Gazeta Wyborcza nie ma u mnie dobrych notowań. Nie wiem, co stało się z jej redaktorami, ale liczba uproszczeń w tekstach, rozchwianie w opiniach, a nadto - przy określonych tematach - jawne wpisywanie się w nurt politycznej poprawności, mocno kłują w oczy. Towarzyszy zaś temu niechęć do publikowania sprostowań i ripost, co nie jest szczególnym powodem do chluby dla środowiska, podkreślającego swe demokratyczne zasługi.
Piszę o tym w kontekście Martina Heideggera, a dokładniej w kontekście tekstu Czarne myśli geniusza...
Dotyczy on tzw. Heideggerowskich Czarnych zeszytów, w których, bez skrupułów i cenzury, Heidegger wyłożył swoje opinie na temat Żydów.
W redakcyjnym alembiku wymieszano wszystko - inkryminację "ciemnego stylu" Heideggera, niechęć filozofa do beztroskiej technologizacji życia, romans z Hannah Arendt, bycie "nabytkiem Hitlera" i opinie o samych Czarnych zeszytach. Wniosek - mimo ostatniego zdania tekstu - nasuwa się taki, że cała spuściczna Heideggera jest nie warta funta kłaków - był niekonsekwentny, być może bełkotał, nie rozumiał dobroczynności postępu technicznego, a jego antysemityzm był odrażający. Więc nawet jeśli filozofii Heideggera nie da się ominąć szerokim łukiem, to trzeba podejść do niej odpowiednio przygotowanym.
***
Reakcje - które śledziłem na Facebooku - były jednoznaczne. Można je sprowadzić do symbolicznej deklaracji uchronienia przez Heideggerowską zarazą.
Reakcje - które śledziłem na Facebooku - były jednoznaczne. Można je sprowadzić do symbolicznej deklaracji uchronienia przez Heideggerowską zarazą.
Nie kryję swojej odrazy do antysemityzmu. Nie kryję też, że taką odrazę budzi we mnie Heidegger.
Ale nie ma we mnie zgody na inkriminacyjną politykę Wyborczej - Heidegger jest łatwym łupem, jako Niemiec i członek NSDAP. Pytanie, co zrobić z antysemityzmem w sytuacjach mniej oczywistych.
Spośród wielu możliwych "sytuacji nieoczywistych" wybiorę jedną, sprowokowany wywiadem z Adamem Michnikiem. Orzekł w nim, że Polska jest krajem katolickim (!), że bez Kościoła Polska stanie się czarnym obrazem, gdyż ludzie nie będą mieli gdzie uczyć się o tym, co dobre, a co złe, że polscy duchowni winni się przemienić, przechodząc od bycia "duchowieństwem rydzykowym", do bycia "duchowieństwem wojtyłowym".
***
Jednym z emblematów Kościoła wojtyłowego jest kanonizacja Maksymiliana Kolbego. Zaangażowanie w tę sprawę Jana Pawła II było na tyle silne, że odłożono na bok wątpliwości podnoszone m. in. przez środowiska żydowskie, wskazujące na zajadły, antysemicki ton przedwojennych publikacji Kolbego.
Jednym z emblematów Kościoła wojtyłowego jest kanonizacja Maksymiliana Kolbego. Zaangażowanie w tę sprawę Jana Pawła II było na tyle silne, że odłożono na bok wątpliwości podnoszone m. in. przez środowiska żydowskie, wskazujące na zajadły, antysemicki ton przedwojennych publikacji Kolbego.
Nie mam wątpliwości, że czyn, wieńczący życie Maksymiliana, zasługuje na uznanie. Publicystyka ta jednak wciąż mnie niepokoi.
***
O Heideggerze napisano w Wyborczej, że
O Heideggerze napisano w Wyborczej, że
"filozof nie był wprawdzie ideologiem nazizmu ani wojującego antysemityzmu, ale obiegowe stereotypy na temat Żydów ("światowe żydostwo") wkomponował w swoje koncepcje filozoficzne akurat w okresie, kiedy stali się oni przedmiotem największych prześladowań.
Stereotypy obejmowały, rzecz jasna, przekonanie o spisku, chęci zawładnięcia całym światem, czy sprokurowanie "zasady rasowej", która obróciła się przeciw nim. Widać tu, m. in. wyraźne echa Protokołów Mędrców Syjonu.
Takie same wątki wytropić można w publicystyce Kolbego, co poświadcza książeczka Św. Maksymilian Maria Kolbe o masonerii i Żydach, wydana pod redakcją dr. Stanisława Krajskiego.
To ksiażka trudna do przebrnięcia ze względu na poziom niechęci i mnożących się stereotypów. Wybieram zatem tylko kilka cytatów, które obrazują kwestię, zainteresowanych odsyłając do całej pracy:
"Uczą też, że żydowi wolno oszukać, okraść chrześcijanina, bo „wszystkie majętności gojów są jako pustynia, kto je pierwszy zajmie, ten jest ich panem”".
"masoni to nic innego jak tylko zorganizowana klika fanatycznych żydów, dążących nieopatrznie do zniszczenia Kościoła Katolickiego, któremu nam Bóg Człowiek zapewnił, że bramy piekielne nie zwyciężą go. Biedni, szaleni uderzają głową o skałę".
"Czyście panowie masoni słyszeli? Ci, którzy was zorganizowali i wami skrycie rządzą, żydzi, uważają was za bydlęta, znęcone do lóż masońskich dla celów, których nawet nie podejrzewacie, dla mydlenia oczu gojom". "„Goje to stado baranów, my zaś jesteśmy wobec nich wilkami, a wiecie wszak, co staje się z owcami, kiedy do owczarni zakradną się wilki. Zamkną oni oczy jeszcze i z tej przyczyny, że obiecamy im zwrot wszystkich odebranych swobód po zwyciężeniu wrogów pokoju i pokonaniu wszystkich partii. Czy warto wspomnieć o tym, jak długo oczekiwać będą tego zwrotu?".
***
Nie same te cytaty są dla mnie jednak najbardziej porażające. Wstrząsający jest tekst wprowadzający Krajskiego:
"Gdy ktoś wini za coś żydów, gdy mówi, że to oni sterują masonerią, uznany jest natychmiast za oszołoma, antysemitę, ksenofoba i faszystę. Takie etykiety przylepia mu nie tylko lewica i jej media ale również wielu wydawałoby się normalnych ludzi, do których trafia „argumentacja” czerwonych i różowych.Zobaczmy, że takie etykietowanie ma wiele różnych, często nieprzewidzianych przez etykietujących skutków. Jeżeli mówi się bowiem „a” trzeba powiedzieć także „b”. Jeżeli oszołomem, antysemitą, ksenofobem i faszystą jest każdy, kto wini za coś żydów, kto mówi, iż stoją za masonerią, to za ksenofoba, oszołoma, antysemitę i faszystę należy uznać również na przykład św. Maksymiliana Marię Kolbego.Przykład dał tu Adam Michnik, który w jednym z wywiadów dla „Polityki” stwierdza: „Kolbe był również w jakiejś mierze twórcą „Rycerza Niepokalanej” i „Małego Dziennika”, a więc pism, które symbolizują ciemny i obskurancki nurt polskiego katolicyzmu, pism prymitywnych, krzewiących religijną nietolerancją i etniczną nienawiść”.Zauważmy, że jeżeli św. Maksymilian jest odpowiedzialny za prymitywizm, religijną nietolerancję, etniczną nienawiść, jeżeli w konsekwencji jest właśnie antysemitą, ksenofobem itd., to o to wszystko należy również oskarżyć cały Kościół katolicki, a przede wszystkim papieża Jana Pawła II, który gorąco zabiegał o beatyfikację i kanonizację O. Kolbego i który doprowadził do tego, że został on w takim przyspieszonym trybie świętym. Takie oskarżenie każdy, dosłownie każdy musi uznać za kosmiczną bzdurę, szczególnie w kontekscie wszystkich tych ostatnich wystąpień papieża, w ramach których uczynił wiele pojednawczych gestów wobec żydów podkreślając wielokrotnie to, co zresztą dawno już ogłosił, że antysemityzm jest grzechem.Już w ramach procesu beatyfikacyjnego poddaje się bardzo szczegółowej ocenie wszelkie teksty i publiczne wypowiedzi kandydata na ołtarze pochodzące z okresu jego dojrzałego życia chrześcijańskiego. Jeżeli w tych tekstach lub wypowiedziach znalazłoby się coś, co byłoby w jakikolwiek sposób sprzeczne z wiarą i moralnością chrześcijańską fakt ten spowodowałby, iż taki proces nie zakończyłby się pozytywnie. Jeżeli więc św. Maksymilian Maria Kolbe został świętym to z tego wynika jasno i wprost, że w jego tekstach nie doszukano się żadnych błędów, że wszystkie one są w pełni zgodne z porządkiem wiary i moralności katolickiej, że przy każdym ich wydaniu każda kuria biskupia musi dać im imprimatur.Tak więc wszystkie poniższe teksty są zgodne z porządkiem wiary i moralności katolickiej. Wszystko to, co jest w nich powiedziane o żydach nie ma najmniejszych znamion grzechu antysemityzmu. Ich lektura, ich analiza może więc nam pozwolić zakreślić pewne pole w ramach którego możemy się jako katolicy swobodnie, zgodnie z sumieniem i nauką Kościoła poruszać.Przy okazji uświadomimy sobie zapewne, że ktoś stosując różnego typu chwyty poniżej pasa chce nam zamknąć usta, zmusić nas do tego, żebyśmy na pewne tematy się nie wypowiadali. Nie dajmy się zwariować, nie dajmy sobie wyprać mózgów, pamiętajmy zawsze, że tak jak mówi św. Augustyn należy kochać bliźniego i nienawidzić jego grzechów, że kochając bliźniego trzeba zrobić wszystko aby pomóc mu w wyrwaniu się z grzechu, zrobić wszystko aby ten grzech nie dotknął innych.
Święty Maksymilian Maria Kolbe mówił, co myślał, bez żadnych ogródek. Oskarżał żydów wręcz o wszelkie zło tego świata ale zarazem kazał się za nich modlić, kazał się modlić o ich opamiętanie i ich nawrócenie, o to, by uznali Niepokalaną za swoją Królową. Możemy spokojnie kroczyć drogą wielkiego polskiego świętego i najwyżej przypominać sobie od czasu do czasu powiedzenie: „Psy szczekają, a karawana idzie dalej”.
***
Antysemityzm antysemityzmowi nierówny? Chyba tak, po jeden potworny, a drugi uświęcony.
Przy czym antysemityzm Heideggera wydaje mi się zdecydowanie mniej niebezpieczny. Dyskusja na jego temat trwa od dawna, formułowane oceny są jasne. Dziwi mnie tedy mowa o niemieckich wzburzeniu - w końcu po "dandysie nazi-filozofii", jak mawia mój kolega, antysemityzmu spodziewać się trzeba.
Bardziej niepokoi mnie ten drugi typ antysemityzmu, legitymizowany przez procedury kanonizacyjne, przekazywany z pokolenia na pokolenie, traktujący publicystykę Maksymiliana niczym teksty formacyjne. Środowisko, które tak korzysta z tego dorobku, jest widoczne. To nie odosobniony przypadek Krajskiego czy księdza, który był u mnie "po kolędzie".
Potrzeba, moim zdaniem, wysiłku i subtelności, by węzeł antysemityzmu skutecznie rozsłupłać, by oceniać negatywnie to, co wymaga takiej oceny (a nie mieszać wszystko ze wszystkim). By móc oddać cześć temu, co było wielkie. Opozycja antysemityzmu potwornego i antysemityzmu kanonizowanego nie wydaje mi się bowiem dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.