Na półce z tuzami robi się coraz bardziej pusto. Odszedł dziś kolejny - Jerzy Kmita.
Od dobrych kilkunastu miesięcy Jego myśl towarzyszyła mi regularnie - często doprowadzając do szału swoją zawiłą i mało niekiedy zgrabną stylistyką, zbytnią skrótowością w objaśnianiu pojęć, scholastycznym zamiłowaniem do dystynkcji czy poczuciem, że styl maskuje słaby punkt systemu i jest taki a nie inny po to, by trudno było się przez niego przebić. Trudno było mi również zaakceptować Kmitowską koncepcję kultury - wbrew wysiłkom Autora wydawała mi się ona bowiem częścią dyskursu nazbyt obiektywistycznego. Poza tym na jej gruncie (a to już wina obranej przez Kmitę perspektywy filozoficznej) nie dało się sensownie pomyśleć wspólnoty. Kmita głuchy był też niekiedy na to, co do powiedzenia ma filozofia kontynentalna (Derridy choćby, czy Foucaulta moim zdaniem nie rozumiał).
Denerwując się czy nie zgadzając zawsze jednak doceniałem wielkość Kmity jako filozofa - dość pokornego, by dłubać przy rozwiązywaniu konkretnych problemów, i dość "szalonegp" by budować całościową perspektywę. Ujmował mnie poza tym chwalebną próbą znalezienia trzeciej drogi między fundamentalizmem (obiektywizmem) a tanią, bo nihilistyczną wersją relatywizmu czy wysiłkiem włączenia historii do namysłu nad nauką. Miał też instynkt do stawiania i dyskutowania problemów nie tyle modnych, ile ważnych.
Choć nie znałem go osobiście, będzie mi go brakowało. Bo nie był tylko jednym z twórców "metodologicznej szkoły poznańskiej" - być może był najwybitniejszym jej przedstawicielem (po czasie widać, o ile jego koncepcje były ciekawsze i bardziej filozoficznie zasłuchane niż Leszka Nowaka). Poza tym był twórcą polskiego kulturoznawstwa, ojcem i opiekunem wielu naukowych karier. No i bywał filozofem (bo filozofem się bywa, nigdy się nim nie jest), co jakoś coraz rzadsze!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”
Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...
-
Nie będę krył, że należę do tej części melomanów, których cieszy "historycznie poinformowany" nurt wykonywania muzyki dawnej. Nam...
-
Nasze muzyczne czasy dotknięte są frenezją - żarliwym, do krwi, rozmiłowaniem w muzyce baroku. Nic tak nie roznamiętnia zmysłów, jak kol...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.