Łódź, 31 stycznia 2015 r.
Pan
Jarosław Manowski
Szef Redakcji Publicystyki i Programów Kulturalnych
Radio Łódź
Szanowni Państwo!
Nie lubię zbytnio wielkich słów. Nie czuję się ani
intelektualistą, ani krytykiem muzycznym.
Z wykształcenia jest humanistą. Z zainteresowań – melomanem.
Z planów – niedoszłym absolwentem akademii muzycznej, w której – obok teatru muzycznego – chciałem kształcić się w
etnomuzykologii. W pisaniu o muzyce – recenzentem.
Jako humanista, meloman i recenzent uważam, że w stosunku do
środowiska muzycznego mam określone obowiązki.
Pisząc recenzje kieruję się zasadą, że patrzeć należy z
przestrzeni „ziemi niczyjej”, formułując argumenty w oparciu o doświadczenie
estetyczne i posiadaną wiedzę. Zbyt często teksty recenzenckie powstają dzisiaj
jako prace usługowe według celów zakładanych przez instytucje muzyczne. Do
znudzenia powiela się informacje z folderów, konferencji prasowych, za dobrą
monetę bierze się deklaracje reżyserów. Traci się przez to niezależność w
spojrzeniu na dane zjawisko artystyczne i wobec kontekstu instytucjonalnego,
który to zjawisko kreuje.
Jako człowiek staromodny, uważam – za Jeanem-Paulem
Sartre’em, że rolą intelektualisty jest stawanie zawsze po stronie marginesu,
tych, którzy z powodów systemowych są na pozycji słabszej. To podejście
spowodowało, że w sporze między Związkami Zawodowymi Teatru Wielkiego w Łodzi a
Dyrektorem TW stanąłem po stronie związkowców. Nie oznacza to jednak, że
deklaracja ta zwalnia mnie z krytycznego myślenia, uczciwości, argumentowania.
O swoim krytycznym stosunku do kursu nadanego Teatrowi przez Wojciecha
Nowickiego pisałem wielokrotnie. Zanim dowiedziałem się, że wewnątrz placówki
toczy się spór. Moje pytania i argumenty nigdy nie spotkały się z rzetelną
odpowiedzią. Reakcją bywały za to anonimowe i mało wybredne personalne ataki.
Pogodzenie patrzenia z ziemi niczyjej z zaangażowaniem po
stronie związkowców jest trudne i wymaga ode mnie bardzo wiele. Uważam jednak,
że taka decyzja była konieczna. Dlaczego? Dlatego że co i rusz zmuszony jestem
to reagowania na doniesienia medialne, których autorzy nie przestrzegają
elementarnych zasad etosu dziennikarskiego. Kreują świat „faktyszy” – a więc
konstruują określone widzenie rzeczywistości przedstawiając je jako całkowicie
obiektywne. Tak jest, niestety, także w przypadku felietonu Macieja
Trojanowskiego.
Trzeba dużo dziennikarskiego tupetu, by po konferencji
prasowej Związków Zawodowych TW i po obradach Sejmiku Wojewódzkiego (dostępne
na youtube.com) odważyć się na wygłoszenie i opublikowanie felietonu, w którym
konsekwentnie przemilcza się najważniejsze elementy sporu wewnątrz TW. Obraz
przedstawiony przez Redaktora Trojanowskiego jest zdeformowany tak silnie, że
można mówić tu o złamaniu zasady obiektywności i zasady prawdy, wpisanych jako
wiodące do Karty Etyki Mediów.
Fundamentalne zarzuty związkowców dotyczą bowiem braku
polityki repertuarowej, problemów ze sprawnym wydatkowaniem dotacji z Urzędu
Marszałkowskiego, wątpliwego sposobu organizowania weryfikujących zespoły
przesłuchań, braków kadrowych (na konferencji prasowej dowiedziałem się choćby,
że z powodu przepracowania zemdlała na próbie pianistka-korepetytorka),
zachowań uznawanych przez pracowników za niezgodne z prawem pracy i
dyskryminujące. Kwestie finansowe są tylko jednym z elementów sporu, a że w TW
warunki finansowe bywają dramatyczne można przekonać się pytając pracowników o
pensje. Zdanie z felietonu „Oczywiście rozumiem, że praca w instytucji kultury
to nie praca w księgowości czy przy taśmie. Jednak istnieją gdzieś przecież
granice przyzwoitości. W każdej firmie pracodawca ma prawo kontrolować swoich
pracowników i wymagać tego, żeby pracowali” brzmi efektownie. Tyle że problem
leży gdzie indziej.
Przesłuchania chóru odbyły się na innych zasadach niż podane
wcześniej. O zmianie zespół dowiedział się w chwili przystąpienia do audycji.
Karty ocen dostępne były na wiele dni po przesłuchaniach, a nie tuż po nich.
Poza tym podpisane były przez kierownictwo, nie przez komisję oceniającą. A,
jak padło na sesji Sejmiku, opinie Kierownika bywały odmienne od ocen podanych
przez obecną w komisji pedagog wokalną. Związki podnoszą także, że w TW nie ma
zatrudnionego pedagoga wokalnego, który pomaga artystom w rozwoju.
Poważne zarzuty pod kątem wad proceduralnych zgłaszają pod
adresem audycji także związki artystów baletu.
„Pracownicy Teatru Wielkiego popełnili nomen omen wielki
błąd ustawiając w jednym szeregu zarzuty dotyczące części artystycznej
działalności swojej instytucji z tymi socjalnymi. Niewykluczone, że przez to
nikt już nie będzie poważnie traktował związkowców i nikt na poważnie nie
pochyli się nad być może słusznymi postulatami” – mówił i napisał P.
Trojanowski. Na ile znam postulaty związkowców, zarzuty te nie są ustawione w
jednym szeregu. Nie są tak ustawione także w felietonie P. Trojanowskiego,
który ośmieszył działanie związków deformując obraz ich postulatów.
List podaję do publicznej wiadomości.
Marcin M. Bogusławski