Słownik synonimów podaje,
że odpowiednikami słowa „wściekły” są między innymi: „rozjuszony”, „niepohamowany”,
„gniewny”, „rozsierdzony”. Z całą pewnością słowa te odnoszę się do określonego
stanu emocjonalnego, nad którym trudno zapanować. Zaczynając lekturę tekstu
Adama Ciocha Jesteśmy wściekli! można
było założyć, że dominować w nim będą emocje, emocje silnie spersonalizowane,
tak, jak czymś szalenie indywidualny jest gniew.
Blok tekstów, które
otwierają pierwszy numer Tygodnika
Faktycznie, a w których Cioch i redakcja tłumaczą się z odejścia z Faktów i Mitów wydaje mi się jednak
bardzo wyważony. Oczywiście, tu i ówdzie znać emocje, ale nie biorą one jednak góry.
Argumentacja jest klarowna, a podane fakty — bolesne, choć ostateczne rozstrzygnięcie należeć będzie do sądu. Dziennikarskie śledztwo,
które ws. Naczelnego „FiM” przeprowadzili redaktorzy (obiecali to czytelnikom „FiM”)
pokazało bowiem, że miały miejsce niepokojące zdarzenia, związane nie tylko z
podmiotem wydającym gazetę, ale również „z organizacją charytatywną […], która
kilka lat temu zaczęła działać obok redakcji «Faktów i Mitów»”. Sprawa ta
dotyczy mnie osobiście, byłem bowiem jedną z osób odpisującą na cele związanej
z „FiM” organizacji swojego 1%. To, o czym piszą redaktorzy Tygodnika Faktycznie przyprawia o ból
głowy. Tym bardziej, że Naczelny „FiM” nie tylko nie poczuł się źle w stosunku
do swojego zespołu, ale próbował jeszcze ugrać coś dla siebie w związku z
aresztowaniem. W przekazanym redaktorom grypsie pisał:
Do odczytania na zebraniu całego Zespołu!
Wkrótce — najpóźniej 15 maja — do Was wrócę i wszystko będzie jak dawniej (…).
MUSIMY wygrać mój pobyt tutaj. Podgrzewajcie atmosferę w sieci – na Facebooku
może założyć jakiś profil dot. mojego niesłusznego uwięzienia. Do gazety
dawajcie (piszcie!) listy z poparciem dla mnie. Trzeba ze mnie zrobić więźnia
politycznego. Róbcie to umiejętnie! Z głową! W sieci można dużo, więc i
niekoniecznie od siebie….
Myślę, że redakcja, o ile
chciała zostać wierna ideałom wydawanej gazety: trosce o wykluczonych,
solidarności społecznej, walce o świeckość itd. itp., nie miała wyjścia:
musiała zrezygnować z pracy w „FiM”. I założyć nowy tygodnik. Jest to tym
bardziej konieczne, że sprawa Naczelnego „FiM” ma niebagatelny wpływ na samo
pismo: realnie powiększa zagrożenie, że przy obecnej koniunkturze pismo szybko
zniknęłoby z rynku. Choć nie kryję, że poczułbym ulgę, gdyby zarzuty nie potwierdziły się.
To, że redakcja pracować będzie teraz „z czystą kartą” jest dodatkowym zabezpieczeniem pisma o niezależnym charakterze.
To, że redakcja pracować będzie teraz „z czystą kartą” jest dodatkowym zabezpieczeniem pisma o niezależnym charakterze.
Bo też najważniejsze jest
to, co będzie w nowym piśmie. Adresowane jest ono do wszystkich tych, którzy
nie odnajdują się ani w „klerykalno-smoleńskiej IV RP”, ani w „aroganckiej
IIIRP, wykluczającej mniej zamożną połowę Polaków”. Symbolicznie redaktorzy
piszą o V RP — świeckiej, przyjaznej mniejszościom seksualnym, etnicznym,
światopoglądowym, zatroskanej o ludzi bez pracy, bez domu. Stawiającej na
konstruktywne debaty światopoglądowe. Widać to już w tym numerze, gdzie na
jednej stronie sąsiadują felietony ateistyczny i mówiący o życiu po odrzuceniu religii,
i religijny, acz nie-dogmatyczny i nie-instytucjonalny.
Redakcji udało się
zaproponować gazetę zdecydowanie lepszą graficznie niż „FiM”. Jej układ jest
jasny, nie ma „przeciążenia” grafiką (w „FiM” bywało że siermiężną), świetnie
wprowadzono do niej kolor. Znakomita jest także merytoryczna zawartość numeru i
jego język: daleki od napastliwości, za to boleśnie wskazujący problemy.
Wyjątkowo cieszy mnie, że jako felietonista związał się z Tygodnikiem Faktycznie prof. Andrzej Jaczewski. To na starcie
wartość dodane.
Zachęcając do kupna i
lektury pisma polecę kilka artykułów:
Czwarty
rozbiór Polski oraz Wynoś
się do swojego kraju! dotyczą polskiej emigracji zarobkowej i sytuacji Polaków
po Brexicie.
Niedokończone
rozmowy z Rydzykiem dotyczą niewyjaśnionej sprawy pieniędzy,
które Rydzyk zbierał „dla ratowania Stoczni”. Gazecie udało się dotrzeć do
nowych dokumentów, z których wynika, że Bolesław Hutyra, szef Społecznego
Komitetu Ratowania Stoczni Gdańskiej i Przemysłu Okrętowego, nie był w stanie
dostać się do Rydzyka na „rozmowę wyjaśniającą”. Nic nie dały jego dramatyczne
apele m. in. do Mieczysława Krąpca czy prowincjała redemptorystów. Pozbawiono go
sprawowanej funkcji, a sam zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w trakcie
podróży na rozmowę z ministrem skarbu państwa ws. zbiórki Rydzyka.
Czytelnik znajdzie też
tekst o Krzysztofie Charamsie i jego wydanej właśnie we Włoszech książce, o
rzezi wołyńskiej czy bitwie na Kosowym Polu.
W stopce redakcyjnej nie
znalazłem Adama Ciocha, w piśmie jest jednak jego tekst. Mam nadzieję, że
dołączy do zespołu na stałe. Bo to „pewniak” wśród dziennikarzy i osoba, na
której można polegać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.