Ilekroć przeżywam (to złe słowo, aczkolwiek lepsze od słowa "słucham") AKATYST do Ducha Św., moje myśli biegną w stronę o. Yves'a Congara OP. O dziwo nie poświęciłem mu żadnego tekstu, jego nazwisko nie pojawia się bodaj w jakimkolwiek przypisie, a to on spośród XX-wiecznych teologów katolickich, a nie Hans Urs von Balthasar czy Pierre Teilhard de Chardin, wpłynął najbardziej na moją postawę religijną i doświadczenie wiary. W mocno minionych już czasach Jego trylogia pneumatologiczna wprowadzała mnie w mysterium Ducha Świętego, a jego prace o Kościele uczyły mnie eklezjologii zupełnie innej niż ta znana z rodzimego podwórka. Congar ujmował (i ujmuje) mnie prostotą języka, pochyleniem nad Biblią, szacunkiem dla Tradycji. Brak u niego pretensjonalności, zachłyśnięcia językiem określonej szkoły filozoficznej. Brak również wizji, która by narzucała określony porządek wszystkim cząstkowym analizom, jakie przedstawiał w swoich tekstach. Pewnie dzięki temu, znów w opozycji do nieznośnego językowo i "systemowo" Balthasara, dawała mi w czasie lektury poczucie wolności. Nie wiedziałem wtedy, że Congar otwiera mi okno na przestrzeń teologii prawosławnej, w której znalazłem nie tylko potwierdzenie intuicji Congara, ale także ich rozwinięcie i pogłębienie.
Myślę, że jednym z najważniejszych elementów tej prawosławno-congarowskiej tradycji jest przypomnienie, że wszyscy pomazani chrztem są kapłanami. I że to oni - jako wspólnota - celebrują najświętsze tajemnice chrześcijaństwa. Kapłaństwo sakramentalne jest tylko i aż charyzmatem, posługą dla wspólnoty, a nie przejściem w ontologicznie wyższy stan, który uprawnia do pouczeń i przewodzenia - najczęściej politycznego, a nie duchowego. W dobie, gdy przed kościołami stawia się pomniki hommage a Smoleńsk, gdy abp Głódź wygłasza kazania pod określone daty należy przypominać, że powołaniem duchownych nie jest celebrowanie spraw ziemskich, a posługa przy mysterium. Posługa nie wobec naiwnych laików, których trzeba pouczać, ale wobec równych w godności kapłańskiej wiernych. To trudna prawda, ale może czas, by zacząć się z nią oswajać?
sobota, 10 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”
Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...
-
Nie będę krył, że należę do tej części melomanów, których cieszy "historycznie poinformowany" nurt wykonywania muzyki dawnej. Nam...
-
Nasze muzyczne czasy dotknięte są frenezją - żarliwym, do krwi, rozmiłowaniem w muzyce baroku. Nic tak nie roznamiętnia zmysłów, jak kol...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.