Głódź:
"(...) Mówimy nasze „nie” temu wszystkiemu, co polską
rodzinę deprecjonuje, obraża, poniża
(...) Polska rodzina takich eksperymentów nie chce. Nie chce zalewu antywartości, śmiecia,
wszelkiego rodzaju odpadów, które zatruwają polską
atmosferę."
Wolę
marzyć o świecie, w którym nikt nie będzie
miał na tyle tupetu, by wszystko, co dla niego inne nazywać śmieciem
czy odpadem. O świecie, w którym nikt, kto odwołuje się do
miłości jako fundamentalnego przykazania, nie będzie
nazywał antywartością tego, co sprzyja miłości.
Wolę doświadczać świata,
w którym pierwszym prawem jest miłość. Miłość,
której nie trzeba dzielić na partnerską, przyjacielską,
erotyczną i Bóg jeden wie, jaką jeszcze. Bo przecież w
zróżnicowaniu jest siła i tylko ona pozwala człowiekowi
rozwijać się.
Dwa konferencyjne dni, w
których najważniejsza była obecność przyjaciół z ich ironią,
dystansem, bliskością, ciszą, która łączy i pozwala wybrzmieć
słowom. Dwa dni, po których zostaje ból tęsknoty i poczucie, że
wydarzyło się coś pięknego. Dwa dni tęsknoty za Miłością,
która fizycznie pozostała w domu. Dwa dni czekania, aż będzie
można znaleźć się bliżej
niej. Dwa dni, w których radość sprawić może nowe zdjęcie profilowe osoby, której nie
zna się osobiście, ale która jest bliska z powodu bliskości
tych, którzy pełnią rolę „pośredników”. Dwa
dni z jeziorami i łąkami, których częścią –
zapachem, wiatrem marszczącym wodę – chciałoby się stać. Dwa
dni myślenia o spotkaniu, które wydarzy
się w przyszłym tygodniu.
Poliamoria jako utopia (projekt). Którą
chce się realizować, mimo że w „zwykłym
życiu” oznacza to przejście przez ból.
Bo trzeba wychować
emocje, które krzywi świat powołany do życia przez Głódzio-podobnych.
"Jeśliby
ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swego
nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi,
nie może miłować Boga, którego nie widzi" (1 J 4,
20).
„Kochaj i rób, co chcesz” (św.
Augustyn).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.