Chyba staję się sentymentalny, ale co i rusz dopadają mnie ostatnio nostalgiczne wspomnienia. Chociażby te z licealnej wycieczki do Grecji, gdzie chodząc po spękanej ziemi, kamienistych plażach czy zakrzepłych w swej formie amfiteatrach myślałem o dwóch artystkach - Irene Papas i Marii Callas. Jest w 'greckości' coś specyficznie tragicznego i katartycznego, ale trzeba niezwykłej metafizycznej otwartości i artystycznej odwagi oraz bezkompromisowości, aby wydobyć to na światło dzienne (nijak nie wyszło to np. Agnes Baltsa). Ale bez tych cech pewnie w ogóle nie ma autentycznej sztuki.
Takiej, jaką prezentowała właśnie Callas. Zwłaszcza ta późna. Obejrzałem właśnie na youtube'ie Jej wykonanie arii Satuzzy z koncertu w 1974 r. Nie przepadam ani za tą arią, ani za tą partią. A tu proszę - nijak nie potrafię dojść do siebie. Co z tego, że głos wielkiej Callas czasy świetności ma już dawno za sobą. Co z tego, że jest zbyt rozwibrowany, za mało aksamitny a zbyt ostry, nie posiada dawnej precyzji, głębi czy świetlistości. Są tu szczere emocje, prawda życia kobiety, potrafiącej poświęcić karierę dla okrutnej miłości (a przez to paradoksalnie ocalić sztukę), życiowa mądrość. Jest tu głos, w którym nie chodzi o uwodzenie i łaszenie się, ale o odsłonięcie (po Heideggerowsku) egzystencji, zjawienie prawdy życia. A taki głos nie może być tylko ładny czy wdzięczny, bo nie taki jest los człowieka. To wszystko było u Callas zawsze, jednak od lat 60tych ubiegłego już wieku dostrzec to można w sposób szczególnie wyrazisty. Pewnie dzięki temu jest dla mnie Największą z największych. Doskonalszą od wielu śpiewających lepiej od niej. I jedną z nielicznych autentycznych Artystek.
http://www.youtube.com/watch?v=LJIZGthwWLc&feature=related
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”
Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...
-
Nie będę krył, że należę do tej części melomanów, których cieszy "historycznie poinformowany" nurt wykonywania muzyki dawnej. Nam...
-
Podróż zimowa z poezją Stanisława Barańczaka to opowieść pozbawiona nawet iskier nadziei. Jest trzeźwa, ostra i smutna ocena naszej wsp...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.