Lubię cmentarze. Ich spokój, pustkę alejek po zmierzchu. Wkomponowaną w nie zadumę. Często gęsto czuję się na nich lepiej, niż na ruchliwych i pozornie wesołych ulicach. Szczególny sentyment czuję do cmentarzy prawosławnych i żydowskich.
Poza cmentarzami lubię też Pragę, a więc- volens nolens - i tamtejsze cmentarze. Z żydowskich więcej serca zostawiłem wśród strzępów grobów niedaleko wieży telewizyjnej na Żiżkowie. Wyglądają wstrząsającą wrzynając się niczym macki w pokomunistyczne realia miasta.
Po tych deklaracjach nie powinno dziwić, że wystarczył tytuł nowej powieści Umberto Eco ("Cmentarz w Pradze"), żebym jak najszybciej zabrał się za jej lekturę.
Książka nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Mam wrażenie, że "Imię róży" i "Wahadło Foucaulta" wystarczą do tego, żeby zrekonstruować powieściowy algorytm Profesora Sukcesa. Zwyczajowo więc mamy tu do czynienia z prymatem katalogu (cze encyklopedii) nad fabułą. Przewidywalnie końcówka książki zamienia się w grę fragmentami, choć bricolage i deformacje, jakim podlegała Uczta Cypriana w 'Imieniu róży" są nie do przelicytowania. Niczym nowym nie jest też motyw książki, czyli spiski tajemniczych i mniej tajemniczych organizacji.
Przewidywalność pokazała mi jednak dobitnie, że ciągłe gonienie za nowością samo w sobie nie jest niczym godnym szczególnej uwagi. "Cmentarz w Pradze" czyta się bowiem dobrze: z chęcią lektury na jednym oddechu, a nawet z pomysłami na zaadoptowanie któregoś z rozlicznych przepisów pojawiających się na kartach książki. Jak zwykle tekst skrzy się ironią i swoistym Ecowskim dowcipem (no cóż, pomysł na Niemców znaczących swe terytoria morzem kup ktoś u nas może uznać wcale nie za wyraz dowcipu i ironii, ale co tam!). Bezlitośnie obnaża też mechanizmy stojące za spiskowymi teoriami dziejów.
Summa summarum wymowa książki wydała mi się jednak poważna i gorzka. Nie wiem, jak wygląda sytuacja naszych włoskich pobratymców, ale mam wrażenie, iż gros opisywanych przez Eco teorii spiskowych jest u nas wciąż brana na serio [i to przez intelektualistów, by wspomnieć Krąpca opisującego w wywiadzie-rzecze antypolski spisek wolnomularzy]. A chęć obnażenia stojących za nimi mechanizmów może tylko stanowić kolejny dowód na to, że wszystkim rządzi ogólnoświatowy spisek. Wszystko jedno: żydów, masonów, jezuitów czy pedałów.
poniedziałek, 14 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”
Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...
-
Nie będę krył, że należę do tej części melomanów, których cieszy "historycznie poinformowany" nurt wykonywania muzyki dawnej. Nam...
-
Podróż zimowa z poezją Stanisława Barańczaka to opowieść pozbawiona nawet iskier nadziei. Jest trzeźwa, ostra i smutna ocena naszej wsp...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.