Dotarła dziś do mnie smutna
informacja o śmierci Izabelli Nawe, przez pięć sezonów artystki zespołu Teatru
Wielkiego w Łodzi. Z kolei wczoraj, 19 lipca, minęła 6 rocznica śmierci Teresy-May
Czyżowskiej, jednego z filarów łódzkiego zespołu.
Teresę May-Czyżowską zapamiętam
już na zawsze ubraną w kimono, które otrzymała w darze za swe występy w
Japonii. Na łódzkiej scenie wykonywała w nim arię Butterfly Un bel di vedremo, w programie ułożonym
przez Kazimierza Kowalskiego. Pamiętam ją również w Cudzie mniemanym Jana Stefaniego i Wojciecha Bogusławskiego. A z
vinyla — z roli w Henryku VI na łowach,
czyli przedziwnej kompozycji operowej przygotowanej specjalnie dla Teatru
Wielkiego w Łodzi. Kompozycja ta jest przedziwna, albowiem muzykę do niej pracował
Jerzy Dobrzański korzystając z muzyki do istniejących oper Karola Kurpińskiego,
tekst zaś — na kanwie dramatu Bogusławskiego/Szekspira opracował Wojciech
Młynarski. Prapremiera odbyła się w Łodzi 29 stycznia 1972 r. w reżyserii
Kazimierza Dejmka.
May-Czyżowska urodziła się w
Łucku 22 stycznia 1935 r. Ukończyła Akademię Muzyczną w Grazu na Wydziale
Oratoryjnym i muzyce oratoryjnej była wierna przez całą swoją karierę. Była
członkiem Opery Objazdowej, kierowanej przez jej męża Stanisława Czyżowskiego. Wspomina
ją z tego okresu Urszula Trawińska-Moroz w książce Dobre duchy z zamku Ravenswood. Od 1966 r. należała do zespołu Teatru
Wielkiego w Łodzi, gdzie po raz ostatni wystąpiła w 2006 r. Była laureatką
konkursów w Budapeszcie (1965 r.), Sofii (1967 r.) i Grazu (1968 r., konkurs
oratoryjny). Na łódzkiej scenie zapisała piękne karty w repertuarze bardzo
wszechstronnym. Była i Królową Nocy w Czarodziejskim
Flecie, Gildą w Rigoletcie,
Rozyną w Cyruliku sewiliskim,
Fiordiligi w Cosi fan tutte, Agatą w Wolnym strzelcu, Violettą w Traviacie, Normą Elżbietą w Don Carlosie czy Leonorą w Fideliu. Ta ostatnia opera była
spektaklem symbolicznym — operę uchodzącą za apoteozę wolności i krytykę
autorytaryzmu wystawiono w 1982 r., w czasie stanu wojennego.
Kariera May-Czyżowskiej nie
ograniczała się, oczywiście, do Łodzi. Jak przypomina Adam Czopek, w 1974 r.
zachwyciła czeską publiczność występami w Národnim Divadle, gdzie grała partie
Konstancji w Uprowadzeniu z seraju i
Gildy. Brała też udział w tokijskiej premierze Halki w 1975 r., a poza tym śpiewała m. in. we Włoszech, USA czy
Austrii.
W pamięci pozostanie mi jej —
nieusuwalny — temperament, piękny, zielonkawy w brzmieniu tembr i skupiona
emisja głosu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.