Moja namiętność do matematyki pewnie niejednego zadziwi. Ale cóż, mogę o niej nie mówić, ale mam ją w głębi duszy. Do-kształconą ostatecznie w liceum - z matematyczką o symptomatycznych inicjałach [SS] i w klasie o profilu matematyczno-fizycznym. Co prawda, nigdy nie wierzyłem w matematyczność świata czy uniwersalność języka matematyki. Za to pociągały mnie w tym języku jego prostota i piękno, kreatywna moc, ale też dar uspokojenia. I choć od dawna nie rozwiązuję zadań ze stereometrii, sporadycznie sięgam do trygonometrii, z rozrzewnieniem wspominam już tylko badanie przebiegu zmienności funkcji, to kreatywna i wnosząca (s)pokój moc matematyki towarzyszy mi nieustannie. W muzyce. U Bacha - gdzie obok wszystkiego matematyczność staje się również doznaniem quasi-mistycznym. Jak tu, w chaconne, granej jak nigdy wcześniej i nigdy później (widać, nie rdzewieją stare miłości) przez Lucy van Dael:
http://www.youtube.com/watch?v=1AvKThvHMHw
Chapeaux bas, Messieurs, c' est la mathématique!
piątek, 9 marca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”
Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...
-
Nie będę krył, że należę do tej części melomanów, których cieszy "historycznie poinformowany" nurt wykonywania muzyki dawnej. Nam...
-
Podróż zimowa z poezją Stanisława Barańczaka to opowieść pozbawiona nawet iskier nadziei. Jest trzeźwa, ostra i smutna ocena naszej wsp...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.