19 listopada 1765 r. to data symbolizująca powstanie teatru publicznego w Polsce. Za ojca teatru narodowego uznaje się z kolei wybitnego wolnomularza, Wojciecha Bogusławskiego. Jego działalność teatralna jest tak znacząca oraz wybitna, że w symbolicznej historii teatru w Polsce nie przeszkadza nawet fakt, iż Wojciech miał ledwo kilka lat, gdy powstawała pierwsza publiczna scena.
Zapewne ideowe zaangażowanie Bogusławskiego przesądziło o tym, jak postrzegał on rolę teatru publicznego. Mianowicie był to teatr misyjny - służył promowaniu wartości oświeceniowych, krytyce społecznej, podtrzymywaniu ducha polskości (sam Bogusławski kapitalnie spolszczał libretta obcych oper). Teatr publiczny pełnił także funkcje wychowawcze do egalitarnego społeczeństwa demokratycznego - wymowna jest w tym względzie scena z Popiołów, w której szlachecka śmietanka wyśmiewa ten teatr za granie po polsku i dla pospólstwa, samemu preferując sztuki francuskojęzyczne realizowane dla wąskiego grona odbiorców.
Warto przy tym zauważyć, że aspekt misyjno-wychowawczy obejmuje z zasady otwartość teatru na artystyczny eksperyment, zmianę języka, nowość. Silnie podkreślał to Witold Mrożek w audycji z cyklu radiowej "Encyklopedii Teatru". Skonstatował w niej także zanik misyjnego charakteru scen publicznych, które coraz częściej grają repertuar rozrywkowy, pozbawiony ryzyka i ważnej wymowy. Zastąpiło to często gęsto powtarzanie komunałów, pozbawienie teatru rażenia ideowego. Służy on bezpiecznej rozrywce dla zapracowanych ludzi. I wpisanie teatru w "niezachwiane prawa rynku" widziane z perspektywy neoliberalizmu.
Takie funkcjonowanie teatru publicznego jest wygodne dla władz.
Z jednej strony, nie trzeba przejmować się tym, że zadaje on trudne pytania ideowemu i społecznemu status quo.
Z drugiej strony, wpisanie teatru w domenę rynku, pozwala widzieć w nim maszynerię służącą wyprodukowaniu określonego towaru. W jego ocenie ważnym aspektem będą niskie koszta, a więc śmieciowe umowy o pracę, rozmontowywanie zespołów etc.
Mrożek wprost mówi o podporządkowaniu dyrektorów teatrów lokalnym politykom. O hierarchicznej strukturze władzy, która reprodukuje się w środowiskach teatralnych. O tym, że nie ma lokalnych dyskusji na temat polityki kulturalnej i że podejmowanie takich kwestii nie interesuje lokalnych mediów.
Jeśli Mrożek ma rację, to lokalnym politykom będzie zależeń na takim działaniu, które nie doprowadzi do zakwestionowania ich decyzji. I umocni hierarchiczną zależność władzy.
Mam nieodparte wrażenie, że tak dzieje się w Łodzi. A wymownym przykładem jest spór, jaki toczy się wokół Teatru Wielkiego.
Z jednej strony mamy znaczną część pracowników, którzy - przyparci do ściany - rozpoczęli akcję protestacyjną. Postawili zarzuty poważne - brak polityki repertuarowej, mobbing, dyskryminację, złe wydatkowanie środków finansowych itd. Ich problemem zainteresowało się środowisko PiS, co po raz kolejny potwierdza moją obserwację - że ideowym wymiarem teatru zajmuje się w Polsce wyłącznie zadeklarowana prawica i lewica. Obóz rządzący najchętniej udawałby, że za teatr nie odpowiada, wszelkie próby mówienia o nim na forum publicznym traktując jako upolitycznienie problemu.
Z drugiej strony mamy Dyrekcję TW, powołaną przez władze polityczne (!), bodajże w trybie pozakonkursowym. Nie wiadomo zatem, jakie kryteria zdecydowały o tym wyborze.
Ta sama władza, w postaci PO i PSL nie stawiła się na nadzwyczajnym zebraniu Sejmiku, w którym kwestie protestu w Teatrze miały być dyskutowane. Wśród argumentów pojawił się i ten, że Sejmik 27 stycznia będzie odpowiednim momentem do zajęcia się tą sprawą. Zerknąłem zatem na plan obrad. Przewidziany jest tam punkt 7:
Informacja o sytuacji w
Teatrze Wielkim w Łodzi:
- wystąpienie - dyrektor Teatru
Wielkiego w Łodzi pan Wojciech Nowicki,
-
dyskusja.
Jak widać, zaplanowana jest wyłącznie obecność jednej ze
stron sporu. Zupełnie inaczej niż w planie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmiku.
Przy tym obecna będzie strona mająca zdecydowaną przewagę -
jako dyrektor powołany przez władzę, która akurat na tym spotkaniu się pojawi i
zapewne swoich decyzji nie uzna za upolitycznianie kultury.
Nowicki swoimi wypowiedziami dla prasy wpisuje się w typową
dla neoliberałów ekonomicznych strategię negowania zasadności działań związków
zawodowych, a postawione zarzuty redukuje tylko do frustracji finansowej
pracowników. Zapewne powtórzy to w trakcie Sejmiku, informując o sytuacji
Teatru.
Fakt, że dzieje się to wszystko w roku jubileuszowym dla
teatru publicznego w Polsce, jest szczególnie wymowne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.