wtorek, 31 grudnia 2013

TRZECI VIVAT DLA ŁODZI, czyli KLECKI (NIE TYLKO) MANIJAKA

W sprawie Pawła Kleckiego metaforycznie "wychodziłem sobie nogi". Nawiązywałem do niego w publikacjach (choćby tu i tu). Próbowałem zainteresować Jego postacią Radio Łódź, naszą filharmonię, przypominałem o nim w liście do Marszałka Województwa Łódzkiego, prosząc o godne upamiętnienie zmarłej prof. Jadwigi Pietraszkiewicz (po skadnalicznym, w moim odczuciu, wywieszeniu kirów na tyłach Teatru Wielkiego). 

Wszystko - generalnie - spełzało na niczym. Zainteresowanie Radia czy filharmonii znalazło wyraz w zachęcie do tego, by działać na własną rękę. Marszałek na ten akurat list nie odpisał ni słowa. Po drodze wydarzyło się kilka sympatycznych zdarzeń - Duża Czarna (audycja w Programie 2 Polskiego Radia) poświęcona Kleckiemu-dyrygentowi, koncert kameralny z okazji łódzkiego Festiwalu Tansmana. I wreszcie teraz - płyta*!

***
Sięgnąłem po nią z nieukrywaną radością, by nie rzec - ze wzruszeniem. DUX ofiarował nam bowiem krążek, na którym grupa łódzkich artystów wykonuje dwa duże kameralne utwory Kleckiego - Sonatę D-dur na skrzypce i fortepian oraz Trio D-dur na fortepian, szkrzypce i wiolonczelę. 
Do płyty dołączona jest dwujęzyczna książeczka z obszernym i ciekawym szkicem dotyczącym Kleckiego i jego utworów, który sprokurował Adam Manijak, spiritus movens płyty oraz jeden z wykonawców.

Kletzki, Piano Chamer Music w ofercie sklepu przy DUX
Klecki nie należał do kompozytorów-rewolucjonistów. Z funkcjonujących na rynku etykiet pewnie dałoby się dopasować go do jakiejś odmiany "neoklasycyzmu" (ekonomia tradycyjnych form, w tym klarowność allegra sonatowego, barokowe aluzje, jak bas ostinato i passacaglia). Sam najchętniej określiłbym jego muzkę jako "secesyjną", odwołując się do tradycji nazewniczej zapoczątkowanej u nas - o ile mnie pamięć nie myli - przez Rafała Augustyna i kontyntuowanej (patrz książka o Albanie Bergu) przez Andrzeja Chłopeckiego.
"Secesyjność" - wiąże się oczywiście z muzycznym idiomem niemieckim. Z klasycznością formy, z jej "Brahmsowską" architektoniką, tak dobrze widoczną w Sonacie Kleckiego. 
Jest to jednak muzyka emocjonalnie żarliwa, dość ciemna, jakby chropawa w barwach. Secesyjnie "eso-floresowa", napięcia i rozładowania następują tu bowiem po sobie faliście, na zasadzie kontrastów, odmiennie budowanej energii (gęstością i barwą tonu, jego natężeniem, wstrzymaniem narracji). Spore fragmenty sprawiają wrażenie improwizowanych. Nowoczesna jest także harmonia, doprowadzająca do granicy system dur-moll.  Pejsaż dźwiękowy Kleckiego złączył mi się jakoś z Bergiem i Alexandrem von Zemlinskym. Ale stoi za nim długa tradycja, kształtująca wrażliwość (także chromatyczną) muzycznych "secesjonistów". I chyba - szukając jakiś bardziej generalnych płaszczyzn komenantroskich - szedłbym drogą tych skojarzeń.

***
Cieszę się z tego, jak muzyka ta została nam zaprezentowana. Muzycy grają czujnie, umiejętnie współpracują ze sobą. Potrafią oddać targiczno-duszny klimat kompozycji nie popadając w przesadę. Urzekła mnie wprost gra Łukasza Błaszczyka, który w sonacie dał pokaz kolorystycznej feeri, umiejętności intensyfikowania dźwięku poprzez jego gęstnienie, który nie bał się - w celach dramaturgicznych - otracia o swoistą chropawość.
Wraz z Manijakiem zbudowali niezwykłe, metafizyczne napięcie (groźna wzniosłość? strach i mrok, czający się niczym atmosfera Lasu Loren) w IV części Sonata, z nazwy niewinnym Allegro con brio  napisane in modo di Basso ostinato con variazioni.   
Wciągające jest także Trio, z pięknymi, często traktowanymi solistycznie partiami instrumentów. I z ujmującym nastrojem Adagio.
Nagraniu dobrze służy akustyczna przestrzeń łódzkiej Akademii Muzycznej i reżyseria nagrania. Dźwięk jest miękki, nie ginie w pogłosie, dobiega z dość bliska. Może niekiedy w Sonacie przyadłoby się trochę inaczej zbilansować relacje fortepianiu do skrzypiec, ale to drobiazg.

***
Jedyne, co mi zazgrzytało, to okładka. Nie przekonałem się do niej, choć może to i dobrze, że można się dzięki niej opatrzeć z twarzą Kleckiego. Szkoda też, że wypisano na niej "zagraniczną" wersję imienia i nazwiska kompozytowa. W końcu to łodzianin, Polak, można więc było pomyśleć o dwujęzyczności.
Szkoda też, że na płycie nie znalazły się Pieśni, wykonywane na Festiwalu przez Urszulę Kryger.


Paul Kletzki
Piano Chamber Music
Sonata op. 12
Trio op. 16

Magdalena Kling-Fender - skrzypce (w Trio)
Łukasz Błaszczyk - skrzypce (w Sonacie)
Robert Fender - wiolonczela
Adam Manijak - fortepian

DUX 2013.


______
*To nie jedyny, na szczęście, krążek z muzyką Kleckiego. Przypomnieć trzeba pionierską płytę firmy NAXOS, m. in. z koncertem fortepianowym, a także fragment krążka Acte Prealable z Triem na flet, skrzypce i altówkę. Na youtube posłuchać można III Symfonii kierowanej przez Thomasa Sanderlinga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...