Gdyby nie zaostrzający się spór między bp. Henrykiem Hoserem
a księdzem Wojciechem Lemańskim nie wiedziałbym, że Ordynariusz
Warszawsko-Praski posiada swój profil na facebooku.
Jak sądzę, brak takiej wiedzy wyszedłby mi na dobre, ale
stało się - zawarte na profilu treści jakoś szczególnie mnie nie zaskoczyły.
Zaskoczył mnie jednak kontekst, w którym - zdaniem
administratorów strony - należy je odbierać.
Osoba podpisana jako ADMIN 2 wyznaje:
"Założeniem tej strony jest propagowanie działalności pasterskiej i nauczania Jego Ekscelencji. Niestety, wydarzenia ostatnich tygodni skłoniły nas do tego, by wobec jednostronnych wersji przedstawianych przez ks. Lemańskiego dopuścić do głosu informacje z "drugiej strony", które mają związek ze sprawą. Ufamy, że za jakiś czas sprawa wróci do normy a my wrócimy do pierwotnych założeń. Wobec posądzeń takiego kalibru uważamy, że mamy obowiązek reagować. Proszę też zwrócić uwagę, że zamieszczana tu - jak Pan raczył nazwać - "publicystyka" zawsze jest związana z osobą Ks. Abp.
Pomieszczone na profilu, dopełniające obrazu informacje, to
odwołania do prasy takiej jak Gazeta Polska, Fronda, Nasz
Dziennik czy Uważam Rze. To także nieprzebierające w sformułowaniach
komenatrze administratorów
"Abp Henryk Hoser SAC Niech Pani podjedzie lub napisze do ks. Lemańskiego i poprosi, by się zastanowił co robił i przeprosił publicznie pomawianego przez siebie Arcybiskupa
czy zachęty czytelników do tego, by nie wykasowywać
komenatrzy idących pod prąd stanowisku Kurii:
"Mogę tylko osobę zarządzającą tym profilem zniechęcać do usuwania komentarzy (oprócz tych wulgarnych czy nawołujących do agresji) - lepiej je ignorować, niż ograniczać profil Księdza Arcybiskupa wyłącznie dla podobnie myślących... Komentarze nie zawsze są łatwe czy miłe, stosunkowo rzadko są też mądre, ale na tym polega Facebook :-)
"Abp Henryk Hoser SAC Panie Macieju, staramy się dać wypowiadać wszystkim. O czym świadczy np. ilość komentarzy Pani Marzeny. Czasem jednak takie dyskusje przestają mieć jakikolwiek sens a stają się zwykłym spamowaniem.
Taki los - uznania za SPAM - spotkał mój komenatrz. Spodziewałem
się, że zostanie usunięty, ale nie sądziłem, że nie zawiśnie na profilu nawet
na kilkanaście minut...
***
Przeglądając profil - i sięgając mocno wstecz - nie mam
specjalnego poczucia ani co do tego, że dotyczy on spraw duszpasterstwa, ani że
ma na celu poszerzenie naszej wiedzy na temat sprawy Lemańskiego.
Fundamentalnym aspektem duszpasterstwa jest bowiem
wskazywanie na Boga i pokazywanie, w jaki sposób każdy z nas jest do Niego
odniesiony. Vaticanum II zrezygnowało z mówienia o schizmatykach czy heretykach,
zrezygnowało z wizji Kościoła walczącego na rzecz obrazu, w którym każdy z nas
wezwany jest do prowadzenia uczciwego życia w czym wspomagają "elementy
Kościoła" rozsiane także poza katolicką isntytucją. Opisując tę inną
perspektywę wskazano także, że duszpasterstwo może mieć sens tylko wtedy, gdy
praktykowane jest w perspektywie personalistycznej, unikającej
"koszarowości" i pielęgnującej indywidualne cechy każdego człowieka.
Sobór poszedł także za teologią laikatu Yves'a Congara OP.
Oznaczało to odejście od doktyrny potrydenckiej, upatrującej w duchownych
ontologicznie inny rodzaj ludzi. Sobór i Congar wskazywali, że
"ontologicznie" wszyscy jesteśmy równi, bo pomazani chrztem, a to, co
stanowić miało o większej subtelności jednych i mniejszej drugich (a więc o
relacji pouczający-pouczany, ksiądz-świecki) jest kwestią posługi dla
wspólnoty, którą trzeba sprawować ewangelicznie, jako pokorną służbę, pełną
miłosierdzia i miłości, a nie jako władzę.
Pokazanie Kościoła jako sakramentu i wyeksponowanie nowych
zadań duszpasterstwa doprowadziło też Ojców Soborowych do zajęcia stanowiska
wobec związków Kościoła i polityki. Dzięki wyakcentowaniu zasady wolności
religijnej, ujęcia rzeczywistości kościelnej jako kręgów, obejmujących nawet
religie naturalne, poprzez zapisy Diginitatis Humanae pokazano, że
religiia nie powinna być wsparciem dla konkretnych nurtów polityki. Pewnie
dlatego nie zdecydowano się na potępienie komunizmu, zrezygnowano z koncepcji
państw wyznaniowych i zaczęto dbać o to, by nie mylić wiary z zaangażowaniem
politycznym.
***
Tego wszystkiego nie widzę na profilu Abp. Hosera.
To, co może uchodzić za treści duszpasterskie i informacyjne
przypomina raczej dość agresywne okopywanie się w twierdzy.
Nie ma argumentów i dialogu, są oskarżenia i wezwanie do
kajania się.
Jest także skrajny egotyzm - możemy tak czytać, kto i
dlaczego uważa Hosera za wspaniałego duszpasterza i człowieka, kto i dlaczego
za Niego się modli, jest także promocja Jezusa na Stadionie, bez słowa o tym,
że była to msza biletowana (Luter przewraca się w grobie, bo jego przypomnienie
o niekupczeniu sakramentami pozostało bez echa).
Jest w końcu jawne zaangażowanie polityczne - informacje
przytaczane są bowiem tylko za wybranymi czasopismami, których redakcje nie
ukrywają sympatii politycznych i jawnie dzielą wierzących na prawdziwych i
fałszywą resztę.
Właśnie w notce z takiej prasy (Naszego Dziennika) znalazłem
na profilu interesujący tekst:
"Ludzkie życie ma charakter sakralny, ponieważ człowiek jest obrazem i świątynią Boga – te słowa ks. abp. Henryka Hosera SAC w pewnym sensie niosą w sobie przesłanie jego duszpasterskiej troski i pracy na różnych polach.
Poległem na nim. W działalności Abp. Hosera widać zajadłość,
podsycanie niezdrowych emocji, przemilczenia i elementarny brak wrażliwości.
Jako główny autor bioetycznegi stanowiska Episkopatu i osoba
jednoznacznie to stanowisko promująca doprowadził do apostazji Agnieszki
Ziółkowskiej.
Nie poczuł się źle nawet wtedy, gdy ksiądz de Berier
wynalazł specjalną i stygmatyzującą bruzdę.
Jako pasterz związany nauczaniem Soboru w sposób mniej
niż elegancki zaprezentował swój antysemityzm, zwracając się do
Lemańskiego z pytaniem o napletek (oświadczenie Hosera wydaje mi się mało
przekonujące, cóż, w świetle innych Jego działań trudno uznać inaczej). Regularnie opowiada się także za PiSowską wizją Polski, choćby w kazaniu na uroczystość Niepokalanego Serca NMP, gdy wywody zaczął od Powstania Listopadowego, by skończyć na ranie smoleńskiej i konieczności uzdrowienia Polski. A propos Smoleńska mówił:
"Dzisiaj, gdy nasze państwo jest bardzo chorowite i potrzebuje uzdrowienia, tak bardzo nam tych ludzi brakuje.
Jako osoba duszpastersko zatroskana potrafi zaskoczyć
podsycaniem sporu wokół Lemańskiego, krytykując go za... krytykę nadużyć w
kościele (a warto przypomnieć, że pomysły Episkopatu szły w stronę
niewypłacania odszkodować ofiarom pedofilii, że antysemityzm jest wciąż żywy w
wielu diecezjach etc.).
***
Sprawą Lemańskiego jestem już zmęczony.
Polskim pseufo-duszpasterstwem także.
Dalej kwitnie u nas polityka zamiast opieki duchowej. I
zupełne lekceważenie eksponowanych w kościołach dokumentów Vaticanum II.
Książki o teologii laikatu są wciąż nei spolszczone, bo zbyt
zatrzęsłyby feudalną strukturą i dobrym samopoczuciem "książąt"
kościoła.
Krtytyka odbierana jest jako brak miłości do kościoła, a nie
jako wyraz troski.
Potrydencki Bóg kary wciąż jest u nas bardziej w cenie niż
Bóg miłosierdzia (Wacław Hryniewicz jest tylko spektakulranym wyjątkiem).
Chciałbym tylko, żeby tzw. pasterze świadomie wzięli na
swoje sumienia apostazje i odejścia.
Bo trudno wierzyć, znając dokumenty Kościoła i widząc
ksenofobiczną, anty-ekumeniczną i feudalną postawę duchowieństwa.
Jak w Łodzi, bez ekumenicznej drogii krzyżowej, z kazaniami
o przemilczanej prawdzie o zamachu smoleńskim etc.
Każdy z nas ma prawo do poglądów politycznych, ale czy
ojciec-duszpasterz nie powinien dbać raczej o dusze, niż o politykę???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.