Niewątpliwie, sztuka ma w sobie coś z rytuału. Działa jako coś, co powtarza się w czasie. Ale nie jest to zwykłe powtórzenie - zawsze zbiega się w nim to, co minione i to, co ma nadejść. W tym sensie sztuka - tak jak rytuał - nigdy nie ma swojej teraźnieszjości, zawsze jest swoją możliwością. Ten piękny element powtórzenia, które poprzez minione otwiera na przyszłość, w szczególny sposób eksponują jubileuszowe gale. Urodziny nie mają bowiem sensu, jeżeli nic ich nie poprzedzało, i jeżeli nic po nich nie nastąpi.
Pisząc te słowa mam w pamięci niezapomnianą galę z okazji ćwierćwiecza w MET James'a Levina, na której pojawili się Ci, którzy tworzyli tradycję MET i Ci, którzy nieśli ją dalej. Niezmiennie porusza mnie Birgit Nilsson, która wyszła na scenę po to, by powiedzieć kilka słów i - mówiąc o tym, że to już nie czas na śpiew - uświetnić jubileusz okrzykiem Brunhildy.
Jutro gala łódzkiego Teatru Wielkiego. Która budzi we mnie i radość, i odczucie przykrości.
Radość, bo pojawi się choćby fragment Dialogów karmelitanek, których inscenizacja na zawsze zapisała się w historii łódzkiej sceny.
Przykrość, bo TW po raz kolejny nie umie uszanować swojej tradycji. Tak było przy okazji 50-lecia sceny. W książce poświęconej łódzkiej scenie czytamy: "Ubolewamy, że nie udało nam się zainteresować tą inicjatywą (konferencja i ksiażka) i nawiązać współpracy z Dyrekcją Teatru Wielkiego, ani z Urzędem Marszałkowskim, sprawującym bezpośrednią opiekę nad łódzką sceną". Mrówcza robota nad udostępnieniem tekstów o historii opery w Łodzi przypadła więc osobom spoza TW.
Jutro także niespecjalnie przyszłość spotka się z przeszłością. Na scenie braknie tych, którzy przez wiele lat tworzyli siłę teatru. Tych, którzy już nie śpiewają, i tych, którzy jeszcze niejedno mogliby pokazać.
Próbkę-przypominajkę daję zatem tutaj.
Miłego słuchania. Dziś i jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.