niedziela, 4 czerwca 2017

PIĘĆDZIESIĄTNICA I NARÓD NASZ CODZIENNY


W tym roku w wigilię Zesłania Ducha Świętego odbyła się w Warszawie Parada Równości. Tegoroczne hasła dotyczyły niepełnosprawnych, uchodźców, osób LGBT+. Myślę sobie, że to bardzo symboliczna koincydencja, bo też w apelach o równość przejawia się duch Zielonych Świąt (tak tak, znam wypowiedzi Pawła, w których piętnuje seks homogenitalny; pamiętam także, że zakazywał kobietom odzywać się w kościołach; jednocześnie pisał o jedności wszystkich w Chrystusie. Zakaz dotyczący kobiet Kościół przezwyciężył, może warto więc, by pochylił się nad wiedzą o orientacjach psychoseksualnych, o których w czasach Pawła nic nie wiedziano). O wiele bardziej niż w polsko-katolickiej teologii narodu.

***
„Myśmy zatrzymali muzułmanów, bolszewików i gender. Myśmy nawet Clinton zatrzymali. Polak potrafi” —przywołuję w pamięci wypowiedź Dariusza Oko przytoczoną w Tygodniku Powszechnym. Przypomina mi się scena, którą widziałem tej zimy. Punkt z kebabem. Za ladą uwija się pracownik, na moje oko Arab. Klientem jest chłopak ubrany w bluzę z serii „odzieży patriotycznej”. Choć obaj są spokojni, w scenie tej — widzianej z boku — jest jakiś dysonans. Do głowy przychodzą mi pytania: to spokój równorzędnych partnerów? A może spokój taktyczny? Lub wyraz kapitulacji przed polską dumą z tego, że zatrzymało się „muzułmanów, bolszewików i gender”? Jaki komunikat chce wysłać klient ubierając się w „bluzę patriotyczną” i kupując w niej kebab?
Chcąc tego, czy nie, jego bluza konotuje znaczenia, które składają się na pewną wizję narodu polskiego i dumy z bycia Polakiem. Jest wyrazem „przeświadczeni[a] o podstawowej wartości ojczyzny”. Stanowi afirmację podmiotu zbiorowego, który został ochrzczony, bierzmowany, który posiada życie osobowe nierozerwalnie związane z chrześcijaństwem i Kościołem rzymsko-katolickim, choć to nie Kościół jest drogą narodu, ale naród jest drogą Kościoła (Bartnik, s. 19, 12-13). Tak pojmowanego narodu nie da się zastąpić pojęciem „społeczeństwa obywatelskiego”, bo jest to „fenomen płytki, materialny, bezosobowy, którym da się rządzić przez mass media, pieniądz, towar, technikę”, a Kościół uznaje się jedynie za „«dopuszczalny»” wtedy, „gdy będzie poddany nie hierarachii, lecz «świeckim elitom postępowym», które «zmodernizują» jego naukę i podstawę” (idem, s. 14). Tak pojmowany naród jest także obcy marksistom i socjalistom, liberałom, indywidualistom i subiektywistom, którzy toczyli i toczą z nim wojnę (idem, s. 13). 
Czy jednak taka wizja narodu nie jest efektem reifikacji tego pojęcia? Czy nie jest także mitem, który kształtuje wyobraźnię społeczną? Czy jako mit, nie jest narzędziem polityki, nie posiadając dostatecznej legitymizacji w pismach biblijnych? I czy daje się on pogodzić z pryncypiami chrześcijaństwa? A może tylko zaszczepia się na dyskursie religijnym? Dopisuje do niego niespecjalnie chrześcijańskie konotacje?
Polska teologia wypracowała teologiczne pojęcie narodu. Uważam je za pojęcie mityczne — jego sens nadbudowany jest bowiem zarazem nad tradycją chrześcijańską, jak i nad pozateologicznymi, często nacjonalistycznymi koncepcjami narodu. Teologiczne pojęcie narodu pozwala nam oswajać naszą codzienność — służy m. in. wydobyciu wyjątkowości Polaków, pomaga w określaniu scalającego polską wspólnotę wroga, w mobilizowaniu sił i nadawaniu sensu walce, którą toczy się w imię obrony prawdziwej polskiej i europejskiej tożsamości.  Ale czy staje się pomocne w chrześcijańskiej posłudze drugiemu człowiekowi?

***
W gruncie rzeczy chrześcijaństwo powstaje wraz z zesłaniem Ducha Św. Doświadczenie pięćdziesiątnicy jest doświadczeniem „globalizacyjnym” — wyjściem poza elitarystyczną, zawężoną do określonego etnosu, wizję wspólnoty religijnej. „Przebywali wtedy w Jeruzalem pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod niebem. Kiedy więc posłyszeli ten szum, tłum zgromadził się i zdumiał, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. Byli zaskoczeni, dziwili się i pytali: Czy ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jak więc każdy z nas słyszy swoją mowę ojczystą? Partowie, Medowie, Elamici, mieszkańcy Mezopotamii, Judei, Kapadocji, Pontu, Azji, Frygii, Pamfilii, Egiptu, tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie — słyszymy ich, jak  w naszych językach głoszą wielkie dzieła Boga” (Dz 2, 5-11). Jak wielkim zaskoczeniem był ten dar uniwersalnej równości świadczyć może fakt, że jedni nie wiedzieli co myśleć, a inni drwili z apostołów zarzucając im upicie młodym winem. Mówię o darze uniwersalnej równości, uformowane przez Ducha Świętego chrześcijaństwo znoi nierówność między ludźmi różnych narodów. Co więcej, znosi także nierówność między ludźmi wynikającą z płci, religii czy statusu społecznego. Czytamy w Liście do Galatów: „Wszyscy bowiem dzięki wierze w Chrystusa Jezusa jesteście synami Boga. Wy przecież, którzy zostaliście zanurzeni w Chrystusa, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety. Wszyscy bowiem stanowicie jedność w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 26-28). [Nowy Testament zna kilka scen posłania Ducha Świętego, o czym drobiazgowo pisał Yves Congar OP we Wierzę w Ducha Świętego. Jedną z nich jest moment, gdy z otworzonego włócznią boku ukrzyżowanego Jezusa wypływa krew i woda. Tomasz z Akwinu w komentarzu do Ewangelii Jana widzi w tym konsekrację Kościoła, który tworzy się tak, jak kobieta została stworzona z boku Adama. Warto nieustannie przypominać, że kobieta jest figurą Kościoła właśnie, a jej płeć jest w gruncie rzeczy androgyniczna, skoro ciałem Kościoła-kobiety jest Jezus i wszyscy wierni]. Znosi także nierówności majątkowe: „Jedno serce i jeden duch ożywiał wszystkich wierzących. Nikt nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne”  (Dz 4, 32). Nie mogło zresztą być inaczej —biblijny diabeł to ten, kto dzieli. Jeśli chrześcijaństwo opiera się na Chrystusowym pokonaniu diabła, musi odrzucić to wszystko, co sprzyja podziałom.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

PRASKA „LADY MACBETH MCEŃSKIEGO POWIATU”

Wojna Wojna jest nie tylko próbą – najpoważniejszą – jakiej poddawana jest moralność. Woja moralność ośmiesza. […] Ale przemoc polega nie ...