W listopadowej "Odrze" natknąłem się na ciekawy tekst Wojciecha Giełżyńskiego, poświęcony wkładzie wolnomularzy w polski ruch niepodległościowy dobry 1910-1920. Giełżyński przybliża w nim sylwety Rafała Radziwiłłowicza (pierwowzór Doktora Judyma), Stanisława Patka czy Antoniego Natansona. Opisuje poparcie masonerii dla Józefa Piłsudskiego; wolnomularskie interwencje u Georges'a Clemenceau i lorda Greya w celu przekonania ich do polskiej idei wolnościowej, wymierzonej w końcu przeciwko Rosji, czyli przeciw sojusznikowi Francji i Anglii. Zajmująco charakteryzuje "masońską enklawę prasową" czy udział braci w bitwie warszawskiej.
Tekst warto przeczytać samemu, dlatego nie będę szczegółowo go omawiał. Ale na dwie rzeczy chcę zwrócić uwagę.
Pierwsza, to rzecz o tym, że polski mason to Polak z krwi i kości. "Nie są znane - pisze Giełżyński - motywy ostatecznej decyzji o zaniechaniu pracy lóż. Wiadomo tylko, że ostatnie zgromadzenie masonów odbyło się w mieszkaniu mecenasa Franciszka Paschalskiego. Doszło tam do ostrej wymiany zdań między Zygmuntem Chmielewskim ... (jednym z członków... Ligii Państwowości Polskiej i sympatykiem Sikorskiego), a Patkiem, który stał twardo przy Piłsudskim. Polacy i w dawnych wiekach, i na progu niepodległości, i dziś także ustawicznie walczą z Polakami".
Druga dotyczy kościelnych pomówień o antynarodowe spiski masonerii. Giełżyński wspomina w swoim tekście o Maksymilianie Malinowskim (i ruchu "zaraniarskim"). Celem Malinowskiego było uświadomienie chłopów, walka o ich wolność i wzbudzenie w nich idei własnego państwa. Ruch ten miał zaniepokoić nie tylko władze carskie, ale także polskich biskupów. 'Szczególnie biskupa kieleckiego Łosińskiego, który zajadle tropił i tępił kiełkujące wśród ludu wiejskiego marzenia wolnościowe. Gdy tylko zobaczył w podległych mu parafiach >bakcyle patriotyzmu<, palił na ambonie, w płomieniu świec mszalnych, egzemplarze bezbożnego tygodnika. Nauczał, że Bóg woli zbrodniarzy od >zaraniarzy<, i nakazywał proboszczom, by nie przyjmowali do spowiedzi czytelników >Zarania<, a przynajmniej nie dawali im rozgrzeszenia"...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”
Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...
-
Nie będę krył, że należę do tej części melomanów, których cieszy "historycznie poinformowany" nurt wykonywania muzyki dawnej. Nam...
-
Podróż zimowa z poezją Stanisława Barańczaka to opowieść pozbawiona nawet iskier nadziei. Jest trzeźwa, ostra i smutna ocena naszej wsp...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.