czwartek, 6 czerwca 2013

TERESA BOGUSŁAWSKA - NAJMŁODSZA POETKA CZASÓW WOJNY

Historia mojej rodziny jest klasycznie meandryczna.
Podobnie niejasne, wielowątkowe są relacje mojej familii z innymi rodzinami, a także - często wspólne - uwikłanie w dzieje Polski.
Po tym uwikłaniu pozostały zresztą różnorakie ślady.
Kawałek rodzinnego grobowca przedstawiający pradziadka, który rzeźbił Hauke-Bosak z młodszej linii Józefa Hauke-Bosaka, jednego z naczelników Powstania Styczniowego.
Wspomnienia i fotografie ciotecznej babki Melanii, opowiadające o bliskich związkach naszej rodziny ze Starzyńskimi, związkach, których oficjalizację uniemożliwiła wojna.
W końcu po prostu wspomnienia, jak te dotyczące Teresy Bogusławskiej, najmniej pewne, bo nie poparte dokumentami.
Ale żywe...


Teresa była zapewne najmłodszą poetką czasów wojny.
Działała intensywnie w Szarych Szeregach, rozlepiając antyniemieckie afisze, w czasie Powstania Warszawskiego szyjąc mundury i opaski. Przeszła przez gestapowskie tortury, a na Pawiaku nabawiła się gruźlicy, która wywołała śmiertelne w skutkach zapalenie opon mózgowych.
Zgasła mając 16 lat.

Został po niej tom wierszy, wydany w 1979 przez Józefa Szypka. 
To własnie on, zatytułowany Wołanie nocy jest tym, co koncentruje i pobudza rodzinną pamięć.

Szczęśliwie nie zapomnieli o Teresie harcerze.
Ucieszyło mnie dziś bardzo internetowe znalezisko - na stronie Świętokrzyskiego Kręgu Harcerskiego znalazłem bowiem elektroniczną wersję wznowionego tomu Teresy, który ukazał się w 2008 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Poza wierszami znaleźć w nim można krótki biogram i fotografie.

***
Choć sienkiewiczowski, martyrologiczny model patriotyzmu jest mi daleki, a niekiedy nawet obcy, z tęsknotą patrzę na heroizm i oddanie Polsce, które prezentował Hauke-Bosak, Starzyński czy Teresa.
Oglądając się na ich postawy widać, że Ojczyzna mogła być żywą wartością, a poświęcenie nie miało na celu kultu męczeństwa, ale oddanie budowaniu - budowaniu kraju, który byłby matką dla swoich mieszkańców. 

Przyglądając się dziś wierszom Teresy - niekiedy młodzieńczo naiwnym i słodkim - pomyślałem, jak bardzo potrzeba i dziś takiego herozimu.
Nie po to, by szyć opaski, robić ryngrafy i umierać, ale po to, by w Polsce pozostać i starać się mozolnie budować przestrzeń wspólnego dobra.

Tym, co najbardziej przeraża mnie we współczesnej polityce jest retoryka sukcesu, pod którą skrywa się całkowite wyprzedanie wszystkiego, co składa się na Ojczyznę.
Wyprzedanie języka poprzez obligowanie do uprawiania nauki w językach obcych (żeby było bardziej światowo).
Wyprzedanie bezinteresowności przez promowanie tego, co biznesowo i pragmatycznie użyteczne.
Wyprzedanie solidarności, przez notorycznie stosowany chwyt divide et impera.
Wyprzedania wartości humanistycznych przez ekonomiczną zapaść, rozpoczetą spektakularnie w łódzkiem: to tu Leszek Balcerowicz chwalił przedsiębiorców z Tuszyna by kilka dni później doprowadzić ich do zapaści zamknięciem rynków zbytu.

***
Teodor Adorno pytał kiedyś, czy po Auschwitz możliwa jest poezja?
Idąc jego tropem można pytać, czy pisanie poezji w czasie wojny jest czymś, co godzi się robić?

Postawa Teresy, pełna faktycznego zaangażowania w walkę, pokazuje, że można.
Bo właśnie to, co bezinteresowne, co uwrażliwiające, co kulturotwórcze jest ostatecznie tym, co buduje kulturę, tworzy tradycję, zasila pamięć.

Pamiętam przerażenie, gdy w trakcie lektury jednej z prac Rafała Stobieckiego uświadomiłem sobie, że opis stalinizacji nauki, jaki przywoływał, daje się odnieść do dzisiejszych czasów, wystarczy tylko zmienić nomenklaturę z partyjnej lat 50tych na partyjną chwili obecnej.

Pamiętam niepokój, który opanował mnie na wczorajszych zajęciach ze studentami, którzy przyznali, że to, co bezinteresowne, co jest rozwojem ducha dla niego samego, poznaniem dla poznania, świadczy o tym, że jest się człowiekiem.

Przypominam Teresę w momencie, gdy nakazuje się nam robić wszystko dla pomnożenia kapitału (nie naszego), dla wartości ekonomicznych i doraźnych.

Przypominam Teresę w momencie, gdy niszczy się kulturę i pamięć, jako autonomiczne sfery, wychowujące człowieka do bycia człowiekiem.

"Śpiewałabym Ci piosenkę, piosenkę błękitną,
O tym, jak szczęścia kwiaty gdzieś na łące kwitną.
Śpiewałabym Ci długo, śpiewałabym rzewnie,
O tym jak słońce zaszło już za lasem pewnie.
Jak zapachniały w rosach macierzanki łąki
I jak przysiadły w bruzdach przed nocą skowronki.
O tym, jak blask zachodu poozłacał pola,
Po których chodzi zwolna szara polska dola…
Śpiewałbym Ci długo, śpiewałabym rzewnie,
Aż wszystkie Twoje troski odbiegłyby gniewnie
I aż byś zasnął cicho i śnił, jak tam kwitną

Kwiaty zbudzone w dali przez piosnkę błękitną


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...