
bliskości fizycznej. Nie są wolne od tęsknoty, nie są wolne od potrzeby
wspólnego spędzania czasu, czy dawania z siebie tego, co najlepsza. Co więcej,
nie dzieli ich perspektywa erotyczna, bo nie jest wcale tak, że w związku eros
jest czymś permanentnie ważnym i konstytutywnym. O tym, że kocham, mówię i
partnerowi, i przyjaciołom. Zależy mi także na tym, by przyjaźń nie budziła w
związku zazdrości. Gdybym przyjął perspektywę Wodeckiej i Łukaszewskiego
musiałbym przyjąć, że cała ta sytuacja jest nienormalna, bzdurna, a ja żyję w
stanie zakłamania". "Tym, co konstytuuje doświadczenie philia są dla
mnie także: megalopsychia, parrhesia, stałość, wzajemność, równość i wolność.
Megalopyschia, wielkoduszność, rozumiana jest jako słuszna duma, czyli zdrowy,
maksymalnie nieuprzedzony ogląd samego siebie. Człowiek rozpoznawszy swoje
cnoty (atuty) posiada do siebie rozsądne zaufanie (co pociąga za sobą dystans i
poczucie humoru), zna swoją wartość i pielęgnuje poczucie honoru. Nikim nie
gardzi, ale też nikomu nie schlebia, nie potrzebuje poklasku, ale aktywnie
zabiega o swoją cześć i ją chroni. Parrhesia to inaczej szczerość czy prawda
bycia. Jest przeciwieństwem pochlebstwa, które wprowadza człowieka w relacje
oparte na dominacji i interesie. Wyklucza także sztuczki retoryczne, służące
nie tyle budowaniu relacji, ile prowadzeniu gry z innymi ludźmi. Parrhesia
odsłania ten wymiar miłości, którego stawką jest prawda. Człowiek szczery żyje
tak, jak mówi, jego osobowość jest prosta, a kierujące nim wartości stabilne.
Parrhesia to także umiejętność mówienia prawdy tak, by ta nie stała się
szantażem, by nie zawłaszczała, by pozwalała słuchającemu obejść się bez tego,
co mówię, a więc by traktowała go jako osobę samodzielną w decyzjach, uczuciach
i przekonaniach [por. Foucault]. Stałość jako cnotą, która - w moim odczuciu -
może zastąpić wierność, nazbyt związaną z monogamicznym i zseksualizowanym
rozumieniem relacji międzyludzkich. Oznacza ona "złoty środek" między
uporem a niestałością. Upór i niestałość wykluczają miłość, są bowiem źródłem
zniewolenia. Upór krępuje osobę, której nie pozwalamy zredefiniować relacji.
Niestałość jest służeniem zmiennemu pożądaniu, osoba niestała traktuje drugą
osobą tylko jako źródło zaspokojenia. Stałość oznacza towarzyszenie sobie w
trudnościach i pomimo trudności, zmaganie się o najlepszy i najbardziej
satysfakcjonujący kształt łączących nas więzów, trwałą obecność w życiu,
wiarygodność składanych obietnic i deklarowanych wartości. Te trzy cnoty
połączone z wzajemnością tworzą fundament miłości. Formują bowiem
samosterownego człowieka, którym nie kieruje wewnętrzny przymus związania się z
innymi, ale który wchodzi w relacje, dlatego że tego pragnie, acz nie przymusza
nikogo do kochania. Formują także człowieka, który widzi w innych swoich partnerów
- rozpoznając swoje bogactwo, rozpoznaje także swoje braki; podobnie ma się
rzecz w ocenie innych, z którymi może się sobą dzielić, i dzięki którym może
się ubogacać. Nie krępuje też innych oczekiwaniami ponad miarę - wie, że każdy
jest inny, inna zatem będzie "wymiana" pomiędzy każdym z przyjaciół,
odmienne będą uczucia i różnorodne kształty relacji. Wszelako we wszystkich
realizować się będzie pożądanie i ukochanie piękna. Choć różne będą formy
bliskości. Myślę także, że philia zaczyna się od miłości samego siebie: tak jak
kształtujemy autorelacje, tak kształtować będziemy również relacje z
innymi".
Nie
oczekuję od ks. Oko akceptacji takich poglądów, nie ma w nich jednak nic z
promowania skrajnej rozpusty. Co więcej, jestem autorem artykułu naukowego Po co gejowi normy?, w którym polemizuję
z teorią queer. Kończę go w
następujący sposób: „Czas już bowiem na to, byśmy oderwali kulturę (i procesy
jej tworzenia) od doświadczenia seksualnego i spostrzegli, że „kulturę tworzącą
różne rodzaje relacji, sposoby istnienia, typy wartości, formy wymiany między
ludźmi, które są rzeczywiście nowe, bo nie są ani homogeniczne, ani nałożone na
rutynowe formy kultury” [Foucault 2013, 271]. Odejście od normy seksualnej jako
źródła kultury pozwoli nam w końcu otworzyć pole nowych relacji, poszerzyć
praktyki wolności. Pozwoli nad także dostrzec, że siłą naszej kultury są nie
tylko relacje międzyludzkie, ale także te, które łączą nas ze zwierzętami czy
artefaktami. I że to, kim jesteśmy, zależy od relacji, w jakie wchodzimy”.
W
związku z powyższym domagam się sprostowania fałszywych informacji na mój
temat, a także przeprosin od ks. Oko. Nie wykluczam obrony swoich praw przed
sądem.
List niemal identycznej treści wysłałem do tygodnika DoRzeczy.
Różni się on początkiem:
"W opublikowanym przez Państwa wywiadzie z ks. Oko (http://dorzeczy.pl/id,7280/Ks-Oko-jeszcze-przed-coming-outem-ks-Charamsy-identyfikowal-go-
List niemal identycznej treści wysłałem do tygodnika DoRzeczy.
Różni się on początkiem:
"W opublikowanym przez Państwa wywiadzie z ks. Oko (http://dorzeczy.pl/id,7280/Ks-Oko-jeszcze-przed-coming-outem-ks-Charamsy-identyfikowal-go-
jako-agresywnego-geja.html) znajduje się fragment dotyczący mnie. Ks. Oko
stwierdza: "Całkowicie zgadza się z donosami, które w różnych
miejscach
złożył na mnie pan Marcin Bogusławski (i wszędzie zostały odrzucone), popiera je i radzi, by składać je na nowo. Jednak pan Marcin jest walczącym
gejem, który w dodatku w centrum swojego życia umieścił propagowanie poliamorii, czyli skrajnej rozpusty. Może więc zobaczymy piękną parę – ks.
Krzysztof i pan Marcin razem przynoszący donosy na mnie we wszelkie możliwe miejsca. Tym bardziej że ksiądz tak bardzo dba o swój wygląd – jak to jest typowe w tym środowisku"".
złożył na mnie pan Marcin Bogusławski (i wszędzie zostały odrzucone), popiera je i radzi, by składać je na nowo. Jednak pan Marcin jest walczącym
gejem, który w dodatku w centrum swojego życia umieścił propagowanie poliamorii, czyli skrajnej rozpusty. Może więc zobaczymy piękną parę – ks.
Krzysztof i pan Marcin razem przynoszący donosy na mnie we wszelkie możliwe miejsca. Tym bardziej że ksiądz tak bardzo dba o swój wygląd – jak to jest typowe w tym środowisku"".
Wbrew ks. Oko moje pismo nigdzie nie zostało odrzucone, zwyczajnie nikt na nie nie odpowiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.