Szanowny
Pan
Ryszard
Petru
LIST
OTWARTY
Chciałbym podziękować za
zręczne podsumowanie swoich poglądów politycznych i perspektyw, wobec których
stawia nas Pan i Pana partia. Te kilka wyrazów z wypowiedzi dotyczących
mniejszości seksualnych mówi wszystko:
„nie
muszą się z tym obnosić”.
Zapewniam Pana, że trudno
mi się nie obnosić ze swoją orientacją seksualną — nie jest to bowiem
„krzykliwy dodatek”, który mogę założyć i zdjąć. Swój homoseksualizm obnoszę
więc permanentnie, tak jak Pan obnosi swój heteroseksualizm. Nie mam przy tym
ochoty apelować, by się Pan tego nie wstydził, ale nie obnosił się z tym. Nie
boli mnie zatem, gdy idzie Pan ulicą trzymając za rękę swoją żonę. Nie boli
mnie, że nie musi Ona towarzyszyć Panu tylko w zaciszu prywatnych spotkań. Nie
boli mnie wiele innych rzeczy, do których chciałbym mieć prawo, jako rzekomo
równy Panu obywatel.
Ale też fraza „nie muszą
się z tym obnosić” ma dla mnie zdecydowanie szersze znaczenie. Bo w Pana wizji
polityki i państwa nie należy obnosić się z wieloma rzeczami — z byciem
anarchistą, walczącym przeciw niesprawiedliwości społecznej, z byciem
związkowcem, który walczy o prawa pracowników, z byciem podmiotem, który działa
w oparciu o ustalone reguły gry, obowiązujące wszystkich. To ostatnie widać
doskonale w programie .Nowoczesnej, która w zgodzie z neoliberalizmem postuluje
deregulowanie. A przecież, jak zauważa choćby Joseph E. Stiglitz, deregulacja
to nic innego, jak unieważnianie reguł służących „zapewnieniu konkurencyjność,
niedopuszczeniu do nadużyć, a także ochronie słabszych, którzy nie mogą sami
bronić swoich interesów”. Znosząc regulacje w istocie opowiadamy się za
społecznym darwinizmem, w którym nie ma już miejsca na równych obywateli, a
państwo kurczy się do minimum w służbie kapitału.
„Nie obnosić się!” to
stawka sukcesu określonego modelu polityki, która służy wąskiej grupie ludzi. O
tym, jak jest ona skuteczna, przekonuje kryzys z 2008 r. Jak pisze socjolog
Alain Touraine, nie wywołał on żadnych „masowych reakcji po stronie
poszkodowanych”, ofiary zwyczajnie milczały (rozmaite ruchy sprzeciwu pojawiły
się znacznie później). Gigantyczne środki pomocowe uzyskali zaś sprawcy
kryzysu.
Państwo autentycznie
demokratyczne rozumiem całkowicie odmiennie niż Pan — to państwo obnoszenia
się. W takim duchu rozumiem artykuł 1 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej,
który stanowi, że „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich
obywateli”. Wszyscy obywatele zatem mają zatem jednakowe prawo działać w sferze
publicznej i artykułować swoje interesy, oczywiście o ile nie godzą w ten sposób
w prawa i wolności innych, nie zakłócają porządku publicznego, choćby przez
promowanie przemocy, i nie orędują na rzecz systemów totalitarnych.
Sukces zasady „nie
obnoście się!” doprowadził do destrukcji aktywności obywatelskiej, przez co
walnie przysłużył się określonym grupom interesu. Czas zatem, by przestać
„obnosić się” z postawami pseudo-demokratycznymi i zawiązać front na rzecz
obywatelskiej widoczności. Czas na nieskromną, obsceniczną jawność ofiar
reprywatyzacji, ofiar czyścicieli kamienic, pracowników zatrudnianych na
niegodnych warunkach, ateistów i agnostyków, mniejszości etnicznych czy
seksualnych. Czas, by dotarło do Pana i Panu podobnych, że jesteśmy i że
jesteśmy jawną częścią tych wszystkich, dla których RP ma być dobrem wspólnym,
a nie jest.
Zasada „nie obnoście
się!” pokazuje, jak blisko Panu do polityki PiS. Także PiS nie chce obnoszenia
się obywateli, którzy nie pasują do ich wizji Polaka. A działania tej partii —
tak samo, jak Pańskie działania — służą grupom, które działają w perspektywie
globalnej, a nie społecznej. Zgadzam się bowiem z przywołanym już Touraine’em,
że funkcjonujemy dziś w perspektywie „postspołecznej”. Możemy marzyć o
suwerennym państwie narodowym i nacjonalizacji gospodarki, pytanie tylko, czy
uzyskamy w ten sposób jakąkolwiek kontrolę nad zjawiskami takimi, jak rosnąca
monopolizacja rynku zbóż? Albo czy uzyskamy kontrolę nad bankierami „z Londynu,
Nowego Jorku i Tokio”, którzy „mają dziś ze sobą więcej wspólnego niż przywódcy
ekonomiczni i finansowi w danym kraju, zmuszeni do działania w zgodzie z
zupełnie odmiennymi kryteriami, przy różnych prędkościach i w ramach zupełnie
innej przestrzeni”? Sądzę, że nie, i dlatego uważam, że polityka PiS wspiera
skrycie te same zjawiska, które jawnie wspierają neoliberałowie.
„Trzeba nam bronić
zdobytych swobód. — pisze słusznie Touraine — Jednocześnie jednak trzeba
stworzyć inspirujący się żądaniami i postulatami większości ruch, który ożywi
świat polityki, jednocześnie poddając go społecznej kontroli”. Ruch ten zaś nie
może być nacjonalistyczny, ale musi być postspołeczny, globalny. Musi skupić
się na walce o uznanie równości i praw wszystkich obywateli. Zarzewie, to
wywołania takiego ruchu w Polsce, może przyjść od tych, którzy nie boją się
obnosić ze swoim niedopasowaniem do systemu. I mam nadzieję, że geje, działacze
lokatorscy, pracownicy ochrony, anarchiści i wielu, wielu innych, będą mili
dość siły i dość odwagi, by się obnosić.