„Jak
mogę sprawdzić czy śpiewak jest mezzosopranem czy sopranem, barytonem czy
tenorem?”
pyta
na swoim blogu David L. Jones.
Zgadzam
się z nim, że sprawa odróżniania do siebie głosów jest kontrowersyjna, ale
ważna, a złe rozpoznanie typu głosu potrafi skończyć się dla artysty
dramatycznie. Jones koncentruje się w swoim tekście na mezzosopranach
lirycznych i barytonach lirycznych.
Jasna barwa tych głosów, łatwość
śpiewania wysokich nut czy częsty w przypadku barytonów lirycznych krótki
rejestr piersiowy (Jones dodaje, że niektóre tenory mają potrafią mieść ten
rejestr dłuższy) powoduje, że bierze się je za soprany lub tenory. Można
spotkać się nawet z opiniami — to już mój dodatek — że mezzosopran liryczny
niemal nie różni się od sopranu lirycznego i że często mezzosopranistki
przestawiają się zwyczajnie na partie sopranowe. Jones stanowczo podkreśla
jednak, że to odmienne typy głosów, posiadające swoją specyfikę, a wszelkie
próby przejścia do repertuaru sopranowego czy tenorowego niosą ze sobą duże
ryzyko.
Tym, co odróżnia mezzosopran liryczny i baryton liryczny od sopranu i tenoru to barwa głosu i jego tessitura. Jones twierdzi przy tym, że przy otwartej tylnej ścianie gardła oba głosy nie będą brzmieć — kolejno — „sopranowo” i „tenorowo”,. Przykładowo, mezzosopran uzyska wtedy specyficzne dla tych głosów „przydymienie”. Jones podaje także sprawdzone przez siebie sposoby określania typu głosu.
Tym, co odróżnia mezzosopran liryczny i baryton liryczny od sopranu i tenoru to barwa głosu i jego tessitura. Jones twierdzi przy tym, że przy otwartej tylnej ścianie gardła oba głosy nie będą brzmieć — kolejno — „sopranowo” i „tenorowo”,. Przykładowo, mezzosopran uzyska wtedy specyficzne dla tych głosów „przydymienie”. Jones podaje także sprawdzone przez siebie sposoby określania typu głosu.
We
wpisie pojawia się także wątek osobisty — Jones prowadzony był jako tenor i
każdy chórmistrz chciał, by był tenorem, bo sięgał wysokiego G. Sam dobrze jedna
czuł się w jako baryton. Po „przestrojeniu” głosu cztery lata zajęło pełne
rozluźnienie mięśni gardła. Jones wskazuje tu na bardzo ważny problem —
przeceniania skali głosu jako kryterium określania typu głosu. „Myślenie skalą”
zakorzeniło się zarówno wśród nauczycieli śpiewu, jak i w „wiedzy potocznej”.
Wystarczy rzut oka do Wikipedii, która tak definiuje sopran dramatyczny:
„głos kobiecy wyższy od mezzosopranu i altu, ale niższy od sopranu lirycznego i koloraturowego”.
Przy
takiej definicji można wpaść tylko w osłupienie, bo prawie nic nie mówi.
Kontrowersyjna jest także kwestia tego, czy sopran dramatyczny jest niższy od
lirycznego. W Wikipedii podany jest zakres tego głosu od b do cis3, zaś sopranu
liryczny od h do d3. Ale już w Stimmfächer sopran dramatyczny ma skalę od g do
c3, a sopran liryczny od c1 do c3.
Wikipedia
potrafi zdziwić nie tylko tym. W haśle poświęconym sopranowi spinto przeczytać można, że to „najrzadziej
spotykany głos żeński”. Jestem gotów założyć się, że rzadszy jest autentyczny
kontralt, który nie jest podgatunkiem altu. Sopran spinto przekładano na polski jako sopran liryczno-dramatyczny. Jego
odpowiednikiem w niemieckim systemie podziału głosów byłby Jugendlich-dramatischer
Sopran. A wśród artystek, których głos określa się jako spinto wymienić można Zinkę Milanov, Renatę Tebaldi, Anitę
Cerquetti, Leontynę Price czy Teresę Kubiak.
O
tym, że myślenie o głosie pod kątem jego barwy może prowadzić do wniosków
innych niż myślenie przez pryzmat skali niech poświadczą dwa przykłady, które
czerpię od Hanny Winiszewskiej*.
Pierwszy
przykład dotyczy altu, którego status „jest w dzisiejszych czasach niejasny.
Partii napisanych stricte na alt powstało niewiele, a ich wykonanie może być z
powodzeniem powierzone mezzosopranowi. Większość niskich głosów kobiecych łączy
w sobie właściwości mezzosopranu i altu. Zmienia się także wyobrażenie o głosie
altowym – nie oczekuje się już bardzo ciemnej i głębokiej barwy, co często bywa
efektem manier i nieprawidłowej emisji głosu. Priorytetem staje się odpowiednia
nośność w niskim rejestrze - partie przeznaczone na alt bywają powierzane
głosom o wyjątkowo jasnej barwie, czego przykładem może być czeska śpiewaczka
młodego pokolenia – Magdalena Kožena, niestroniąca także od repertuaru
sopranowego”.
Drugi
dotyczy partii Mozartowskiego Figara. Mozart napisał ją z myślą o Stefano
Mandinim, który wykonywał repertuar tenorowy. Figaro jest partią ewidentnie
barytonową, „i trudno jest się w niej doszukać jakichkolwiek oznak sugerujących
związki z głosem tenorowym. Co więcej – partia ta bywa często powierzana
basom-barytonom. Zdaniem Alessandry Campany może to oznaczać, iż w XVIII wieku
pod pojęciem ‘tenor’ rozumiano barwę głosu i styl wokalny, a niekoniecznie
rejestr. Może to sugerować, że partię Figara powinien wykonywać jasno
zabarwiony baryton. Tak jak niewątpliwie był zabarwiony głos Mandiniego, który
długo robił karierę tenora”.
Należy
także pamiętać, że określone typy głosów pojawiały się na skutek zmian
zachodzących w teatrze operowym. Wraz z pojawieniem się repertuaru
wagnerowskiego — jak wskazuje Winiszewska — „wykrystalizowało się zróżnicowanie
pomiędzy głosem dramatycznym a heroicznym, czy bohaterskim (Heldentenor, Heldensopran).
Głos heroiczny to głos „bardziej dramatyczny”. Kompozytorzy operowi wzorujący się
na Wagnerze doprowadzili do spopularyzowania tego typu głosów w II poł. XIX
wieku i przeszczepiania ich na grunt innych gatunków operowych. Tak powstała
chociażby włoska odmiana Heldentenora
– tenore robusto”. Co ciekawe, w
polszczyźnie nie zadomowiło się odróżnienie tenora dramatycznego i bohaterskiego (choć niektórzy go dokonują, Wikipedia proponuje odróżnienie lekkiego tenora dramatycznego od tenora bohaterskiego).
Do powszechnego użycia nie weszły także włosie terminy tenore robusto czy tenore di
forza. Zazwyczaj używa się niemieckiej nazwy Heldentenor. Można za to, bez łamania uzusów językowych, odróżniać tenora
spinto od tenora
dramatycznego/bohaterskiego, a obok nich wyróżniać jeszcze Heldentenora. (Dyskusyjne jest bowiem także to, czy faktycznie tenore robusto uznać można za "włoską odmianę Heldentenora").
Sądzę,
że podejmując próbę określenia typu czyjegoś głosu trzeba posługiwać się rozmaitymi
„wskaźnikami”, takimi, jak barwa, tessitura, rozpiętość głosu wraz z rejestrami
i dźwiękami przejściowymi, wolumen, elastyczność, budowa strun głosowych czy
praca mięśni w trakcie śpiewu. Warto też pamiętać o tym, że podziałów głosów
jest wiele, a pewne typy głosów wyłaniały się w określonym momencie
historycznym. Przykładowo — podaję za Hanną Winiszewską — Encyclopedie de la musique „uznaje mezzosopran za odmianę głosu
sopranowego (co, dodajmy, było częste w XIX w., choćby Oskar Kolberg określał
mezzosopran jako niski sopran — MMB) i nie wyróżnia szczególnie głosów
koloraturowych”.
W
całym tekście unikam mówienia o klasyfikacji głosów, a zamiast o rodzajach
piszę o typach głosów. Wynika to z mojego głębokiego przekonania, że klasyfikacji
głosów nie da się przeprowadzić, to znaczy, nie da się przeprowadzić podziału
ostro odgraniczając od siebie poszczególne klasy głosów. Jest raczej tak, że
granice między głosami są płynne. Potwierdza to niemiecka praktyka przypisywania
jednego artysty do kilku „fachów”. W odróżnieniu od klasyfikacji, typologia nie
musi być ani rozłączna ani zupełna. Pozwala za to na wyróżnienie przedmiotów,
które łączy posiadanie jakiejś wspólnej cechy lub grupy cech.
Coraz
częściej myślę także o typach głosów w nawiązaniu do koncepcji typów idealnych
Maxa Webera. Typ idealny to abstrakcyjny model złożony z cech uznanych za
istotne, ale niewystępujący w rzeczywistości. Stanowi on wzorzec, pozwalający
na porównanie zjawisk. Jeśli typy głosów uznamy za typy idealne, będziemy mogli
odnosić do nich głosy poszczególnych śpiewaków i budować ich indywidualny
profil wokalny, na który składają się cechy indywidualne oraz cechy łączące
dany głos z innymi głosami.
Sadzę
także, że myślenie przez pryzmat profilu wokalnego powinno się rozpowszechnić.
Z jednej strony, określenie profilu wokalnego, czyli „obrazu możliwości
wokalnych śpiewaka”, powinno być obowiązkiem kierowników muzycznych teatrów
muzycznych. Tylko w ten sposób można poznać prawdziwy potencjał wokalny swojego
zespołu. Z drugiej strony, kierownicy muzyczni teatrów i dyrygenci zapraszani
do realizacji danego dzieła, powinni być świadomi profilu wokalnego artystów,
dla których dana partia była pisana (nawet jeśli byli to tylko artyści
abstrakcyjni, idealni). Pozwoli to na sensowne skompletowanie obsady.