Jednym z najważniejszych rysów polskiej polityki jest manipulacja ideologiczna.
"Otóż wmawia się nam - jak pisała Maria Szyszkowska -, wykorzystując do tego zarówno procesy edukacyjne, jaki różnorodne media, że socjalizm jest ideą skompromitowaną. [...] Zręczność manipulacji wyraża się w tym, że w sposób nieuprawniony sprowadza się socjalizm do jednej tylko jego koncepcji i krytykując oraz ośmieszając wady w jej urzeczywistnianiu - próbuje się kompromitować socjalizm jako taki.
Niestety, przykład takiego zachowania płynął do nas "z samej góry". Najdobitniejszym tego przykładem jest bezpardonowa walka, jaką z latynoską teologią wyzwolenia stoczył Kościół Katolicki, a także fakt, że Jan Paweł II skutecznie blokował proces beatyfikacyjny Oscara Romero, salwadorskiego Jerzego Popiełuszki, zamordowanego w 1980 r. podczas odprawiania mszy kapłana zaangażowanego w obronę praw człowieka i walkę na rzecz ubogich.
Konsekwencją tego przykładu jest nieustanne straszenie lewicą jako agendą nieistniejącego już Sojuza, czy zawłaszczanie przez osoby o światopoglądzie prawicowym wszystkich działań, które doprowadziły w Polsce do przemian ustrojowych.
***
Czas chyba jednak, by zbuntować się przeciwko takiemu stawianiu sprawy.
Przypominając chociażby sens teologii wyzwolenia, której źródłem nie było dążenie do rewolucji z karabinem w ręku, ale "doświadczenie ubóstwa i niedorozwoju w krajach tzw. Trzeciego Świata", któremu chciano przeciwdziałać wierząc, że wyzwolenie ubogich jest formą uobecniania Chrystusa w świecie.
Zasługą teologii wyzwolenia - o czym odważnie przypominał u nas Józef Tischner - było przypomnienie, że praca nie służy samemu zarabianiu pieniędzy i napędzaniu obiegu kapitału. Celem pracy jest dobro człowieka, kapitał zaś jest tylko środkiem dla urzeczywistniania tego dobra.
Socjalizm widziany przez pryzmat inny niż wypaczenia ZSRR jest nie tyle systemem ideologicznym czy politycznym, ile perspektywą etyczną. W której człowiek jest bytem aktywnym, rozwijającym się, potrzebującym jednak do tego rozwoju dwóch zasadniczych rzeczy: pracy i współpracy. Zaangażowana praxis, zaufanie pokładane w innych członkach wspólnoty, łączące ludzi wartości i ideały - wszystko to sprzyja rozwojowi człowieka i kultury, budzi bowiem duchową siłę i poczucie godności, zatracane w perspektywie dzikiego kapitalizmu z jego wynaturzoną koncepcją indywidualizmu, preferującego wyścig szczurów, manipulowanie słabszymi w imię własnych interesów czy pomijanie wspólnotowego charakteru odnoszonych sukcesów (ilu z Waszych szefów rzeczywiście docenia Wasz wkład, a ilu działa podług zasady: mój sukces, a Wasza porażka?).
***
Socjalizm jako etyka służy też dynamicznej budowie kultury.
Karol Marx napisał, że "byt kształtuje świadomość" powtarzając w sumie zdanie Arystotelesa, iż filozofia (i - dodajmy - inne działy kultury) mogła rozwinąć się tam, gdzie ludzie mieli "czas wolny".
Nie da się bowiem tworzyć wybitnych kreacji artystycznych, nie da się tworzyć zapładniających kulturowo idei, gdy człowiek walczy o przetrwanie, chwytając prac na umowy śmieciowe, myśląc, na jakiej promocji kupić coś do jedzenia i słysząc nieustannie, że kryzys wymaga zaciskania pasa i milczącej akceptacji wszelkich decyzji suto opłacanych władz.
Straszenie socjalizmem w kraju, który przekształca się w kierunku kastowości, w którym buduje się podziały ekonomiczne i klasowe, w którym kolejnymi kapitalistycznymi pomysłami niszczy kulturę, degraduje znaczenie ojczystego języka, sprzyja rozlicznym politrukom, a nad problemy obywateli przedkłada rozgrywki wewnątrz własnej partii i sondażowe słupki, jest doprawdy niepoważne.
***
Marzy mi się narodowe przebudzenie, w którym wrażliwi socjaliści i wrażliwi chrześcijanie pod jednym sztandarem walczyć będą o wyzwolenie.
O wyzwolenie ku godnej pracy i godnej współpracy. Opartej na szacunku i miłości do drugiego człowieka!
O wyzwolenie od "człowiek człowiekowi wilkiem", ku przekonaniu, że razem możemy więcej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.