piątek, 14 lutego 2014

KAMERALNY LUTOSŁAWSKI

Socrealizm zostanie zapewne zapamiętany głównie jako "kliniczny przykład świadomie zaprogramowanej sztuki totalitarnej" (Michał Głowiński), "system intelektualnego szpiclostwa", "zbizantynizowanie życia umysłowego" czy "szturmówka ideologiczna"#. 
I zapewne tak winno właśnie być.
Pomimo to, życie okazuje się bogatsze niż nasze czarno-białe kategorie. Wyrażając pełną dezaprobatę wobec politycznego narzucania ideologii artystycznych powinniśmy jednak mieć świadomość, że w wielu przypadkach dzieła socrealistyczne (czy "socrealistyczne") zasługują jednak na uznanie, ba, potrafią być autentycznymi klejnotami.
Jest tak - w moim odczuciu - w przypadku inspirowanych ludowością utworów Witolda Lutosławskiego. Choć Małej suicie, Preludiom tanecznym czy 10 tańcom polskim brak zapewne takiego wyrafinowania formalnego, brzmieniowego i konceptualnego jak Grom weneckim czy Preludiom i fudze, urzekają jednak swą polimetrią, żywiołowością, czy barwnością instrumentacji...

***
Urzekający urok tych "ludowych" i ludycznych utworów wydobywa w całej pełni Szymon Bywalec i kierowana przez Niego Orkiestra Muzyki Nowej
Chylę przed nimi czoła zwłaszcza za nagranie Małej suity w jej pierwotnej, kameralnej obsadzie, a także za przypomnienie ostatniej wersji Preludiów tanecznych, zadysponowaną przez Lutosławskiego na flet, klarnet, obój, fagot, róg, skrzypce, altówkę, wiolonczelę i kontrabas. 
Mała suita jest w tym nagraniu niesamowicie "lekka". Poszczególne instrumenty prowadzą ze sobą wysmakowane i zadziorne dialogi. Pięknie podkreślono także "popularno-ludowo-zabawowy" charakter poszczególnych ogniw. By ująć rzecz krótko i z dużą dozą afektu: nareszcie flet piccolo, w ogniwie otwierającym kompozycję, zabrzmiał niczym fujarka, a dalej było tylko lepiej.
Pysznie wypadają również Preludia, szalenie kolorowe, gdy trzeba nostalgiczne (jak w Drugim, z pięknym dialogiem fletu i rogu), gdy trzeba żywiołowe. Muzycy fantastycznie bawią się ich polimetrią, udatnie kształtują narrację, są dla siebie autentycznymi partnerami.

Jakością samą w sobie jest 10 tańców polskich. Świadczą one nie tylko o twórczej wyobraźni Lutosławskiego, umiejętności twórczego czerpania z folkloru, ale także o stosownym dystansie i poczuciu humoru. Lutosławski nie boi się tutaj żartu, rubaszności; nie boi się także nawiązania do brzmienia kopalnianych orkiestr dętych, takiego wykonania Kowala nie powstydziłaby się żadna muzyczna ekipa ze Śląska!

***
Drugą część płyty wypełniają utwory należące do tzw. "nurtu poważnego". Mamy tu Gry weneckie, Łańcuch I oraz Przeźrocza, których obecność mocno mnie ucieszyła. Ten drobny, zaledwie trzyminutowy utwór odsłania bowiem mimetyczny wymiar muzycznej wyobraźni Lutosławskiego (kompozycja "maluje" proces wyświetlania slajdów). Wskazuje także na ciągłość jego języka muzycznego. Odnajdujemy tu bowiem typową dla Lutosławskiego grę z oczekiwaniami słuchacza - gdy ten spodziewa się "kolejnego slajdu", zespół odpowiada na te oczekiwania ciszą."Po dwóch  dalszych nieudanych próbach sprowokowania zespołu do odpowiedzi - pisze Charles B. Rae -, z których każda jest coraz wolniejsza i cichsza, perkusista podejmuje jeszcze jedną, ostatnią próbę. Niespodziewanie staje się ona końcowym fortissimo utworu z udziałem całego zespołu grającego furioso". Perkusja (bongosy i tom-tomy) służy w Przeźroczach to podawania sygnału, który nadaje utworowi jego strukturę, dzieląc go na segmenty. Efekt ten łączy Przeźrocza z Grami weneckimi, o czym - jak sądzę - warto pamiętać.
Gry weneckie, skoro już o nich piszę, podobnie jak Łańcuch I są tu zinterpretowane niesamowicie przejrzyście. Bywalcowi i Orkiestrze przyszli tu w sukurs reżyserzy dźwięku (Marcin Domżał, Marcin Guz), kapitalnie różnicujący i nakładający na siebie dźwiękowe plany i plamy. Najwięcej skorzystał na tym chyba Łańcuch, gdzie pięknie wydobyto solistyczny charakter partii poszczególnych instrumentów, pozwalając cieszyć się ażurowością ich dialogów, "gadaniem na stronie", czy "monologicznym nakładaniem".

    
Witold Lutosławski
Utwory kameralne
Orkiestra Muzyki Nowej
Szymon Bywalec
DUX 2013


__________

#Sformułowania te pochodzą z książki Rachunek pamięci. Przytaczam je za recenzją Katarzyny Górskiej-Fingas, Opowieść o wieku kamiennym, Teologia Polityczna nr 7 2013/2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...