niedziela, 3 czerwca 2012

KOKO KOKO, CO JEST SPOKO?

Przez całe lata, kiedy przychodziłem na jakieś spotkania, imprezy czy przyjęcia, wiedziałem, że się nie ujawnię, a przynajmniej nie od razu. Mogłem rozglądać się godzinami, a mimo to mój radar nie był w stanie wyczuć ich na tyle, bym odważył się wyautować. Mogłem czekać na jakiś znak zachęty z ich strony, ale moje oczekiwania były próżne. Przy mnie nigdy nie przekazywali sobie żadnych znaków*.
Dzisiaj nie mam już siły i muszę się przyznać - w tym kraju za nic w świecie nie czuję się, choć nie wiem, jak bym chciał, normalny.
Bo jak czuć się normalnym w kraju, w którym karetki na syrenie muszą taranować szlabany na autostradzie, bo obsługująca ją forma nie przewidziała takich przejazdów w scenariuszu użytkowania drogi? 
Bo jak czuć się normalnym w kraju, w którym nie wystarczy kupić w kasie biletowej biletu na wskazany pociąg, ale trzeba wiedzieć (a taki obowiązek, jak wynika ze słów konduktora, wynika ze stosownych przepisów), jaką trasą on jedzie, by nie dać wpuścić się w maliny Pani kasjerce?
Bo jak czuć się normalnym w kraju, w którym laickie media (a konkretnie TVN, który dziś oglądałem) mówiąc o marszu dla rodziny i życia jako najważniejszą informację wybijają to, że było na nim więcej osób niż na paradzie równości? W którym akceptację istniejących zapisów a propos aborcji nazywa się postawą promującą śmierci, a związki partnerskie nazywa się homoseksualnymi małżeństwami, podczas gdy mają one niewiele wspólnego z małżeństwem, a z homoseksualistami o tyle, o ile pozwalają im obok par homoseksualnych na wejście w taki związek?

Spokojnie mógłbym wziąć udział zarówno w marszu dla rodziny i życia, jak i w paradzie równości. Uważam bowiem, że polityka pro-rodzinna istnieje w naszym państwie tylko w przestrzeni słów, jest czysto retoryczna. Nie wyobrażam sobie rozwoju Polski bez inwestycji w rodziny i dzieci tak samo, jak nie wyobrażam go sobie bez inwestycji w przemysł. Nie istnieje jedno i drugie, pewnie dlatego (między innymi) jest tak źle, choć przecież - jak wiadomo - jest wspaniale. Uważam również, że szacunek dla rodziny, nie wyklucza szacunku na osób homo-, bi, czy trans-seksualnych. Troszcząc się o rodziny równie mocno można troszczyć się o tych innych, stwarzając im warunki spokojnego rozwoju, zabezpieczając wspólne życie, którego efektywność oraz owocność w wymowny sposób przełoży się na rozwój kraju (cóż, niech znów przypomnę Platona - płodzi się nie tylko fizycznie, ale również, a może przede wszystkim duchowo!). Co więcej, można również powierzyć im pod opiekę dzieci. Nie wiem w czym kreatywni, zafascynowani wartościami, twórczy ojcowie czy matki mieliby być gorsi od bezdusznych i zimnych domów dziecka, patologicznych rodzin, o których coraz częściej robi się coraz głośniej, czy wychowywania przez jedno tylko z rodziców? Nie wiem w końcu, dlaczego mamy ważyć skalę problemów tym, gdzie i kogo było więcej. Nie zapominajmy o tym, że Konstytucję Trzeciego Maja uchwalono u nas tylko dlatego że wykiwano niechętną resztę, osiągnięta więc wtedy większość była czymś demagogicznie wirtualnym.

Wiem jednak boleśnie, że moje widzenie spraw nie jest normalne Tym samym powinno być inaczej, a mnie powinno się leczyć i resocjalizować. Będę miał zresztą na to szansę. Przygoda w pociągu uświadomiła mi bowiem, że do zestawu koniecznych kwalifikacji, które dziś dla własnego dobra posiadać trzeba (policjant, prawnik, lekarz i pielęgniarka) powinienem dorzucić jeszcze kompetencje kasjera, konduktora, komputera wydającego bilety, a pewnie nawet maszynisty.
Na koniec muszę wyznać coś jeszcze - że szczerze się wzruszyłem tym, że PT Premier,odwlekając moją emeryturę, dał mi szansę na to, bym miał czas zdobyć wszystkie te kompetencje i kwalifikacje. Dziękuję z rewerencją!   

*Trawestuję tu i cytuję wstęp do Zrób sobie raj Mariusza Szczygła
Zdjęcie podkradam od p. Piotra Ząbka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...