czwartek, 21 lipca 2016

OD RZECZY W DO RZECZY

Pamiętacie groteskową i haniebną okładkę Do Rzeczy, na której Tomasz Terlikowski i Jan Pospieszalski zakuci w pancerze bronią granic Polski przed „homoimperium”?


W najnowszym numerze Tygodnika Faktycznie materiałami wydrukowanymi w Do Rzeczy zajął się Tomasz Kozłowski. To tekst wart polecenia, Autor pokazuje bowiem jak prawdziwe są słowa z powieści Gora Vidala: „Nawet dziecko może dostrzec różnicę między tym, w co Galilejczycy rzekomo wierzą, a tym, w co wierzą naprawdę, jak to udowadniają ich czyny”. Katolicka prawica może dwoić się i troić, by siać strach w narodzie, budzić frustrację, niechęć, stygmatyzować i kreować się na męczenników. Niestety, kłamstwo powtórzone tysiąc razy nie staje się prawdą, nawet jeśli wierzą w nie zastępy.

Kozłowski pisze o ludzie pokroju Terlikowskiego i Pospieszalskiego bronią Polski przed „homoimperium” „wszelkimi możliwymi środkami: od manipulowania historią, przez niedomówienia, po jaskrawe błędy logiczne”. Podaje też stosowne przykłady.

Bejtar w mundurach, Berlin 1936 r.

Choćby ten, że wg Pospieszalskiego polskim narodowcom „nigdy nie odbiła groźna szajba nacjonalizmu”, bo strzegł ich katolicyzm i to, że Krk skutecznie uczył dekalogu. Cóż… Kozłowski przypomina choćby o tym, że polskie władze w dwudziestoleciu międzywojennym wspierały tak skrajne ugrupowanie jak Bejtar — prawicę żydowską, której chłopcy pozdrawiali się salutem, byli wspierani przez Mussoliniego (nosili zresztą brunatne koszule, identyfikując się w ten sposób z włoskimi faszystami), a w Polsce współdziałali z Falangą. Ideolodzy ONR Falanga zaś nie mieli problemu, by swój ruch zaliczać do jednej rodziny z „faszyzmem we Włoszech, hitleryzmem w Niemczech”, co przeczytać można było na łamach Pro Christo.
Albo ten, że — w odniesieniu do tekstu Marka Chodakiewicza z Do Rzeczy —, źe ruchy LGBTQ dążą do „zmiany natury człowieka i zniszczenia rodziny jako instytucji”. Tak jakby poszerzenie pojęcia rodziny mogło cokolwiek zniszczyć, lub jakby legalizacja związków jednopłciowych miała oznaczać zanik heteroseksualizmu. Nie wiem też, co miałby zniszczyć biseksualizm, poza pokazaniem, że miłość i wierność to coś innego, niż bycie seksualną własnością w nuklearnej rodzinie. Nie wiem też, co niszczą drag queen — teatralne przebieranie się za inną płeć ma długą tradycję, a niektórzy, jak James Whiteside, swój wkład do kultury mają na różnych polach: to nie tylko świetna drag queen, ale jeden z najlepszych na świecie tancerzy baletu. Nie znam też nikogo, kto by się zaraził transseksualnością i kto chciałby, jak wiele osób trans, mieć w życiu tak pod górkę.

Kozłowski pisze jednak, że „manipulacje, przekłamania i błędy w rozumowaniu” nie są tym, co najbardziej niebezpieczne w działalności polskiej kato-prawicy. Najgorsza jest ideologia, której służą. Powołując się na Timothy Snydera i Adama Ostolskiego Kozłowski pisze o tym, że geje stali się nowymi Żydami, których się nienawidzi. Pisze też, że domniemany spisek światowego gejostwa nadaje się na wymarzonego wroga, którego zwalczanie usprawiedliwia działania mające na celu „faktyczną destabilizację państw i praw w imię «natury, Boga i demokracji»”.

Zachęcam do lektury, bo w artykule znaleźć można znacznie więcej!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...