Jerzy Braun jest myślicielem w wielu istotnych kwestiach zupełnie mi obcym (nie podzielam zwłaszcza jego poglądów społeczno-polityczno-religijnych). Żal mi jednak, że poza wąskim gronem osób jego postać i jego dorobek poszły w zupełne zapomnienie. Myślę zwłaszcza o Braunowskiej koncepcji estetyki, zupełnie unikalnej zarówno na tle filozofii sztuki uprawianej w Polsce, jak i na świecie.
Złwaszcza dzisiaj, gdy tryumfy święcą kolejne ucieleśnienia "instytucjonalnej teorii sztuki", gdy rozpędu nabiera neuroestetyka, gdy wszystko staje się po wielokroć zdekonstruowane, upolitycznione, uwikłane w cele pragmatyczne, metafizyka sztuki, rozwijana przez Brauna, wydaje się zarazem anachroniczna i niezbędna.
O Braunie piszę nieprzypadkowo. Wspomnienie jego koncepcji dopadło mnie wczoraj w Konstantynowie Łódzkim, gdzie w Galerii "Ogród Sztuki" odbył się wczoraj wernisaż prac Pawła Duraja.
Duraj jest artystą dobrze rozpoznawalnym. Zajmuje się grafiką (linorytem), malarstwem, książką bibliofilską. Ma na koncie circa trzydzieści wystaw indywidualnych, a jego prace zdobywały nagrody.
Mimo pokaźnego dorobku wystawa w Konstantynowie jest szczególna. Duraj po raz pierwszy zgodził się na to, by w ramach jednej prezentacji pokazać i swoje grafiki, i swoje obrazy. W rezultacie na niewielkiej przestrzeni "Ogrodu Sztuki" zebrano prawie pięćdziesiąt prac, w przypadku malarstwa o dużym formacie, pozwalając odbiorcy na w miarę pełne zapoznanie się z dorobkiem artysty. Warto podkreślić, że odbiór prac został ułatwiony dzięki ich starannemu wyeksponowaniu. Układ wystawy jest dobrze przemyślany - prace następują po sobie w dobrym rytmie i dobrze ze sobą korespondują. Nie przeszkadzają także umieszczone pod nimi podpisy, dobrane do wielkości grafiki czy obrazu, nienachalne, ale widoczne.
Duraj jest artystą, który nie uległ prądom konceptualnym czy abstrakcyjnym. Jego prace są figuratywne i realistyczne.
Choć - w odniesieniu do sztuki po impresjonizmie - nie przepadam za realizmem i figuratywnością, Duraj należy do wąskiej grupy plastyków, których prace estetycznie i artystycznie mnie przekonują.
Piszę o grupie.
Obok Duraja należą do niej Balthus, Jerzy Nowosielski czy Jacek Świgulski.
Tym, co ich łączy, jest przekonanie o istnieniu równoległego, duchowego świata, do którego możemy wejrzeć za pomocą obrazu.
Malarstwo jest tedy aktywnością na wskroś poznawczą, którą można rozpatrywać pod kątem przekazywanej przez nie prawdy.
Dzieło plastyczne z kolei jest ikoną - oknem, które poprzez materię świata pozwala wejrzeć w jego duchowy rewers.
Zdaniem Duraja tym, co szczególnie uprzywilejowane, jest ciało, zwłaszcza ciało kobiety. Odsłaniana w jego pracach nagość nie posiada wymiaru pornograficznego.
Durajowi blisko jest tu do Nowosielskiego, który pojmuje nagość jako wyraz tajemnicy, jako wyprowadzenie odbiorcy na pustynię, by w ciszy i samotności poszukał tego, co nagość przywołuje, a co wydaje się na co dzień nieobecne.
Jednym z wymiarów tej tajemnicy - znów w zgodzie z Nowosielskim - jest to, że każdy z nas jest trochę kobietą i trochę mężczyzną. Mówi o tym obsesyjnie powracający u Duraja motyw przenikania się postaci, androgeniczności, która, jeśli wierzyć teologom prawosławia, było doświadczeniem człowieka w stanie rajskim.
Jeśli przedkładam grafiki Duraja nad jego obrazy, to dlatego że w moim odczuciu lepiej skupiają tajemnicę. W ich eliptycznej, ale precyzyjnej formie, widzę więcej napięć, budowanych nie tylko poprzez formę, ale także poprzez kolor. Wiele napięć rodzi się w nich z minimalnej różnicy w odcieniu barw, często ściera się na nich czerń z bielą. Gdy trzeba Duraj wprowadza także rdzawą czerwień, przypominającą w odcieniu barwę nienatlenionej krwi. Tak jest w przypadku Nieba liści, pysznego pejzażu ewokującego smutek piękna, odsłaniającego wspaniałość przemijania.
Tak jest także w przypadku linorytu nazwanego Ona. Nałożenie na kobiecą postać rysunków zwierząt kojarzących mi się z malunkami z Lascaux zmusza do zastanowienia nad tym, co najbardziej pierwotne w naturze człowieka.
Z obrazów najbardziej ujeły mnie dwa - Miłość oraz Empirium.
Podobnie do grafik zbudowane są na napięciach między barwami, wolne są on wprowadzonych na płótno napisów. Ich przekaz jest czysty, przez co bardzo silnie oddziałujący.
Zatrzymałem się na dłużej także przy płótnie Ziemia (z cyklu obrazującego cztery żywioły), gdzie kobiece ciało, czy to spowite snem, czy śmiercią, wprowadza w (s)pokój, płodność żywiołu, w którym wszystko odradza się poprzez przemijanie.
Pisząc o Duraju nawiązywałem do Nowosielskiego. To trop poddany przez Duraja i komenatatorów jego twórczości, także w starannie przygotowanym folderze towarzyszącym wystawie.
Duraj pisze o prawosławiu w kontekście entelechii, które chce uobecniać w swoich pracach.
Do Nikołaja Bierdjajewa odwołuje się Wiesława Przybyło-Cieślik, komisarz wystawy, w zamieszczonej w folderze nocie.
Napis ikona pojawia się na jednym z eksponowanych na wystawie płócien.
Ze względu na liczne duchowe powinowactwa spojrzenie na chrześcijański Wschód jest jak najbardziej trafione. Nie widać go jednak w pracach Duraja, które są na wskroś Zachodnie i - jak sądzę - potrzebują nieco innej egzegezy. Ta potrzeba nasunęła mi na myśl metafizykę sztuki Brauna, jako perspektywę człowieka Zachodu, zdającego sprawę z doświadczenia tych samych tajemnic, które Nowosielski mógł obrazować mocując się z kanonem ikony.
Dla Brauna* sztuka jest po prostu metafizyką, jest bowiem aktem "rodzenia rzeczywistości", niewyczerpanym i nieograniczonym procesem przekształcania niebytu w możliwość. Oczywiście, bycie twórczym przysługuje w takiej perspektywie najpełniej Absolutowi, którego twórczość znajduje wyraz w stwarzaniu świata. W Prawo Stwarzania wpisuje się jednak także człowiek-artysta, który poprzez kreowanie piękna dąży do osiągnięcia pełni świadomości.
"Akt stwarzania sam w sobie, czyli Absolut, zjawia się z perspektywy świata (stworzenia) jako konieczność warunkująca a priori wszystko, co istnieje. Stwarzając świat, Absolut odsłania się jako Słowo, wolne, mocowładne „stań się!”. Ów akt stwórczy, jako doskonale wolny, jest dziełem Łaski, „zaproszeniem” do uczestnictwa w jego (Absolutu) niewarunkowym trybie istnienia. Owocem Łaski jest wirtualna zdolność osiągania przez podmioty myślące relacji transcendentalnej z Absolutem, a nieuchronne w tym wypadku stwierdzenie znikomości własnego bytu w środowisku kosmicznym (horyzont Pascalowskiej „wątłej trzciny”) otwiera nieuchronnie problem transcendentny życia wyższego i niezniszczalnego. Absolut staje się ideałem rozumu względnego, który chce się wywikłać z obiektywnie danej wielości, cząstkowości i złożoności, a ująć się w funkcji jedyności, pełni i niezłożoności. Momenty, w których to się udaje, są właśnie aktami ponadindywidualnego podmiotu noumenalnego, który zaczyna przejawiać w ten sposób swą obecność i moc twórczą. Rodzi się problem adekwatnej odpowiedzi jaźni na akt stwórczy Absolutu – Słowa**
Sztukę pojmuje Braun jako dynamiczny proces, którego
podstawą jest zużytkowany "świadomie i celowo własny wstrząs
egzystencjalny i myślny danej osobowości", jako czynność "aktualizująca
siły, przerastające swym przeznaczeniem świat stworzony, służące bowiem
do wyrażenia Niewyrażalnego i zrozumienia Niepojmowalnego, tzn. ukrytej w
naszym podmiocie noumenalnym istoty wnętrznej Absolutu" [J. Braun, Krytyka
Rozumu Twórczego]***.
Oczywiście, żadne gotowe dzieło nie może w pełni sprostać
tej intencji, dlatego artysta wyraża się w swych dziełach wciąż na nowo.
***
Jeżeli czegoś sobie życzyłem przechadzając się między
pracami Duraja to... oddechu.
Jakom rzekł - wystawa jest bardzo dobrze rozplanowana. Ale
przy niewielkich rozmiarach Galerii prace musiały zostać mocno zagęszczone.
"Ogród Sztuki" odwiedziłem po raz pierwszy, ale
nie po raz ostatni. Wystawa Duraja, a także inna aktywność artystyczna i
edukacyjna, powodują bowiem, że jest to miejsca bardzo atrakcyjne.
Pełni także ważną funkcję społeczną - wkomponowane w
kompleks Galerii Konstantynowskiej przełamuje monopol sklepów i restauracji na
definiowanie przestrzeni, wpisuję sztukę w codzienność, a codzienność w sztukę,
zachęcając - jak londyńskie Promsy - do wstąpienia każdego, kto znajdzie się w
pobliżu, nawet, jeśli niesie zakupy i nie spełnia wymogów dawnego dress
code'u.
Artystyczna odwaga - a była potrzebna choćby po to, by nie
wystraszyć się cieżąru gatunkowego wystawy Duraja - i pomysł na miejsca to
atuty, które winny uczynić "Ogród Sztuki" oczkiem w głowie lokalnych
władz.
Także w kwestii powiększenia przestrzeni Galerii, co wydaje
mi się możliwe.
I czego prowadzącym Galerię szczerze życzę!
Paweł Duraj, Malarstwo-Grafika, wystawa w Galerii
"Ogród Sztuki" przy ul. Jana Pawła II w Konstantynowie Łódzkim,
19.09-18.10.2013.
_____________
Ilustracje Androgyn, Ona, Miłość, Zakochani z Chartre
publikują za zgodą Autora [duraj.art.pl].
*Koncepcję Brauna omawiam za: J. Bartyzel, Estetyka
kreacjonistyczna Jerzego Brauna.
** J. Bartyzel, loc. cit.
*** Cyt. za: J. Bartyzel, loc. cit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.