środa, 12 marca 2014

CZY KRZYŻ MOŻE BYĆ TALIZMANEM? LIST DO ABP. JĘDRASZEWSKIEGO


Księże Arcybiskupie,
z uwagą wysłuchałem listu przeznaczonego na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. Szczególną radość sprawiły mi fragmenty dotyczące symbolu krzyża, najważniejszego spośród znaków używanych w życiu chrześcijanina.
Z tym większym smutkiem patrzyłem kolejny raz na wywieszony w kościelnej gablocie plakat Czy wiesz, co nosisz? Zdaniem autorów przestrzega on przed pogańskimi symbolami, które niosą człowiekowi zagrożenie duchowe.

Nie kryję, że takie postawienie sprawy wydaje mi się błędne teologicznie. Jak sądzę trudno uznać, że jakikolwiek przedmiot czy symbol działa na człowieka sam w sobie. Namysł nad statusem symbolu czy znaku pokazuje, że koniecznym elementem ich oddziaływania jest świadoma interpretacja czy rozumienie, które mogą wydobywać z symbolu rozmaite znaczenia.  Nie to jest jednak dla mnie najbardziej istotne.

W zestawie „pogańskich” i niebezpiecznych znaków znalazły się dwa sposoby przedstawiania krzyża – krzyż słoneczny (celtycki) oraz krzyż Ankh. Napisano o nich:
Krzyż celtycki „Symbolizuje most do innego świata, wyższej energii i wiedzy. Zgodność człowieka z wszechświatem. Poprzeczne ramiona znaku oznaczają świat niematerialny, ramię pionowe świat fizyczny, ziemski. Do tego dochodzi oparte na ramionach koło, symbol jedności i kompletności. Krzyż celtycki wywodzi się z wierzeń pogańskich, współcześnie nawiązują do niego neopoganie i nacjonaliści. Skinheadzi korzystają ze znaku w zastępstwie zakazanej swastyki. Istnieje „schrystianizowana” forma krzyża z przedłużonym dolnym ramieniem (widoczna na ilustracji obok). W takim razie czy można go nosić? Więcej na ten temat znajdziesz”.
Krzyż Ankh „wywodzi się ze starożytnej kultury egipskiej, gdzie, jako hieroglif, oznaczał życie, płodność lub zapłodnienie przez boga - słońce. Związany był z wyobrażeniami o przezwyciężeniu śmierci, z czego powstała nazwa „klucz życia". W ostatnich czasach stał się talizmanem niektórych grup zajmujących się okultyzmem i wiedzą tajemną, dla których symbolizuje rozwiązłość seksualną. Symbol pogardy dziewictwa i symbol możliwości wyboru partnera według osobistego uznania. Jest to zwrot do starożytnego pogaństwa, w którym praktykowano rytualne hulanki, orgie, itp. Ze względu na swój kształt przypominający krzyż, niejednokrotnie jest noszony przez nieświadomych chrześcijan”.

Takie postawienie sprawy wydaje mi się całkiem nietrafne oraz siejące niepotrzebny zamęt.
Krzyż celtycki i krzyż Ankh weszły bowiem do tradycji chrześcijańskiej jeszcze w starożytności. Trzeba bowiem pamiętać, że dominujące obecnie wyobrażenie krzyża rozpowszechniło się na fali devotio moderna, wcześniej – obok symbolu męki – krzyż odnoszony był także do kosmicznego drzewa życia, do tronu, na którym zasiadał Chrystus w królewskim majestacie, łączony był z symbolami słońca. Ankh wykorzystali chrześcijanie koptyjscy, co nie może dziwić z racji ich etnicznego pochodzenia. Krzyż słoneczny – nie „schrystianizowany”, jak piszą autorzy plakatu, ale schrystianizowany, opisany ikonami, jest częścią życia chrześcijańskiego prawosławia.

Trudno zrozumieć, dlaczego pominięta została ta tradycja patrzenia na symbole. Trudno także zrozumieć, dlaczego rozpowszechniane w archidiecezji plakaty odbiegają od nauczania Vaticanum II i wiedzy eklezjologicznej.   Ojcowie Soborowi podkreślali, że prawdy Boże rozsiane są także poza instytucjonalnym Kościołem rzymsko-katolickim, że religie postrzegać trzeba na zasadzie koncentrycznych kręgów, a nie na zasadzie zupełnej rozłączności, że uczciwe poszukiwanie prawdy, w tym więc także odczytywanie sensów symboli, którymi się posługujemy, jest „przygotowaniem do Ewangelii”.

Starożytność nie znała takich obaw, włączając symbole przed-chrześcijańskie do kultu i chrześcijańskiego życia. Jak sądzę, naszym zadaniem jest przypominanie i chronienie bogactwa tej tradycji, także w odniesieniu do symboli wyrażających złożone znaczenie  krzyża.
Jestem również głęboko przekonany, że nie można budzić lęku przed osobami noszącymi inkryminowane symbole. Działanie takie jest w moim odczuciu sprzeczne z zapisami Dignitatis Humanae, gdzie czytamy: „Obecny Sobór Watykański oświadcza, iż osoba ludzka ma prawo do wolności religijnej. Tego zaś rodzaju wolność polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu zestrony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym, indywidualnym lub w łączności z innymi, byle w godziwym zakresie”.

Treści propagowane na plakatach dostępnych w kościołach trzeba, w moim odczuciu, w istotny sposób skorygować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...