Marszałkowie
Sejmu i Senatu przebywali wczoraj na Jasnej Górze z prywatną wizytą. W jej
trakcie padły ważne słowa dotyczące Polski:
„Zdaniem
Marka Kuchcińskiego, rocznica stanowi okazję do ponownego uświadomienia sobie
chrześcijańskich wartości, w oparciu o które powinien być także budowany
porządek prawny w Polsce. – To są sprawy związane z hierarchią wartości
chrześcijańskich, która nieraz była zapominana bądź niedoceniana w pracy władz
ustawodawczych, co potem skutkowało nie zawsze dobrymi rozwiązaniami ustaw czy
innych przepisów, w oparciu o które organizujemy życie państwa i całego narodu
– powiedział marszałek Sejmu.
Zdaniem
Karczewskiego, rocznica chrztu Polski będzie szansą na odnowienie świadomości
narodu jako wspólnoty. – Mam to szczęście, że pamiętam Millenium Chrztu, to co
działo się 50 lat temu, jak wielkie były oczekiwania Polaków na zjednoczenie
Polski katolickiej. Tego zjednoczenia narodowego wtedy nie było i cieszę się,
że w tej chwili ta wspólnota narodowa jest, że jest możliwa do budowania i
odnowienia – powiedział marszałek Senatu”.
Chciałbym
wiedzieć, czym są chrześcijańskie wartości, które mają lec u podstaw budowanego
przez nowe władze porządku prawnego w Polsce. Sądzę bowiem, że nie istnieje
jeden system wartości chrześcijańskich, a samo to pojęcie jest problematyczne. Poniżej,
bardzo szkicowo, wskażę na trzy perspektywy, z których problematyczność pojęcia
wartości chrześcijańskich można zobaczyć.
Dekalog
Jak
sądzę, mówiąc o wartościach chrześcijańskich w pierwszym rzędzie pomyśli się o
dekalogu (choć ten pochodzi z Biblii hebrajskiej). Pytanie tylko, o której jego
wersji? W Księdze Wyjścia czytamy:
„Jam Wiekuisty, Bóg twój, którym cię
wywiódł z ziemi Micraim, z domu niewolników”.
Nie będziesz miał bogów cudzych przed
obliczem Mojem.
Nie uczynisz sobie posągu, ani żadnego
obrazu tego, co na niebie wysoko, i co na ziemi nizko, i co w wodzie poniżej
ziemi.
Nie będziesz się im korzył, ani służył
im; gdyż Ja Wiekuisty, Bóg twój, Bóg żarliwy, pomny winy ojców na synach, na
wnukach i prawnukach, tych, którzy Mnie nienawidzą;
A świadczący miłosierdzie tysiącom,
gwoli: tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają przykazań Moich.
Nie wzywaj imienia Wiekuistego, Boga
twojego, do fałszu! Gdyż nie przepuści Wiekuisty temu, który wzywa imię Jego
dla fałszu.
Pamiętaj na dzień Sabbatu, abyś go święcił.
[…]
Czcij ojca twego i matkę twoję, aby się
przedłużyły dni twoje na ziemi, którą Wiekuisty, Bóg twój, da tobie.
Nie zabijaj.
Nie łam małżeńskiej wiary.
Nie kradnij.
Nie dawaj przeciw bliźniemu twemu świadectwa
fałszywego.
Nie pożądaj domu bliźniego twego; nie
pożądaj żony bliźniego twojego, — ani sługi jego, ani służebnicy, ani wołu, ani
osła jego, ani niczego, co do bliźniego twego należy.
(Ks. Wyjścia 20, 2-17, tłum. Izaaka
Cylkowa).
Nieznacznie
różniącą się wersję dekalogu zawiera Księga Powtórzonego Prawa (5, 6-21).
Obie
wersje biblijne różnią się od najbardziej rozpowszechnionej formy dekalogu
katolickiego, która pochodzi z katechizmu kard. Gasspariego (idąca za podziałem
św. Augustyna):
Jam jest Pan, Bóg twój, który cię
wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
Nie będziesz miał bogów cudzych przede
mną.
Nie będziesz wzywał imienia Boga twego
nadaremno.
Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
Czcij ojca swego i matkę swoją.
Nie zabijaj.
Nie cudzołóż.
Nie kradnij.
Nie mów fałszywego świadectwa przeciw
bliźniemu swemu.
Nie pożądaj żony bliźniego swego.
Ani żadnej rzeczy, która jego jest.
Znika
w niej przykazanie zabraniające tworzenia wizerunków „tego, co na niebie wysoko, i co na ziemi nizko, i co w wodzie poniżej
ziemi”. Ma to związek z rozstrzygnięciem sporu o ikony, jaki dokonany
został na VII soborze w Nicei. Tak mówi o tym Katechizm Kościoła Katolickiego:
„2129 Nakaz Boży zabraniał
człowiekowi wykonywania jakichkolwiek wizerunków Boga. Księga Powtórzonego
Prawa wyjaśnia: "Skoroście nie widzieli żadnej postaci w dniu, w którym
mówił do was Pan spośród ognia na Horebie - abyście nie postąpili niegodziwie i
nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej..." (Pwt 4,15-16). Izraelowi
objawił się absolutnie transcendentny Bóg. "On jest wszystkim!", lecz
jednocześnie "jest On... większy niż wszystkie Jego dzieła" (Syr 43,
27-28). "Stworzył je bowiem Twórca piękności" (Mdr 13, 3).
2130 Jednak już w Starym
Testamencie Bóg polecił lub pozwolił wykonywać znaki, które w sposób
symboliczny miały prowadzić do zbawienia przez Słowo Wcielone, jak wąż
miedziany 58 , arka Przymierza i cherubiny 59 .
2131 Opierając się na misterium
Słowa Wcielonego, siódmy sobór powszechny w Nicei (787 r.) uzasadnił - w
kontrowersji z obrazoburcami - kult obrazów przedstawiających Chrystusa, jak
również Matkę Bożą, aniołów i świętych. Syn Boży, przyjmując ciało,
zapoczątkował nową "ekonomię" obrazów.
2132 Chrześcijański kult obrazów
nie jest sprzeczny z pierwszym przykazaniem, które odrzuca bałwochwalstwo.
Istotnie "cześć oddawana obrazowi odwołuje się do pierwotnego wzoru" 60 i "kto czci obraz, ten czci osobę,
którą obraz przedstawia" 61 . Cześć oddawana świętym obrazom jest
"pełną szacunku czcią", nie zaś uwielbieniem należnym jedynie samemu
Bogu”.
Stanowisko
to nie zostało zaakceptowane przez całe chrześcijaństwo. Opowiedzenie się za
biblijną wersją dekalogu uzasadniać mogą dodatkowo słowa Jezusa, który miał
powiedzieć, że łatwiej przeminą ziemia i
niebo, niż choćby „jedna kreska miała odpaść od Prawa”.
Opowiedzenie
się za dekalogiem/wartościami chrześcijańskimi w wersji biblijnej ma istotne
konsekwencje dla kultury. Wymaga bowiem, by politycy zajęli negatywne
stanowisko wobec wizerunków, także wobec ikony z Jasnej Góry, gdzie
Marszałkowie wypowiedzieli swoje słowa.
Opowiedzenie
się za wersją z katechizmu Gasspariego jest opowiedzeniem się za interpretacją
tekstu biblijnego, która zawiesza jedno z przykazań. Zawieszenie to nie jest
podzielane przez cały świat chrześcijański.
Podobny
problem rodzi przykazanie Nie zabijaj.
Jego
formuła jest jasna i znajduje swój wyraz w chrześcijańskich kościołach
pacyfistycznych, jak duchoborcy i mołokanie (prawosławie), arianie, kwakrzy,
Chrześcijanie Dnia Siódmego czy Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy.
Kościół rzymsko-katolicki odrzuca doktrynę pacyfizmu. Ks.Grzegorz Śniadoch uznaje pacyfizm za herezję, a wojnie nadaje charakter
eschatologiczny. Pisze: „Klasyczna teologia (a nie Biblia! - MMB) uczy, że u
części aniołów, wśród których znalazł się byt najdoskonalszy z duchowych
stworzeń Bożych – Lucyfer, pojawiła się zazdrość. Non serviam wypowiedziane
przez Lucyfera wywołało wojnę pomiędzy aniołami, zakończoną porażką
zbuntowanych przeciw Bogu i strąceniem ich w otchłań. Szatan jednak nie dał za
wygraną, a nie mogąc pokonać Boga, postanowił zniszczyć Jego dzieło, nade
wszystko człowieka – koronę Bożego stworzenia”.
Która z tych interpretacji wyraża wartości
chrześcijańskie? Za którą optują Marszałkowie? Jak daleko można posunąć się w
interpretacji tekstu Biblii? Jak daleko możemy odejść od jej litery? I co
pozwala nam na dokonywanie jednych zmian, a stopowanie innych? Z drugiej strony, czy trzymanie się litery
tekstu nie prowadzi do absurdu? (choćby: dekalog zakazuje pożądania żony innego
mężczyzny, ale nie zakazuje pożądania męża innej kobiety)?
Ewangelie*
Nie kryję, że uważam się za chrześcijanina. Oznacza to
dla mnie, odwołuję się do Biblii jako narzędzia umożliwiającego orientację w
świecie. Szczególne znaczenie mają dla mnie Ewangelie, czytane jak „gazeta
codzienna”, a więc w odniesieniu do historii i do życia. Rzetelne czytanie Biblii
wymaga jednak, choćby elementarnej, wiedzy biblistycznej. Pozwala ona nabrać
dystansu do fundamentalistycznego odczytywania tekstów biblijnych, pokazując
historyczne nawarstwianie się narracji, wpływ redaktorów pism, stawiając
pytanie o wcześniejsze źródło ewangelii synoptycznych czy o sens ewangelicznych
przypowieści. Klasyczna teologia przyzwyczaiła nas, że tekst ewangelii należy
interpretować jako uniwersalną alegorię. Dziś bibliści mówią nam, że mowy
Jezusa mają konkretny wymiar polityczny, który można zrozumieć tylko wtedy, gdy
umieści się je w kontekście kultury czasów Chrystusa. William Herzog pisze
wręcz, że przypowieści służyły Jezusowi do wydobywania na światło dzienne
oszustw i mistyfikacji władzy. Były ostrą krytyką niesprawiedliwego systemu
społecznego opartego na wyzysku, legalizowanym przez żydowskich kapłanów i
faryzeuszy. „W Galilei, gdzie 90 proc. ludności żyło poniżej progu ubóstwa”,
padając pod ciężarem podatków rzymskich, świątynnych i płaconych Herodowi,
Chrystus wzywa do dzielenia się dobrami, do solidarności ekonomicznej, ale
także do solidarności wykluczonymi z innych powodów (więźniowie, chorzy,
głodni, spragnieni, prostytutki (po grecku prostytutka to porne) etc.). Krytykuje też
ostro faryzeuszy, których formalizm religijnych i religijna ostentacja
(wystawanie na rogach w powłóczystych szatach z frędzlami) łączyła się z
niewiernością Torze (por. Mk 7, 10-13).
Jeśli Chrystus przepowiada Kościół, to przepowiada
Kościół ubogi. Świadomość tego faktu mieli biskupi, którzy pod koniec Soboru
Watykańskiego II podpisywali Pakt Katakumbowy (nie było wśród nich żadnego
Polaka). Zobowiązali się w nim m.in. do:
Wyrzeczenia „na
zawsze bogactwa i jego przejawów, zwłaszcza w strojach (kosztowne materiały i
jaskrawe kolory) jak i w posługiwaniu się symbolami z kamieni szlachetnych
(symbole te powinny być zawsze zgodne z ewangelią).
Nieposiadania
„żadnych nieruchomości, dóbr ruchomych, kont bankowych”, dopuszczając jedynie
dobra i konta wspólne (instytucje charytatywne, społeczne, diecezje).
Braku zgody
na to, by zwracano się do nich w mowie i piśmie „przy użyciu tytułów
wskazujących na wielkość i władzę (Jego Eminencja, Jego Ekscelencja,
Monsignore).
Unikania
wszystkiego, co może sugerować sprzyjanie czy uprzywilejowanie bogatych i
możnych (np. bankiety czy specjalne miejsca w trakcie uroczystości liturgicznych).
Popierania wszelkich
działań mających na celu wprowadzanie sprawiedliwości, równości i harmonijnego
rozwoju tak wszystkich ludzi, jak i każdego z osobna.
Czy takie wartości ewangeliczne chcą realizować
Marszałkowie? I czy poczynania ich formacji im nie przeczą?
Filozofia
Dla tradycyjnej filozofii katolickiej problemem jest
samo pojęcie wartości, więc także wartości chrześcijańskich. Mieczysław Albert
Krąpiec ubolewa, że pojęciem wartości posługują się niekiedy nawet osoby
obeznane z myślą klasyczną. Jego zdaniem pojęcie wartości i teoria wartości
(aksjologia) mają źródło w subiektywizmie poznawczym , obarczonym błędem arbitralności.
Posługiwanie się pojęciem wartości powoduje, że subiektywizuje się
rzeczywistość. Tym, co powoduje działanie moralne ma być realnie, obiektywnie
istniejące dobro. Mówienie o wartościach wskazuje na podmiot jako źródło
wartościowania, oceny. A to nie podmiot, lecz realny byt jest tym, co stymuluje
nasze działanie, poznanie i chcenie.
Problem
Marszałkowie, wraz z formacją, którą reprezentują, nie
widzą różnicy między polityką a etyką. Nie widzą także problematycznego statusu
tego, co uznają za wartości chrześcijańskie. To eleganckie sformułowanie jest
optowaniem za określonym systemem moralnym, jednym z wielu w ramach rodziny
wyznań chrześcijańskich. Jest zatem łamaniem bezstronności religijnej i
światopoglądowej państwa, które dokonywane jest bez mocnego uzasadnienia. Uzasadnieniem
nie może być bowiem – w perspektywie państwa – akt wiary w słuszność nauki
Kościoła katolickiego.
*Opracowując ten punkt korzystałem z książki Alexa Zanotelli, Pieniądze i ewangelia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.