Księże
Arcybiskupie,
z
uwagą wysłuchałem listu przeznaczonego na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. Szczególną
radość sprawiły mi fragmenty dotyczące symbolu krzyża, najważniejszego spośród
znaków używanych w życiu chrześcijanina.
Z
tym większym smutkiem patrzyłem kolejny raz na wywieszony w kościelnej gablocie
plakat Czy wiesz, co nosisz? Zdaniem autorów przestrzega on przed pogańskimi
symbolami, które niosą człowiekowi zagrożenie duchowe.
Nie
kryję, że takie postawienie sprawy wydaje mi się błędne teologicznie. Jak sądzę
trudno uznać, że jakikolwiek przedmiot czy symbol działa na człowieka sam w
sobie. Namysł nad statusem symbolu czy znaku pokazuje, że koniecznym elementem
ich oddziaływania jest świadoma interpretacja czy rozumienie, które mogą
wydobywać z symbolu rozmaite znaczenia. Nie to jest jednak dla mnie najbardziej
istotne.
W
zestawie „pogańskich” i niebezpiecznych znaków znalazły się dwa sposoby
przedstawiania krzyża – krzyż słoneczny (celtycki) oraz krzyż Ankh. Napisano o
nich:
Krzyż
celtycki „Symbolizuje most do innego świata, wyższej energii i wiedzy. Zgodność
człowieka z wszechświatem. Poprzeczne ramiona znaku oznaczają świat
niematerialny, ramię pionowe świat fizyczny, ziemski. Do tego dochodzi oparte
na ramionach koło, symbol jedności i kompletności. Krzyż celtycki wywodzi się z
wierzeń pogańskich, współcześnie nawiązują do niego neopoganie i nacjonaliści.
Skinheadzi korzystają ze znaku w zastępstwie zakazanej swastyki. Istnieje
„schrystianizowana” forma krzyża z przedłużonym dolnym ramieniem (widoczna na
ilustracji obok). W takim razie czy można go nosić? Więcej na ten temat
znajdziesz”.
Krzyż
Ankh „wywodzi się ze starożytnej kultury egipskiej, gdzie, jako hieroglif,
oznaczał życie, płodność lub zapłodnienie przez boga - słońce. Związany był z
wyobrażeniami o przezwyciężeniu śmierci, z czego powstała nazwa „klucz
życia". W ostatnich czasach stał się talizmanem niektórych grup
zajmujących się okultyzmem i wiedzą tajemną, dla których symbolizuje
rozwiązłość seksualną. Symbol pogardy dziewictwa i symbol możliwości wyboru
partnera według osobistego uznania. Jest to zwrot do starożytnego pogaństwa, w
którym praktykowano rytualne hulanki, orgie, itp. Ze względu na swój kształt
przypominający krzyż, niejednokrotnie jest noszony przez nieświadomych
chrześcijan”.
Takie
postawienie sprawy wydaje mi się całkiem nietrafne oraz siejące niepotrzebny
zamęt.
Krzyż
celtycki i krzyż Ankh weszły bowiem do tradycji chrześcijańskiej jeszcze w
starożytności. Trzeba bowiem pamiętać, że dominujące obecnie wyobrażenie krzyża
rozpowszechniło się na fali devotio moderna, wcześniej – obok symbolu męki –
krzyż odnoszony był także do kosmicznego drzewa życia, do tronu, na którym
zasiadał Chrystus w królewskim majestacie, łączony był z symbolami słońca. Ankh
wykorzystali chrześcijanie koptyjscy, co nie może dziwić z racji ich etnicznego
pochodzenia. Krzyż słoneczny – nie „schrystianizowany”, jak piszą autorzy
plakatu, ale schrystianizowany, opisany ikonami, jest częścią życia
chrześcijańskiego prawosławia.
Trudno
zrozumieć, dlaczego pominięta została ta tradycja patrzenia na symbole. Trudno
także zrozumieć, dlaczego rozpowszechniane w archidiecezji plakaty odbiegają od
nauczania Vaticanum II i wiedzy eklezjologicznej. Ojcowie Soborowi podkreślali, że prawdy
Boże rozsiane są także poza instytucjonalnym Kościołem rzymsko-katolickim, że religie
postrzegać trzeba na zasadzie koncentrycznych kręgów, a nie na zasadzie
zupełnej rozłączności, że uczciwe poszukiwanie prawdy, w tym więc także
odczytywanie sensów symboli, którymi się posługujemy, jest „przygotowaniem do
Ewangelii”.
Starożytność
nie znała takich obaw, włączając symbole przed-chrześcijańskie do kultu i
chrześcijańskiego życia. Jak sądzę, naszym zadaniem jest przypominanie i chronienie
bogactwa tej tradycji, także w odniesieniu do symboli wyrażających złożone
znaczenie krzyża.
Jestem
również głęboko przekonany, że nie można budzić lęku przed osobami noszącymi
inkryminowane symbole. Działanie takie jest w moim odczuciu sprzeczne z
zapisami Dignitatis Humanae, gdzie czytamy: „Obecny Sobór Watykański oświadcza,
iż osoba ludzka ma prawo do wolności religijnej. Tego zaś rodzaju wolność
polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu zestrony
czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych
i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych
nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie
przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym,
indywidualnym lub w łączności z innymi, byle w godziwym
zakresie”.
Treści
propagowane na plakatach dostępnych w kościołach trzeba, w moim odczuciu, w
istotny sposób skorygować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.