piątek, 19 lipca 2013

O SYMULACJACH WŁADZY

...w ostatecznym rozrachunku prawo  nie ma bynajmniej
na względzie wymierzenia sprawiedliwości ani ustalenia prawdy.
Ma na względzie jedynie wydanie wyroku, niezależnie od prawdy i sprawiedliwości.
Dowodzi tego ponad wszelką wątpliwość kategoria prawomocności
wyroku, innymi słowy - powagi rzeczy osądzonej, przysługującej
również wyrokom niesprawiedliwym. Ostatecznym celem prawa 
jest dostarczanie rei iudicatae, za sprawą której miejsce
prawdy i sprawiedliwości zajmuje wyrok uznawany za prawdziwy,
nawet jeśli jest błędny czy nieprawdziwy.
[Giorgio Agamben, Co zostaje z Auschwitz?, tłum. Sławek Królak]  

***
Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju.
I uznanie często przychodzi post mortem.

W takim kontekście patrzę ostatnio na Jeana Baudrillarda.
Mimo wyraźnej predylekcji do Francuzów jakoś nigdy nie kręcił mnie jako teoretyk. Podobnie jak u Paula Virilio za dużo mi było słów, za dużo językowych dziwactw. A treść - wydawało mi się - dawała się zredukować do kilku zdań.

Ale przyszło mi żyć w Polsce, gdzie pomysły Baudrillarda sprawdzają się jak nigdy. Szkoda, że nie go wśród nas, bo miałby empiryczne laboratorium, pozwalające snuć wywody już nie tylko w sposób ufilozoficzniony i gabinetowy.

***
Do działań naszych polityków wybitnie pasują pojęcia symulakrów i symulacji. Wszystko składa się z jakichś znaczących działań, które tylko pozornie odsyłają do jakiejś rzeczywistości, a tak na prawdę odnoszą się tylko do siebie samych. Nie są jednak zwykłym udawaniem, ale posługują się cechami zjawisk, które symulują tak, jak chory z urojenia symuluje objawy rzeczywistej choroby.

Do działań polityków pasuje także Baudrillardowskie rozumienie końca historii. Jak mówił - nie idzie o to, że nic się nie dzieje, ale że działania nic nie znaczą, a raczej poddają się dowolnej interpretacji, mogą być rozumiane na nieskończenie wiele sposobów.

Polski kontekst pozwala jednak nieco ograniczyć i uzupełnić te wywody.
Po pierwsze, nie cała rzeczywistość jest symulacyjna. Poza sferą polityki i kierowania wspólnotą rozciąga się ogromna połać zwykłej rzeczywistości - widzów, których mami się ponowoczesną formą panem et circenses.
Po drugie, wspomniany brak znaczenia końca historii jest narzędziem w rękach cynicznych graczy, potrzebujących działać tak, by po każdej zmianie sytuacji i koniunktury mieć się na co powołać.

***
Przykładów symulacji i symulakrów jest aż nazbyt wiele.
Wyrazistym są słowa Donalda Tuska, który zaczepiony przez redaktorów Wyborczej o to, że obiecywał, iż sejm zajmie się związkami partnerskimi odparł, że przecież się zajął. Więc obietnica została spełniona.

Wyrazistym jest przejażdżka vice-prezydenta Łodzi Radosława Stępnia, który w miniony poniedziałek wybrał się busem wyposażonym w dziennikarzy, by zobaczyć jak na wycinku Bałut (a nie na Bałutach, jak twierdzi) wygląda wywózka śmieci. 
Najpierw (po pierwszym tygodniu działania nowej ustawy) orzekł, że jest zadowolony z działania firm. Mieszkańcy nie zostawili na nim suchej nitki. Potem wyruszył w podróż po tym, jak do UM docierały bardzo liczne skargi, mój list otwarty i po tym, jak szef Eko-Serwisu zdążył się pokajać i w sobotę sprytnie posprzątać.
Cóż, Prezydent był zadowolony, wyszło, że nie jest tak brudno. Szkoda, że nie słyszy rozmów mieszkańców okolic Arturówka, którzy dalej nie wiedzą, kiedy firma przyjedzie i czy dzisiaj wystawiać czy nie wystawiać worków. 

Wyrazistym jest problem uboju rytualnego.
Z decyzji parlamentu robi się gest antysemicki i antyreligijny, przemilczając, że głosowanie zachowało istniejące status quo
Choć jestem przeciwnikiem uboju bez ogłuszenia uważam, że gminy religijne powinny mieć możliwość celebrowania własnych rytuałów. I na to im prawo pozwala. Nie pozwala za to robić tego na skalę przemysłową - spór zatem ma raczej charakter biznesowy niż religijny. Ale biznes gorzej wypada retorycznie, oskarżenia o antysemityzm wyglądają lepiej i są lepszą formą nacisku.
W zalewie wypowiedzi władz Izraela, Naczelnego Rabina Polski etc., ginie to, co istotne - myślenie o zwierzętach tylko w kategoriach przemysłowych.
Ginie też problem ubojni nie-koszernych, w których ogłuszenie bywa czysto formalną fikcją, a śmierć jest kresem cierpień zadawanych zwierzętom.

Wyrazistym jest stosunek rządu do związków zawodowych.
Na retorycznie zręczne wypowiedzi Donalda Tuska i jego świty sugerujące, że związkowcy rozumieją rozmowę jako granie podług ich zasad, reagują już nawet instancje zagraniczne. 

"Bernadette Ségol, Sekretarz Generalna Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych i Sharan Burrow, Sekretarz Generalna Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych w oficjalnych pismach zwróciły się do premiera polskiego rządu z apelem o przywrócenie warunków dla rzeczywistego i skutecznego dialogu społecznego w Polsce.

„Z największą troską dowiedzieliśmy się o zakłóceniach dialogu społecznego w Polsce. Trzy polskie organizacje związkowe zrzeszone w EKZZ, NSZZ »Solidarność«, OPZZ i FZZ poinformowały nas o przeszkodach w dialogu społecznym spowodowanych przez działania Pańskiego rządu. W związku z tym, nasi polscy afilianci uznali członkostwo w Komisji Trójstronnej za nieprzynoszące efektów i zawiesili udział w pracach Komisji do czasu aż wszystkie nieprawidłowości zostaną usunięte.

***
Smutne, że przykładów symulacji i działań bez znaczenia (to znaczy ze znaczeniem adekwatnym do aktualnego zapotrzebowania) jest jeszcze wiele. Na podorędziu są i nowe szaty Premierowej, i zniechęcanie przez Donalda Tuska do referendum ws. odwołania prezydent Warszawy, i pomysł uwłaszczenia naukowców ("Gdzie ten projekt w konsultacjach jest? Usiłuję się zorientować właśnie, czy p. Kudrycka proponuje rozwiązania sprzeczne z tym, o czym rząd mówi, gdy mówi o "otwartych zasobach"" - pyta Piotr Waglowski), i....

Pozwala to chyba myśleć o tym, że demokracja w Polsce jest symulacyjna i symulakrumiczna. 
Zapewne z tego wynika niechęć Polaków do głosowań, które realnie i tak nic nie zmieniają. 
Może jednak czas przypomnieć sobie, że koniec historii i odgrywanie działań to kwestia władz, PRu i cynicznego zarządzania. I że "realistyczny" dół ma jednak realne możliwości - oporu, sprzeciwu, artykulacji niechęci?
Bo jeśli damy sobie wmówić, że wszystko jest symulacją, utkniemy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...