Każdy z nas przeżywa chwile, które trudno zapomnieć.
Jedna z takich chwil wiąże się u mnie z Eddą Moser. Jak dziś pamiętam ciarki biegnące mi po krzyżu, gdy słuchałem jej interpretacji Mozartowskiej Królowej Nocy. Demoniczna moc, gęsty, intensywny dźwięk, majestatyczna i złowroga koloratura. To była prawdziwa Królowa Nocy, nieosiągalna dla jasnych, lekkich, perlistych, subretkowych koloratur.
Od tego momentu zadurzyłem się w Moser bez pamięci. I odkrywam ją nieustannie na nowo.
Z nieukrywaną radością polecam Państwu dziewięciopłytowy box z jej nagraniami, wydany w 2013 roku przez EMI. Na srebrne krążki przeniesiono recitale pieśniowe i operowe, które Moser zrealizowała dla Electroli. Możemy zatem cieszyć się pieśniami Johannesa Brahmsa, Hansa Pfitznera, Franza Schuberta, Roberta Schumanna, Ryszarda Straussa czy Hugona Wolfa. Możemy również zanurzyć się w świat opery Ludwiga van Beethovena, Christopha W. Glucka, Jerzego Fryderyka Handla, Wolfganga A. Mozarta, Richarda Straussa, Richarda Wagnera i Carola Marii von Webera. W końcu odsłuchać możemy rozmowy, którą z Moser poprowadził Holger Wemhoff.
Nie ma sensu pisać o tych płytach, trzeba ich posłuchać. Moser jest bowiem prawdziwą czarownicą. Wspaniale buduje narrację, tworzy wyraziste postaci, których psychologię czuje jak mało kto. Ma do tego instrument niezwykły - jej głos jest wyjątkowo pełny i wyjątkowo bogaty. O niezwykłej barwie, będącej mieszaniną tonów ciemnoniebieskich i szarości, choć może trzeba by powiedzieć, że mieni się on subtelnymi tonacjami pruskiego błękitu. Płynie jak wezbrana rzeka, opalizuje, rozjaśnia się, pokrywa cieniem. Jest miękki i słodki, bywa złowieszczy. Zawsze pełen jest mocy i blasku. Nic nie jest tu zrobione dla popisu, ale zawsze służy "prawdzie" dzieła. Nec plus ultra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.