Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że po "gedner" przyszedł czas na kolejne rozgrzewanie społecznych emocji i na generowanie konfliktu. Sprawa jest tym razem mniej oczywista (bo ideologiczne podstawy kampanii anty-genderowej obnażyć łatwo)- dotyczy bowiem autonomii sumienia i wartości, które kierują naszym postępowaniem, ze szczególnym wskazaniem na sferę bioetyki i postępowania medycznego.
Warto przypomnieć, że Komitet Bioetyki PAN ogłosił w zeszłym roku stanowisko, w którym stwierdzono, że klauzula sumienia jest w Polsce nadużywana. Stanowisko to było odpowiedziną na ""powracające doniesienia o niewłaściwym korzystaniu przez polskich lekarzy z prawa do odmowy wykonania legalnej procedury medycznej oraz ponawiane przez międzynarodowe organizacje apele o udoskonalenie krajowych regulacji prawnych dotyczących tzw. klauzuli sumienia".
W stanowisku tym podkreślono, że klauzula sumienia nie może być sposobem narzucania pacjentowi przekonań moralnych lekarza. Zwrócono też uwagę na wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W swoich orzeczniach ETC stwierdza m. in. "postawa polskich lekarzy oraz niezapewnienie przez państwo polskie skutecznych instrumentów prawnych pozwalających pacjentowi na wyegzekwowanie należnego mu świadczenia doprowadziły do poważnego naruszenia m.in. postanowień art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, tj. prawa do wolności od tortur oraz nieludzkiego i poniżającego traktowania oraz art. 8 Konwencji, czyli prawa do ochrony życia prywatnego" (omówienie za tekstem na lex.pl).
Na nadużywanie klauzuli sumienia i związane z tym niebezpieczeństwa uwagę zwracała i zwraca też Ewa Łętowska.
Warto także przypomnieć, że ani Komitet, ani Ewa Łętowska nie mówią nic o wykreśleniu klauzuli sumienia z prawa. Idzie tylko o to, by pacjent, którym - w demokratycznym państwie - może być osoba o różnych przekonaniach moralnych mógł otrzymać świadczenie medyczne zgodne z aktualnymi standardami medycyny.
***
"W wydanym stanowisku - czytamy na lex.pl - Komitet PAN przypomniał, że lekarz, pielęgniarka i położna mają prawo odmówić wykonania świadczenia medycznego tylko wtedy, gdy takie działanie "bezpośrednio" narusza lub zagraża dobru, które według ich przekonań moralnych powinno być chronione, np. życiu płodu. Nie może jednak odmówić pacjentowi informacji niezbędnych do podjęcia decyzji dot. leczenia.
W opinii Komitetu - lekarz nie ma prawa, powołując się na klauzulę sumienia, odmówić skierowania na badania prenatalne, nie zgodzić się na wydanie zaświadczenia o stanie zdrowia płodu, ani nie poinformować pacjentki o możliwości przeprowadzenia zabiegu przez innego lekarza. Lekarz nie może też odmówić wypisania recepty na lek, "którego stosowanie pozostaje wyłącznie w gestii pacjenta", czyli np. recepty na legalny środek antykoncepcyjny lub postkoitalny. Wynika to m.in. z ustawy o zawodzie lekarza oraz ustawy o prawach pacjenta.
Komitet wśród rekomendacji wskazał, że w przychodniach lub szpitalach powinny powstać wewnętrzne systemy przepływu informacji nt. lekarzy i pielęgniarek, "którzy nie godzą się na wykonywanie świadczeń wzbudzających obiekcje moralne innych pracowników". W sytuacji, gdy nikt z pracowników nie chce wykonać świadczenia, kierownictwo placówki powinno zapewnić współpracę z pracownikami w innych placówkach.
Według Komitetu na klauzulę sumienia nie mogą się powoływać całe placówki medyczne, a jedynie lekarze, pielęgniarki lub położne. Prawo do korzystania z klauzuli nie przysługuje aptekarzom - wskazał Komitet.
Jak przypomniano w stanowisku, lekarz w "przypadkach niecierpiących zwłoki" nie może skorzystać z klauzuli sumienia i odmówić wykonania legalnego i medycznie uzasadnionego świadczenia zdrowotnego.
Komitet podkreślił, że w przypadku powołania się na klauzulę lekarz musi uzasadnić odmowę wykonania świadczenia i wskazać konkretną normę, która w jego opinii zostałaby naruszona. Nie wystarczy ogólne stwierdzenie, że byłoby to niemoralne lub niezgodne z jego sumieniem.
***
Dosłownie kilka dni temu głos w tej sprawie zabrał Zespół Ekspertów ds. Bioetyki przy Konferencji Episkopatu Polski. Ekspercki katoliccy z całą mocą podkreślili, że sumienie jest tym, co wyróżnia człowieka i jest konstytutywnym elementem jego godności. I że w sytuacjach moralnie wątpliwych sumienie lekarza zawsze stoi wyżej niż prawa pacjenta.
"Ks. prof. Ireneusz Mroczkowski ze Stowarzyszenia Teologów Moralistów krytykował stanowisko PAN-owskiego Komitetu za brak definicji sumienia: - Podstawą jest tam nie sumienie, tylko prawo stanowione. Ale co można powiedzieć o sumieniu, jak się ktoś naczyta Freuda, gdzie sumienie sprowadzone jest do kompleksu ojca? Albo Marksa, gdzie zbiorowość zastępuje sumienie? Albo Nietzschego? - mówił.
Z kolei ks. prof. Andrzej Derdziuk z KUL-u podzielił prawa pacjenta na "prawa" i "uprawnienia". Lekarz ma, jego zdaniem, obowiązek realizacji praw - czyli tego, co bezpośrednio służy ratowaniu życia lub poważnego zagrożenia zdrowia. Natomiast "uprawnienia" pacjenta to świadczenia zmierzające do poprawy lub zachowania "dobrostanu" - i one nie wiążą się z obowiązkami lekarza - pisze Gazeta Wyborcza.
Zwrócono także uwagę na to, że podstawowym obowiązkiem lekarza jest non nocere, a - dla przykładu - środki antykoncepcyjne mają skutki uboczne.
***
Takie punkty stanowiska Ekspertów katolickich wydają mi się szczególnie wymowne (podaję za Wyborczą):
"* lekarz ma prawo odmówić skierowania na badania mogące dać wskazania do aborcji ze względu na zdrowie kobiety lub płodu "jeśli zachodzi uzasadnione podejrzenie", że kobieta zechce skorzystać z prawa do aborcji; * prawo państwowe nie może "prowadzić do amputacji lub rezygnacji z klauzuli sumienia" przez nadmierne jej ograniczanie;
* farmaceuci mają moralne, choć nie zagwarantowane prawem, prawo do klauzuli sumienia;
* na klauzulę sumienia nie wolno się powołać tylko w przypadku niebezpieczeństwa dla życia lub ciężkiego zagrożenia zdrowia;
* szpitale mogą deklarować niewykonywanie określonych świadczeń ze względu na klauzulę sumienia.
***
Szanuję autonomię sumienia, mam jednak wrażenie, że rozumiem ją inaczej niż Episkopat.
Dla mnie autonomiczność sumienia oznacza umiejętność moralnej refleksji i podjemowania decyzji w sytuacjach, do których nie stosują się żadne algorytmy. Człowiek decydując, bierze na siebie odpowiedzialność; nie jest natomiast automatem, który w danej sytuacji podejmuje decyzję zgodną z odpowiednim punktem na liście powinności.
Podkreślana przez Episkopat autonomia jest pozorna, moim zdaniem chodzi bowiem o to, by autonomiczne działanie było zawsze zgodne z normami usankcjonowanymi przez Kościół i uwewnętrznionymi przez lekarza. Co ciekawe, niektórym z lekarzy nie przeszkadza branie pieniędzy za wizyty, które kończę się odmową wypisania recepty - właśnie ze względu na przekonania moralne.
Jak sądzę, człowiek decydujący się na wybór lekarskiego i aptekarskiego powołania winien być świadom, że jego zawód regulują określone medyczne standardy. I że zobowiązuje go postępowanie zgodne z tymi standardami.
Jeśli przekonania moralne nie pozwalają mu ich zaakceptować, to albo winien obrać specjalizację, która nie budzi w nim konfliktu, albo zrezygnować ze studiów.
Jest jeszcze trzecie rozwiązanie - rozdział uczelni medycznych, przychodni i szpitali oraz ich odpowiednie "oflagowanie". Zastanawiam się tylko, czy takie ośrodki - zgodne z kanonami moralności określonych instytucji społecznych - winny być finansowane przez konstytucyjnie neutralne państwo, czy przez te instytucje. Chyba ta druga opcja byłaby bardziej odpowiednia.
Dzielę się dzisiaj tylko swoim niepokojem. Myślę, ze sytuacja będzie konfliktowo narastać.
Boję się także, że piękna idea autonomii sumienia będzie stawką w grze, która tę ideę ośmieszy.
Czas zacząć o tym rzeczowo rozmawiać. Szanując demokrację i jej pluralizm.