sobota, 13 września 2014

MUSIMY BYĆ WIERNYMI PRZEWODNIKAMI STADA. ARCYPROFESORSKA ARCYPUSTKA

Łódzki arcyprofesor rozpoczął już swoje kursy. I chyba ten fakt boleśnie uświadomił mi koniec wakacji. Jeszcze mały wysiłek, i pewnie po raz kolejny znajdzie się w ekipie nauczających na poziomie "ogólnouniwersyteckim". Zajmując się filozofią dialogu mimo absolutnej głuchoty na to, co filozofia ta odsłania.

Nigdy nie zapomnę, gdy w liceum odkrywałem Emmanuela Levinasa. Ten czas był dla mnie niczym rekolekcje. Tak intensywnego obrachunku swoich przekonań i działań chyba nigdy później nie doświadczyłem. Uczyłem się od Levinasa, że spotkanie z drugim człowiekiem wprowadza mnie w tajemnicę moralnej odpowiedzialności za niego. Że zobowiązanie kwestionuje świat, w którym niemożliwy jest pluralizm i indywidualna wolność. 
Później dopełniłem Levinasa Franzem Rosenzweigiem, który pokazał, że jedyną owocną formą uobecniania się Zbawienia jest dialog człowieka i świata, który wprowadza w dialog między światem a Bogiem i Bogiem a człowiekiem. Bogiem, co ważne, danym w kabalistycznym skrócie, w symbolu, w nieobecności. Nie w pysze nauczania, w którym ktoś rości sobie prawa do tłumaczenia głosu Boga niewtajemniczonym.

Jeśli nie łączy nas siostrzeństwo i braterstwo, jeśli w człowieku nie dostrzeżemy skarbnicy "metafizycznych iskier", wszelka droga innymi ścieżkami nie ma sensu. 

I co zrobić, gdy czyta się apodyktyczne wywody Arcyprofesora, że:
Ateizm odbiera prawdę, poczucie sensu istnienia, odbiera prawdę dlaczego warto cierpieć, poświęcać się i mimo tylu trudności żyć .
Ateizm to ograniczenie się do pustki (która – jak dopowiada Dariusz Oko, zapełnia perwersyjny seks i fizjologia).
To właśnie brak wiedzy, a nie jej nadmiar, jak twierdzą niektórzy, często staje się fundamentem pod ateizm.

Sensem istnienia może być przecież nie religijne dowartościowanie cierpienia, ale praca na rzecz tego, by było go mniej.
Sensem istnienia może być uśmiech drugiego człowieka.
Sensem istnienia może być rozwój ducha, który nie jest zamknięty w jednym modelu religii.

Swoją drogą, jestem ciekaw, co dla Arcyprofesora et consortes znaczy ateizm. Bo mam rosnące wrażenie, że ateizm to tyle, co nie-katolicyzm. Tak samo, jak Arcyprofesorski dialog, który jest jakoś mało dialogiczny. 

1 komentarz:

  1. Myślę, że arcybiskup powinien posłuchać pewnego dominikanina... https://www.youtube.com/watch?v=dySQl8rCkyo

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...