wtorek, 2 września 2014

ŻARLIWA TROSKA O UBOGICH. ZAPOMNIANE CHRZEŚCIJAŃSTWO JAKUBA

Jednym z najbardziej inspirujących wydarzeń tegorocznego urlopu była długa przyjacielska debata w gościnnej jak zawsze chacie Marii Szyszkowskiej i Jana Stępnia. Rozmawialiśmy o wielu sprawach, i tych bardziej prywatnych, i tych bardziej publicznych. Maria postawiła mnie przed pytaniem, dlaczego ruch religijny po śmierci Jeszui z Nazaretu stał się tak popularny, by przekształcić się w uniwersalną religię, w chrześcijaństwo. Pisma ewangeliczne nie uzasadniają bowiem - zdaniem pytającej - tej popularności.
Co odpowiedziałem? Ostrożnie wskazałem na dwie rzeczy.
Po pierwsze, na to że Nowy Testament nie był podstawą dla ruchu Jeszui. Pisma, które go tworzą, powstawały długo, a kanon ustanowiony został jeszcze później. Zatem nie w NT szukać należy płodnej siły, inspirującej pierwsze wspólnoty.
Po drugie, na to że ruch Jeszui przyciągał swoim egalitaryzmem, poprzez który ubodzy i wykluczeni mogli dostrzec swoją ludzką wartość. Pod warstwą dogmatów, kariery, którą zrobiła zromanizowana i feudalna instytucja nawiązująca do Jeszui, kryje się bowiem żywioł rewolucyjny i "socjalistyczny". Drzewiej mówił o nim w kapitalnych wykładach Tomasz Polak. Na dokładkę był to ruch "nacjonalistyczny", nastawiony na emancypację Żydów - z jednej strony od dominacji obcej władzy, z drugiej strony - od dominacji wszelkiej maści żydowskich pasibrzuchów, jak ... wyższa kasta kapłanów.

W podobny sposób widzi początki "ruchu Jezusa" Reza Aslan, autor bestsellerowej książki Zelota. Życie i czasu Jezusa z Nazaretu. Publikacja ta przedstawiana jest jako próba rekonstrukcji biografii Jezusa historycznego i zdążyła już wywołać kontrowersje. W moim odczuciu jest to jednak praca o czasach Jeszui i o wizji świata pierwszych grup chrześcijan. O życiu Nazarejczyka jest w niej niewiele (bo i więcej być nie może), a i tak szczupłe dane mają niejednakową wartość. Zastrzeżeń może być wiele - od nazywania Jeszui zelotą przy jednoczesnym podkreślaniu, że ruch zelotów powstał zdecydowanie później. Czy nieprzekonującym podejściu do danych nowotestamentalnych - mam poczucie, że Aslan jedne rzeczy uważa za wiarygodne, a inne za nie, ze względu na swoje preferencje i bez wyraźnego kryterium dokonywania takich rozróżnień.

Najbardziej fascynujące są dla mnie rozdziały końcowe, poświęcone postaciom Pawła z Tarsu i brata Jeszui - Jakuba Sprawiedliwego. I nad nimi, jak sądzę, warto pochylić się szczególnie mocno (także nad polemikami, które zawsze pozwalają wyklarować obraz).
Aslan - w moim poczuciu przekonująco - ukazuje napięcie, jakie istniało między Kościołem jerozolimskim, któremu przewodził Jakub, a Pawłem i zakładanymi przez Pawła wspólnotami. 
Jakub przewodził wspólnocie, która - jak pisze Aslan - uznawana była za Kościół-matkę i jego (Jakuba) autorytet był w tamtej dobie najważniejszy. Kierowana przez Niego wspólnota wyrastała z judaizmu i nie stała w sprzeczności względem przepisów Prawa. Jakub był powszechnie poważany przez wyznawców judaizmu jako człowiek nadzwyczajnej prawości i szlachetności. Słynął on także z postaw "socjalistycznych". Niczego nie posiadał na własność (ponoć nawet ubrania), a swojej wspólnocie zaszczepił "żarliwą troskę o ubogich". "Są nawet dowody świadczące o tym - pisze Aslan -, że pierwsi wyznawcy Jezusa, którzy zbierali się pod przywództwem Jakuba, nazywali siebie samych, jako grupę, 'biednymi'". 

Aslan, poprzez zestawienie cytatów z tzw. listu Jakuba, który może być zredagowaną wersją kazania wygłoszonego we wspólnocie jerozolimskiej, oraz z Ewangelii pokazuje, że religijna wizja Jakuba stawiająca silny akcent na pomoc ubogim i wykluczonym z jednej strony, a z drugiej na szukanie kompromisu między Torą a mesjańskim wydarzeniem Jeszui, pokazuje na ciągłość, zapoczątkowaną przez Jeszuę historycznego. Właśnie to budziło gwałtowny sprzeciw bogatych Żydów, w tym słynącego z pazerności arcykapłana Ananosa. Rywal w postaci przestrzegającego Tory, uczciwego obrońcy biednych chrześcijanina było wyzwaniem na tyle poważnym, by sprawę Jakuba starać się jakoś rozwiązać.

Z perspektywy Jakuba i wspólnoty jerozolimskiej Paweł był odstępcą od ortodoksji (!). Do tego butnym, traktującym siebie jako pierwszego apostoła, wybranego przez Boga od początku, a więc przez historycznym wydarzeniem Jeszui. Aslan przytacza fragmenty Pawłowych listów, które miały osłabiać autorytet Jakuba i jego wspólnoty. Pokazuje także walkę, jaką toczył Paweł o swoje wspólnoty, do których Jakub posłał własnych misjonarzy, mających naprostować przekaz Pawłowy. 

Jeszcze jedna rzecz wydaje mi się interesująca - Jakub i pierwotny "ruch Jezusa" nakierowani byli zasadniczo na Żydów. Przesłanie Jeszui nie miało więc charakteru uniwersalnego, w pewnym sensie było wyraźnie "narodowe". To Paweł - po oporach, jakie jego nauczanie budziło u żydowskich "chrześcijan" - podjął się uniwersalizacji doktryny głosząc ją poganom. Później doktryna wymagała oczyszczenia po klęsce powstać żydowskich - tylko wyraźne odcięcie się od buntowników i ich doktryny mogło pozwolić przetrwać wspólnotom tworzącym ruch. Ostatecznie odrzucono łączność z judaizmem po to, by chrześcijaństwo mogło stać się religią zaakceptowaną przez rzymskie imperium. Wymagało to tylko przeniesienia centrum religijnego z Jerozolimy do Rzymu, w tym zbudowania opowieści, która ufundowałaby Rzym jako religijną stolicę chrześcijaństwa. 
Tak pojawiła się figura Piotra-papieża, a Chrystus jako ahistoryczny Logos zastąpił postać historycznego Jeszui. Postać Jakuba zeszła na dalszy plan, a odróżnieniu od wizji Pawłowej, która - mimo że wzbudzała poważne kontrowersje - ukształtowała oblicze kościelnej instytucji. Chrześcijanie zapomnieli o swoich żydowskich korzeniach, a im bardziej chcieli zapomnieć, popadali w tym większy antysemityzm. Zapomnieli także o tym, że tworzą wspólnotę ubogich sióstr i braci - ale przecież o tym przypominać w Polsce nie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...