poniedziałek, 18 marca 2013

O LEVINASIE, WIELOMIŁOŚCI I POŚCIE. W KONTEKŚCIE DWÓCH LISTÓW PASTERSKICH

"... byt urzeczywistnia się, kiedy jesteśmy dla Innego - pisał Emmanuel Levinas.

"...Transcendencja, czyli dobroć - dodawał - wydarza się jako pluralizm. Pluralizm bytu nie jest wielością konstelacji, która odsłania się przed możliwym spojrzeniem, bo wielość odsłaniająca się w taki sposób tworzy już całość, zespala się w jedność. Pluralizm spełnia się w dobroci wychodzącej ode mnie i zmierzającej do innego człowieka, ponieważ tylko w dobroci Inny może wydarzyć się jako absolutnie Inny, a spojrzenie, które chciałoby z boku ogarnąć ten ruch, nie może ująć żadnej prawdy wyższej nad tę, którą urzeczywistnia sama dobroć. W tę pluralistyczną relację społeczną nie można wejść inaczej, jak tylko mówiąc (albowiem dobroć wydarza się w mowie), to znaczy pozostając na zewnątrz; ale z drugiej strony, by zobaczyć się od wewnątrz, nie trzeba wcale z tej relacji wychodzić. Jedność wielości polega na pokoju, a nie na spójności elementów tworzących wielość". 

***
"…z diabłem się nie dyskutuje, a tym bardziej nie próbuje się z nim wchodzić w tak zwany dialog. Niestety, coś takiego stało się w przypadku pierwszego w dziejach kuszenia, jakiemu został poddany człowiek. Właśnie dlatego, że pierwsi rodzice podjęli rozmowę z wężem, dali się zwieść jego kłamstwu…

Również dzisiaj jesteśmy nieustannie poddawani ogromnej presji, której celem jest to, abyśmy wyrzekli się Dekalogu i obydwóch przykazań miłości Boga i bliźniego. Dlatego też to, co dotychczas dla wielu ludzi było czymś jednoznacznie złym i godnym potępienia, nagle zaczyna się jawić jako dobro. W konsekwencji zwiększa się społeczne przyzwolenie na zabójstwo drugiego człowieka w postaci aborcji lub eutanazji, słabnie rozumienie istoty małżeństwa i rodziny, ideologia gender negująca naturalny porządek stworzenia człowieka jako kobiety i mężczyzny zyskuje coraz to nowych zwolenników. Tego rodzaju wyraźnie złe tendencje chcą znaleźć dla siebie rodzaj legitymizacji w postaci demokratycznie stanowionych praw. Są nawet politycy, którzy w ten sposób szukają dla siebie popularności i uznania. Wobec takiej sytuacji trzeba wyraźnie stwierdzić: to prawda, nie byłoby takich tendencji w naszym społeczeństwie, gdyby nie owa wielka presja ze strony współczesnej kultury, zwłaszcza większości mediów. Ale też, z drugiej strony, nie byłoby tych tendencji, obracających się przeciwko dobru moralnemu i przyszłości biologicznej naszego narodu, gdyby było w nas jednoznaczne „Nie!” wobec wszelkiej iluzji i kłamstwa, i gdyby jednocześnie było w nas równie jednoznaczne „Tak!” w odniesieniu do Bożych przykazań. Jak bardzo potrzeba nam tej jednoznaczności i jak konieczne jest nasze zdecydowane odwracanie się od „pseudo-mądrości” tego świata, świadczą słowa Chrystusa, jakie skierował On do Piotra w chwili, gdy ten pragnął odwieść Go od zbawienia ludzi przez krzyż: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku” (Mk 8, 33).
Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. To taka podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszyć, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy łatwo się z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza, jeżeli tak postępują inni. Moi drodzy przyjaciele! Do Was, do Was należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji. (…) Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali. Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród okresowa demoralizacja. Dzisiaj, kiedy zmagamy się o przyszły kształt naszego życia społecznego, pamiętajcie, że ten kształt zależy od tego, jaki będzie człowiek. A więc: czuwajcie!”. 
Ta postawa czuwania będzie się na pewno przejawiała w tym, że gdy będziemy stawiani wobec różnych propozycji urządzenia sobie i innym życia, propozycji, które będą wabiły swoją łatwizną lub nawet pozornym dobrem, od razu będziemy stawiali sobie pytanie: Czy odpowiedź, jaką za chwilę dam, jest zgodna z Ewangelią Jezusa Chrystusa? Czy jest ona zgodna z nauczaniem Kościoła? Są to dla nas i naszego sumienia decydujące pytania i odpowiedzi. Przecież w naszym codziennym życiu wolno nam iść tylko za tym, czego naucza nas Pan Jezus. Weźmy więc sobie głęboko do serca te słowa, które dzisiaj w Liście do Rzymian kieruje do nas św. Paweł Apostoł: „Każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony” (Rz 10, 13).
- pisze w swoim Liście pasterskim na Wielki Post nowy rządca łódzkiej archidiecezji.

***
"Zgodnie ze słowami naszego Zbawiciela, a potem świętych apostołów, post cielesny zawsze domaga się także postu duchowego. Św. Apostołowie post jako wysiłek duchowy i modlitwę łączyli z postem cielesnym (Mk 17,21; 1 Kor 11,27). Święty Kościół wzywa: „Poszcząc cieleśnie, bracia, pośćmy także duchowo: rozwiążmy wszelki związek niesprawiedliwości... dajmy głodnym chleba i bezdomnych ubogich wprowadźmy do domów, abyśmy otrzymali od Chrystusa Boga wielkie miłosierdzie" (środa pierwszego tygodnia Wielkiego Postu, Stichosy do Ps 142).
 W obecnych trudnych czasach świat i wielu z nas przepełnieni jesteśmy uczuciem wszechstronnego zatroskania... Człowiek dzisiejszy często rozwiązuje swoje problemy życiowe poza Bogiem. A przecież On, nasz Zbawiciel, jest źródłem wszelkiego dobra. Niepowodzenia i upadki, pośpiech, stresy, często doprowadzają człowieka do zakłopotania i smutku. Dlatego też pościmy w tym celu, aby skuteczniej walczyć z żądzami, które gnieżdżą się w ludzkim sercu. Zawsze należy pamiętać, że przez powstrzymanie się od pokarmu nasza natura staje się bardziej subtelną i wrażliwą na świat duchowy. Wstrzemięźliwość i radość duchowa są nie do pogodzenia ze smutkiem. Zbawiciel mówi: Kiedy pościcie, nie bądźcie smutni... (Mt 6,16).
Dzisiaj przypominamy to wszystko ze względu na niezrozumienie i rozczarowanie wielu ludzi, bowiem świat nie ceni postu i nie rozumie jego znaczenia. Stąd też spotykamy się z próbami likwidacji postu, za czym idzie negowanie pokuty, która jednoczy nas z Bogiem.
Święty Post daje nam poczucie odpowiedzialności za swoje życie, widzenie siebie przed Bogiem w świetle wieczności wraz z uświadomieniem sobie swojej grzeszności. Światłość Świętego Postu oświeca mrok naszej duszy. Jesteśmy wezwani do pokuty, a ona świadczy nie o słabości, a o sile duchowej kajającego się i o jego zdrowiu. W pokucie nie rezygnujemy ze swoich ludzkich sił i powołania, a umacniamy się w prawdziwym człowieczeństwie.
 Znajdując się w przededniu Świętego Wielkiego Postu, zgodnie z praktyką naszego Kościoła, proszę Was wszystkich, dla siebie i dla całego Duchowieństwa, przebaczenia naszych grzechów, które popełniliśmy słowem, uczynkiem, w myślach i swoimi zmysłami. Wybaczcie nam grzesznym! 
- pisze w Liście wielkopostnym metropolita prawosławny Sawa.

***
To samo chrześcijaństwo. Z tą różnicą, że łódzki metropolita związany jest od lat z myślą Levinasa. Jest jej komentatorem i promotorem. Sawa zaś kojarzony jest u nas z ciemnotą prawosławia, z podporządkowaniem cerkwi Władimirowi Putinowi, z polityką i przemocą.

To symptomatyczne, że dla myślącego filozoficzną figurę Innego, rzeczywisty Inny jest diabłem, z którym nie należy wchodzić w dialog. I z którym trzeba walczyć per fas et nefas.Tak, jakby słowa o tym, że dobroć nie bierze się ze spojrzenia (a więc uniwersalnego zawłaszczenia inności w poznaniu), a moralne zobowiązanie płynie ze spotkania z innością w człowieku (Twarzą), która jest śladem Boga,  miały znaczenie tylko retoryczne. I tak, jakby nacisk Levinasa na płodzenie i rodzinę, ze świadomością, że płodzenie nie jest tylko faktem biologicznym, ale strukturą metafizyczną, strukturą relacji "człowieka z człowiekiem i Ja ze sobą", nie miał większego sensu.

To symptomatyczne, że post może być pokazany jako czas radości, a władyka kościelny może prosić wiernych o przebaczenie dla siebie i reszty duchowieństwa.

***
Teksty Levinasa wspominam jako najważniejsze rekolekcje w życiu. 
To z nich uczyłem się takiej zmiany myślenia, by swoją religijnością, swoimi postawami, swoim myśleniem starać się robić miejsce dla innych, a nie arbitralnie ich wykluczać.
To z nich uczyłem się miłości do świata, który nie jest tak zły, jak chce polski katolicyzm.
To z nich w końcu uczyłem się szacunku i miłości do siebie, zdeformowanych przez manichejskie rozumienie pokory w polskim katolicyzmie.

Levinas i prawosławie pozwolili mi ocalić we mnie zmysł duchowości.
Być za neutralnym religijnie państwem, ale nie wyzbywać się metafizycznych tęsknot. 
Choć "gloryfikując" w jakiejś mierze Levinasa nie gloryfikuję cerkwi jako instytucji - w niej, jak niemal w każdej innej - i tak strukturalnie będę "z boku" czy "poza".

***
Post jest ważnym elementem rozwoju duchowego.
Post przeżywany tak, jak pisze o nim Sawa, nie jak pisze o nim łódzki metropolita.
Boję się takiego katolicyzmu - ferującego wyroki, mówiącego językiem przemocy i wykluczenia, obrażonego na zewnętrzny świat. Zamkniętego na braci (pod sztandarem Levinasa zlikwidowano nawet ekumeniczną drogę krzyżową, tak zgodną z duchem wielokulturowej Łodzi!). Zabijającego pluralizm wymogiem spójności z jedyną słuszną (bo własną) interpretacją (także) własnej doktryny. Nierozumiejącego sensu dialogu i demokracji (mówił o tym ostatnio abp Henryk Muszyński w rozmowie publikowanej przez Tygodnik Powszechny). Przeciwstawiającego - mimo Vaticanum II, mimo prac Yves'a Congara - pouczający kler pouczanym świeckim.

***
Wraz z prawosławiem chcę wejść w post.
Chcę pościć duchowo - nabierając dystansu do panoszących się we mnie lęków, które odbierają mi szansę na przeżywanie radości i często dotykają moich bliskich. 
Chcę pościć duchowo ucząc się miłości, wielomiłości.

Chcę na nowo odkrywać piękno relacji najintymniejszych, dzielonych zwyczajowo na partnerskie i przyjacielskie.
Chcę tęsknić za spotkaniami, które ciągle się nie odbyły. I zadbać o to, by odbyć się mogły. 
Chcę w trakcie tych spotkań dzielić się ciepłem, ciszą, słowem, wsłuchaniem w napotkaną odmienność.

Chcę też dbać o to, by uważniej otwierać się na to, za czym się nawet nie tęskni. Bo jest niespodziewane.

***
Wielomiłość to najlepsza egida dla postu.
Wolę to słówko od seksualnie naznaczonej poliamorii. 
W wielomiłości jest zarazem WIELOmiłość i wieloMIŁOŚĆ. W słowie tym zbiega się i to, że serce powinno być otwarte, jak i to, że miłość ma wiele postaci, ale w każdej w pełni pozostaje sobą. 
Słychać w nim też zobowiązanie Levinasa do tego, by wielości nie zabijać, ocalając ją budowaniem pokoju, a nie "uspajnianiem" wszystkiego z dogmatycznie przyjętą perspektywą.

***
Wielomiłość, spotkanie, mowa, Twarz, twarz Innego
Lew i Reniffer, Edyta i Marcin, Michał i Bartek, Emi i Wojtek, Monika i Jacek, Agnieszka, Zuza, Krzysztof, rodzice, teściowie, ..., zwyczajnie Inny - przestrzeń postu.
Płynąca ze zmagań z własnym lękiem.
Płynąca ze zmagań o to, by zrobić w życiu przestrzeń dla radości.
Radości, która jest sednem postu. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...