czwartek, 15 listopada 2012

CZARNY PR I CZERWONA BANDA. CZYLI PLĄS GOWINA Z EPISKOPATEM

Najbardziej lubię sytuacje, gdy władza demaskuje się mimochodem. 
Lubię je dlatego że demaskacja jest wtedy najpełniejsza - nie ma czasu na retoryczne chwyty, nie ma też powodu do publikowania sprostowań lub wyjaśnień. 

Pomyślałem o tym dziś rano, słuchając w radiowym przeglądzie prasy o książkowym prezencie, jaki dyrektorom mass mediów (i wszystkim Polakom) zafundował episkopat. 
Prezentem tym jest książka Kościół. Stereotypy, uprzedzenia, manipulacje, będąca próbą ukazania prawdziwego obrazu Kościoła innego niż ten zabarwiony "laickim czarnym PR-em", który pokazują najpopularniejsze media.

Mówiąc wprost, za Grzegorzem Polakiem, publikacja jest formą apologii, służacą doinformowaniu opinii publicznej, podważeniu retoryki mediów antykościelnych i - jak donosi dziesiejsza prasa - zbudowaniu obrony przed "atakami lewicy" w sytuacji, gdy powrót radyalnie czerwonego myślenia do władzy staje się realną perspektywą.

Ten ostatni wyimek - wybity przez Wacława Tkaczuka w dwójkowym przeglądzie prasy - skojarzył mi się z wypowiedzią Jarosława Gowina, który bez pardonu orzekł, że nacjonalistyczna retoryka wymierzona przeciw demokracji jest dla Niego mniej niepokojąca od poglądów głoszonych choćby przez Krytykę Polityczną. Zresztą jest nie tylko mniej grożna dla niego, ale i zgodna ze standardami demokracji. Znów inaczej od Krytyki Politycznej, promującej jakoby leninizm, ze standardami demokracji już się nie uzgadniający.

Powiedziałbym, że owa koincydencja dobrze pokazuje ideowe oblicze PO. Pokazuje również, jakie myślenie i jakie środowiska pociągają w Polsce za polityczne sznurki. Co więcej, dodałbym, że anachroniczne poglądy na lewicę i czynienie z niej papierowego tygrysa, który pożre wszystkich, świadczyć dziś może już tylko o tępocie umysłowej. Ale w kraju, gdzie za obrazę jednego prezydenta ściga się bezdomnego, a za prowadzenie bloga krytykującego drugiego, aresztuje, wolę tego nie mówić.

Dzięki Tomkowi obejrzałem dziś rano  Kościół za zamkniętymi drzwiami. To przerażający film, doskonale dokumentuje bowiem zarazem skalę pedofilii w Kościele, jak i skalę zmowy milczenia, jaka w tej instytucji panowała. Ale nie to przeraziło mnie najbardziej. W filmie wypowiada się ksiądz-pedofil, który zwrócił się do biskupa z prośbą o pomoc. Usłyszał tylko, że ma brać zimny prysznic, bo to pomaga przezwyciężyć chuć. Jak sam stwierdził, był szczęśliwy, gdy przyjechała po niego policja, wiedział bowiem, że dzięki temu choć na chwilę rozwiąże swój problem.

Widmo czerwonych krąży po Polsce dlatego że środowiska lewicowe nie boją się mówić i pisać o takich problemach. Nie boją się pokazywać, że kościelna pedofilia nie tylko krzywdzi dzieci, ale także gejów, utrwalając stereotyp, że pedał to pedofil. Nie boją się wskazywać, że problemem jest nie tylko sama pedofilia, ale także hipokryzja, polegająca na tym, że innym mówi się, jak żyć, piętnując jako grzeszną miłość, a swoje sprawy (zresztą także finansowe) ukrywa się pod korcem. 

Lewica ma wiele zasług w pokazywaniu przemocy w nierozerwalnych sakramentalnie rodzinach, w mówieniu o tym, że miłość może mieć wiele odcieni, łącząc nie tylko mężczyznę i kobietę i nie tylko dwójkę ludzi.

Cóż, obalmy stereotypy pozwalając na ostentacyjną krytykę republiki. Obalmy stereotypy, ucinając wszelką krytykę wskazaniem na jej źródło - zsyłającą na kołymę bandę czerwonych. 
Nie afiszujmy się tylko z hasłem demokracji na ustach. Nie odwołujmy do dokumentów Vaticanum II i nie udawajmy, że zajmujemy się problemami, podczas gdy dyskutujemy pseudoproblemy po to, by zakryć swoje prawdziwe polityczne posunięcia.  

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...