poniedziałek, 3 marca 2014

LUDZIE WIELKIEJ NOCY

Staram się, by Wielki Post miał swój temat. Pozwala to w bardziej zaplanowany sposób zatrzymać się na moment i zamyśleć.

Sytuacja na Ukrainie powoduje, że moich tegorocznym tematem będzie wspólnota, braterstwo i pokój. W każdym pokoleniu i w każdym czasie szukane, odnajdywane i zagrożone. 

Choć Ukraina martwi mnie i boli, nie chcę o niej pisać. Milczenie bywa złotem, a uczynki na wagę złota. Akcję pomocową realizują choćby luteranie. Wszystkie mądre gesty trudno przecenić. 

***
Jednym z przewodników w myśleniu o wspólnocie będzie dla mnie Luis Antonio Tagle, filipiński kardynał, którego książka Ludzie Wielkiej Nocy właśnie ukazała się w WAM.
To pozycja bardzo wartościowa. Napisana prostym językiem, tak różnym od języka kościelnych listów. Mocno osadzona w osobistym doświadczeniu. Skłaniająca do polemiki i umożliwiająca polemikę, brak w niej bowiem przemocy dogmatyzmu. 

***
Tagle opowiada o meandrach wiary pojmowanej jako osobiste doświadczenie. Jego mowa jest ewangeliczna, a więc prosta (by nie rzec naiwna) i dająca nadzieję (podobnie jest z rozprawami Wacława Hryniewcza). Jego zachęta do modlitwy jest zachętą do szukania bliskości jaką Jezus miał z Ojcem, a nie do szukania bliskości katechizmowych rozstrzygnięć.


Czym jest wspólnota?
Tagle pisze o niej tak:
"Wspólnota rodzi się, gdy członkowie jakiejś grupy podejmują decyzję i angażują się w składanie daru, jakim jest troskliwa obecność dla siebie nawzajem. Żadna ludzka wspólnota nie stała się wspólnotą przez przypadek. Powstanie wspólnoty wymaga świadomej decyzji i zaangażowania każdego z jej członków, chcących ofiarować innym swą ożywczą, troskliwą 
obecność. W pewnej starej piosence Burta Bachara-cha, którą śpiewała Dionne Warwick, jest fragment mówiący o różnicy pomiędzy domem jako budynkiem i domem jako miejscem, z którym jesteśmy związani: „krzesło to nie dom, a dom nie jest domem, gdy niko-go w nim nie ma”. Istota tej różnicy jest także istotą różnicy pomiędzy grupą a wspólnotą („dom nie jest 
domem, gdy żyjemy w nim daleko od siebie”).Wspólnota jest też czymś, do czego próbujemy 
dojść i co nigdy w pełni nam się nie udaje. Moment, w którym jakaś grupa czuje, że osiągnęła pełnię wspólnoty i mówi: „Przecież już jesteśmy wspólno-tą!”, jest początkiem końca wspólnoty, którą tworzy. 
Wspólnota jest dziełem nigdy nieukończonym".
Wspólnota konstytuuje się wokół kilku wymiarów.


Pierwszym z nich jest nadzieja i marzenie.
"Zatytułowałem tę książkę: Ludzie Wielkiej Nocy
gdyż Wielkanoc jest czasem wielkiej nadziei. Na-dziei, która może wzbudzić w nas wizje i marzenia, wydaje się być najistotniejszym elementem wspólno-ty. Wspólnota jest także potężnym znakiem nadziei w poszarpanym na kawałki świecie. Żyjemy w cza-sie i w świecie pełnym znaków rozpaczy. Nasze życie naznaczone jest rozbiciem, wykluczeniem, przemocą 
i zniszczeniem, odczuwalnym w rodzinach, w miej-scach, w których żyjemy, na poziomie narodów i w sferze międzynarodowej. Kobiety i mężczyź-ni naszych czasów tęsknią zatem za prawdziwymi wspólnotami, w których mogą doświadczyć poko-ju i integralnej jedności. ...
Wizje. Marzenia. Większość z ludzi na świecie słyszało o słynnym powiedzeniu Martina Luthera Kinga: „Mam marzenie”. Gdy będziemy mieli ma-rzenia, gdy będą one wystarczająco silne, by bez reszty nas zaangażować, zawsze będziemy mieli do-syć energii. Zawsze możemy odnaleźć w sercu jakiś cichy, ciemny zakątek, w którym odnajdziemy nowe 
źródło życia i siły. Takich odkryć dokonujemy jed-nak tylko wtedy, gdy mamy wizje, gdy mamy marze-nia.


Drugim jest pamięć.
"Ożywianie pamięci o Jezusie to także zachowy-wanie pamięci o tym, jak Bóg upomniał się o Jezu-sa, który padł ofiarą niesprawiedliwości. Co za tym idzie, Zmartwychwstanie wiąże się z żywą pamięcią o innych ofiarach, o tych, których świat chce zapo-mnieć i pogrzebać. Taka pamięć jest niewygodna, gdyż przypomina nam o naszym okrucieństwie wo-bec bliźnich. Niepokoi nas ona jednak także i dlate-go, że niesie ze sobą obietnicę potężnej Bożej spra-wiedliwości, która jest nadzieją ofiar i zagrożeniem dla ludzi pozbawionych skrupułów. Nic dziwnego, że wolimy zapomnieć o dawnych i obecnych ofia-rach. Negacja, ukrywanie prawdy i wybiórcza pa-mięć koją nasze sumienia. Jednym z pewnych sposo-bów zabicia nadziei i nowego życia, które rodzi się w nas dzięki doświadczeniu Zmartwychwstania, jest 
przedstawianie sobie świata w różowych barwach, jakby nie działo się w nim nic złego. Jakby nie by-ło ofiar. Jakby nie było grzechu, przemocy i śmierci.


Trzecim jest doświadczenie.
"Aby zaistniało wydarzenie wspólnego sensu, ludzie w danej grupie muszą mieć najpierw pe-wien obszar wspólnych doświadczeń. Gdy ludzie nie mają czasu, by dzielić się swymi doświadczeniami z innymi, gdy nie stają się one częścią interakcji, trud-no o tworzenie wspólnoty. Wyjście poza świat wspól-nych doświadczeń to zerwanie kontaktu z innymi. 


Czwartym jest po-dzielanie dóbr.
Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu we-dług potrzeby (Dzieje Apostolskie).


Piątym jest rozumienie i wartościowanie.
"Wzajemne niezrozumienie jest możliwe; niszczy ono wspólnotę. W skrajnych 
przypadkach ludzie bywają prześladowani za to, że widzą i rozumiejąpewne rzeczy w określony sposób. Wspólnotę rozumieniaosiągnąć można tylko poprzez dialog, słuchając innych i rezygnując z siebie, na co nie każdy z nas jest przygotowany. ...
Trzeci etap tworzenia wspólnoty nazywa Loner-gan wspólnotą osądu; możemy wówczas twierdzić coś wspólnie z innymi i wspólnie czemuś zaprzeczać. Jeśli twierdzimy to, czemu inni przeczą i przeczymy temu, co inni uważają za prawdę, nie następuje wy-darzenie wspólnoty. Jedna rzecz u jezuitów budzi mój podziw. Przeżywszy razem z nimi dziewięć lat, 
wiem, jak bardzo potrafią się od siebie różnić. Gdy jednak zaczynają mówić o ćwiczeniach duchow-nych, okazuje się, że twierdzą właściwie to samo. 


Szóstym jest wzajemne uczenie się.
"„Owszem, bardzo cenię sobie różnorodność tradycji. Wasza tradycja katolicka jest 
jednak o wiele pełniejsza – odrzekł, dodając – po dwóch latach pobytu na Uniwersytecie Katolickim mój jedyny problem polega na tym, że żaden ksiądz katolicki, siostra zakonna czy student nie próbowali pouczyć mnie o słowie Bożym. ...
Wspólnota rośnie w siłę, gdy wszyscy uczą się od siebie nawzajem. Wszyscy jesteśmy ignoranta-mi; musimy uczyć się od innych. Wszyscy posiada-my jakąś mądrość; winniśmy się nią hojnie dzielić.


Siódmym - gromadzenie się.
"Izolacja rani. Przełamywanie izolacji działa uzdra-wiająco. Widząc, jak bardzo ludzie są dziś rozpro-szeni, zastanawiam się, czy przypadkiem, zamiast stawać się globalną wspólnotą, coraz bardziej się od siebie nie odgradzamy. Wspólnota chrześcijańska jest wezwana, by być znakiem tego, że ludzie mogą być ze sobą razem, że mogą dzielić ze sobą wspól-ne troski i marzenia, razem przeżywać ból i smutek, wspólnie szukając źródła życia.


***
Wspólnoty trzeba szukać, gdyż
(1) "Globalizacja elit zrobiła niewiele, by położyć kres trwałemu wykluczeniu ubogich. Mimo ogromnego postępu technologicznego i naukowego, dzięki któ-remu można wytwarzać lepszą żywność, skuteczniej leczyć ludzi i żyć bardziej komfortowo, z punktu wi-dzenia ubogich niewiele się zmieniło. Dalej są bied-ni. Jedyna zmiana polega na tym, że jest ich więcej. 
Wielu ubogich ludzi pogodziło się z tym, że ich dzie-ci i dzieci ich dzieci będą tak samo biedni, jak oni. Ich brak nadziei boli.
(2) "Rozczarowanie, będące konsekwencją neoliberal-nego, opartego na zysku modelu globalizacji, wzbu-dziło na świecie bardzo wiele nieufności i lęku. Lu-dzie, zamiast żywić się nawzajem, konsumują wza-jemnie swoje dobra. Zamiast ofiarnego poświęcenia jednych dla drugich coraz częściej widzimy przy-padki poświęcania ludzi dla zysku. Jak mówią słowa 
znanej, jakże aktualnej w naszych czasach piosen-ki, „miłość to wszystko, czego nam trzeba”. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...