Przyznam szczerze, że coraz bardziej nurtuje mnie pewne pytanie: CO DZIEJE SIĘ Z MROŻONKAMI I INNYMI ARTYKUŁAMI SPOŻYWCZYMI TAK BEZTROSKO WYRZUCANYMI NA BRUK, JAK W OSTATNIM ODCINKU? Nie do końca rozumiem niechęć do mrożonek ale akceptuję ją. Za to wyrzucania ich w taki sposób - nie. Jest tyle miejsc, gdzie by to można spożytkować z dobrym skutkiem. Serce boli...
***
Już wiem - ponoć mrożonki zabierają właściciele restauracji. Jedzenie zatem "wyrzuca się" pozornie. Szkoda tylko, że takie symulacje utrwalają niezdrowe skojarzenia. I żerują na dietetycznym nieporozumieniu - zimą mrożonki to skarb [dzięki Ewelinko, że tak ładnie to przypominasz].
Za to serce boleć może z innego powodu. Pouczany przez bezkrytycznych wielbicieli "Kuchennych Rewolucji" zostałem potraktowany jak następuje:
Niech pana serce nie boli...panie Marcinie ;) aż boję się pomyśleć jak pan zniósł śmierć Hanki Mostowiak....
Mam nadzieję, że takie manewry retoryczne nie są związane z wszystkimi wielbicielami audycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.