sobota, 10 sierpnia 2013

BYPASSY ZAMIAST REFORM, PARIASI ZAMIAST OBYWATELI. PORTET WŁASNY PO

O polityce polskiej staram się nie pisać nazbyt często, ale pisać mi się zdarza. 
W ciągu niedługiego okresu dwukrotnie zdarzyło mi się pisać o czysto symulacyjnym i performatywnym charakterze działań PO i obecnego rządu, odwołując się do pojęcia gier językowych i do koncepcji symulacji i simulacrum.
Nie mam zamiaru powtarzać tamtych konstatacji, nie mam także potrzeby szukania innych narzędzi do opisania na nowo rządowej strategii cynizmu i pozbawionego ethosu pragmatyzmu.  

Mogę za to - z rosnącym niesmakiem - wskazać dużą ilość przykładów potwierdzających moje rozpoznanie. O ile teoretyzowanie nie ma już głębszego sensu, wskazywanie przykładów ten sens ma: daje bowiem wyobrażenie o skali problemu i molu zżerającym polskie życie polityczne.

Zacznijmy od komunikatu wydanego przez Centrum Informacyjne Rządu wydanego z okazji 300 dni od tzw. drugiego expose Premiera.
Możemy przeczytać w nim o pełnym sukcesie rządu, który zrealizował plany prezentowane przez Donalda Tuska, pośród nich mówi się o negocjacjach budżetowych z UE, refundację in vitro, urlopy macierzyńskie, tańsze przedszkola czy elastyczny czas pracy.

Komunikat CIR spotkał się już z reakcjami ekspertów.
Choćby na stronach Gazety Prawnej rozprawia się z nim Kazimierz Kik pisząc, że 
"nie wszystkie osiągnięcia wymienione w raporcie CIR są rzeczywistymi sukcesami. Przykładem jest deregulacja zawodów, którą chwali się rząd w raporcie, a która - zdaniem profesora - wprowadza bałagan w państwie. "Kto zagwarantuje mi, że osoba wykonująca jakiś ważny społecznie zawód rzeczywiście się zna na tym co robi?".

Kik dodaje także, że największą porażką rządu jest nieumiejętność dogadania się ze związkowcami, a problemem Tuska jest to, że znowu za dużo naobiecywał. 

Ostrożnie do komunikatu CIR podchodzą także ekonomiści. Ta sama Gazeta Prawna publikuje choćby głos Mariusza Staniszewskiego, Prezesa Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych Noble Funds, który mówił:
"że rząd nie wywiązuje się z większości swoich gospodarczych obietnic. Ekonomista uważa, że pierwsza kadencja była czasem, w którym rząd mógł pokazać swoje „spokojne i prorynkowe” podejście do gospodarki. Druga kadencja, w tym także 300 dni, jakie minęły od drugiego expose Donalda Tuska powinny być czasem zdecydowanych reform. Rozmówca Informacyjnej Agencji Radiowej dodaje, że rząd w większym niż dotychczas stopniu powinien skupić się na infrastrukturze, edukacji oraz działaniach zapobiegających spadkowi dzietności. 
Z kolei Norbert Maliszewski nazywa ten komunikat "wątpliwym chwytem marketingowym". Zaprezentowane przez CIR sukcesy uznaje za połowę prawdy i
"wskazuje na te dziedziny, w których chwalić się raczej nie ma czym. Są to jak wylicza ekspert: rządowy program "Inwestycje Polskie", inwestycje w energetykę, czy też ustawa o gazie łupkowym. Z tymi zagadnieniami, jak podkreśla, rząd słabo sobie radzi. 
Zdaniem Norberta Maliszewskiego, rząd ma nadzieje na ożywienie gospodarcze. Obecne chwalenie się osiągnięciami to próba zagospodarowania poprawy nastrojów społecznych. Jak dodaje, jedyną szansą na poprawę notowań Platformy jest przekonanie Polaków, że ożywienie gospodarcze, które się zapowiada, jest wynikiem działań PO. 
Ekspert dodaje, że podsumowanie osiągniętych celów z expose na razie ma słabą siłę rażenia. Jak dodaje, dokument przedstawiony w formie internetowej infografiki jest dość mało przekonujący. To premier powinien nadać ton tej narracji.

Nie idzie zatem o to, by kwestionować jakiekolwiek sukcesy ekipy Tuska. Idzie o to, by nie udawać, że działania rządu prowadzą zawsze do sukcesu. Idzie także o to, by umieć ocenić wagę porażek i znaczenie sukcesów.

W moim odczuciu waga porażek jest zdecydowanie większa. 

Nie to jednak powoduje, że chciałbym jak najszybciej zapomnieć o rządach PO.
W rozgrywkach partyjno-politycznych wskazuje się często na żenujący i nasączony jadem język PiS i prawicy. 
Cóż, zestawiając ze sobą PiS i PO wolę "otwarcie nietolerancyjnego ideologia niż manipulatora nadużywającego retoryki". Działania PO uważam za niebezpieczne i w wielu kwestiach antydemokratyczne, co nie zawsze widać. Bezwzględność PO owinięta jest bowiem "w pseudo-tolerancyjną i pseudo-postępową retorykę", skrywającą "swoje niebezpieczne nastawienie i wiarę pod fasadą dobrodusznej populistyki i pod maską życzliwego, zwykłego człowieka*.

Pisałem wcześniej o zgrozie, jaką budzi we mnie kampania PO wymierzona w związki zawodowe. Doprawdy, trudno pojąć, jak można legitymizować demokrację odwołując się do działania ZZ, a z drugiej strony aktualne działania związków przedstawiać jako zagrożenie dla porządku państwa. 
Co gorsza, tę kampanię i ten paradoks wspierają celebryci. 
Choćby Gazeta Wyborcza, której środowisko ręka w rękę z rządem zaangażowało się w ośmieszanie związkowców i związków. 
Choćby Maria Czubaszek, która jedną ręką zmajstrowała protest przeciwko wystąpieniom zapowiedzianym przez związki na wrzesień, a drugą wydała bodaj 80 tysięcy złotych na nowy samochód dla mężą.
Pewnie przy takich dochodach problemów reszty społeczeństwa nie widać.

Podobną zgrozę budzi we mnie kampania PO przeciwko samorządowym referendom. Najpierw Donald Tusk, teraz Bronisław Komorowski występują przeciwko inicjatywie społecznej będącej jedną z form przewidzianych przez struktury demokratyczne. 
Celnie komentuje to Maja Chmura pisząc:
"Prezydent demokratycznego państwa odmawia udziału w poprawnie (wedle demokratycznych procedur) przeprowadzonym referendum. Bojkotuje referendum, ale nie zrzeka się urzędu, pozostaje przecież osobą publiczną, której 'prywatne' opinie mają swoją siłę oddziaływania na społeczeństwo - poparcie dla jego prezydentury oscyluje w okolicach 70%. Mówi: nie pójdę, bo uważam, że to referendum jest czymś niewłaściwym, ponieważ walka polityczna nie powinna mieć miejsca na poziomie samorządów. Ustawa dot. referendów jest wadliwa, i to referendum zaistniało tylko dzięki wadzie ustawy.
Teza prezydenta RP jest taka: należy zmienić ustawę, ponieważ w obecnej postaci legitymizuje ona takie referendum, które, jeśli osiągnie wystarczającą frekwencję, może zagrozić frakcji rządzącej. 
Jako prezydent demokratycznego państwa B. Komorowski postępuje więc zgodnie z ustawą, której projekt dopiero obmyśla; poprawnie, wedle aktualnie obowiązujących przepisów przeprowadzone referendum, naszego prezydenta, noszącego się z myślami o nowej ustawie, nie dotyczy.
Innymi słowy, prezydent bojkotuje strukturę, która pozwala w ogóle zaistnieć opozycji. Chciałby usunąć możliwość walki politycznej ze struktur samorządowych. Ale dlaczego? Może dlatego, że struktura samorządowa, której rzecz dotyczy, jest politycznie określona przez jego własną partię.
Najlepsza byłaby więc, uściślijmy to, taka organizacja państwa, w której opozycja nie miałaby głosu na żadnym z poziomów, a partycypacja w instytucjach demokratycznych byłaby głowy państwa i jego najwyższych reprezentantów sprawą prywatną.

Rząd i PO w jednakowy sposób traktują opinię publiczną, jak i pojedynczego obywatela.
Dobrą ilustrację takiego stanu rzeczy dają odpowiedzi na listy, jakie zlożyłem na ręce Ministra Zdrowia Bartosza Arłukowicza.
Dotyczyły one lubelskiego Ośrodka Odwaga, zajmującego się terapią mniejszości seksualnych. 
Czarna sława Odwagi jest mi znana od dawna. 
Popieranie prewencji, chroniącej przez zaburzeniem, jakim jest homoseksualizm, budowanie w ludziach negatywnego obrazu mniejszości seksualnych, próba zmiany orientacji seksualnej na "właściwą", "edukowanie" rodziców - wszystko to stało się powodem niejednego nieszczęścia życiowego i niejednej neurozy.

W swoim liście pytałem Ministra jak to jest możliwe, a swoje pytania zilustrowałem fragmentami ze strony internetowej Odwagi.
Odpowiedzi doczekałem się niemal po ośmiu miesiącach, także po tym, jak poprosiłem o pomoc Roberta Biedronia. 
I muszę przyznać, że wprawiła mnie w osłupienie i spowodowała wiele bólu. Odpowiadając Arłukowiczowi zwróciłem uwagę, że ministerialne pismo po raz kolejny zdemaskowało
brak etycznego kręgosłupa, unikanie podjęcia spraw budzących kontrowersje i pragmatyczny cynizm nastawiony na pozyskiwanie wyborcy, tak charakterystyczne dla reprezentowanej przez Niego formacji. 
Pisałem dalej tak:


"Jest to tym bardziej bolesne, że dotyczy także Pana - osoby z rodowodem lewicowym i lekarza-pediatry, a więc kogoś, od kogo można oczekiwać empatii, szczerości i zaangażowania w sprawy obywatela.

Otrzymana przeze mnie odpowiedź składa się z czterech części.
Najobszerniejsza, pierwsza, traktuje o homoseksualizmie.
Możemy przeczytać w niej, że 
"W oparciu o wiedzę medyczną homoseksualizm jest jedną z orientacji seksualnych i traktowany jest jako trwałe zaangażowanie seksualne i psychoemocjonalne. Zgodnie z powszechnie znaną od 40 lat wiedzą naukową homoseksualność nie jest zaburzeniem ani chorobą. [...] Nie ulega dziś wątpliwości, iż z aktualną wiedzą medyczną, społeczną oraz standardami przestrzegania praw człowieka i poszanowania godności ludzkiej, osoby z orientacją homoseksualną nie powinny być traktowane jako zaburzone lub chore. Należy podkreślić, iż wskutek negatywnych postaw społecznych, wykluczenia społecznego, czy nieuzasadnionego piętnowania, osoby homoseksualne mogą przeżywać trudności w akceptacji własnej osoby lub adaptacji społecznej wobec ujawnienia swojej orientacji seksualnej. Pomoc psychologicza czy psychiatryczna może być uzasadniona w przypadku tego rodzaju nadużyć adaptacyjnych. [...] Udzielana im pomoc ma na celu afirmację własnej orientacji czy neutralizację lęków. Osoby z orientacją homoseksualną, które jej nie akceptują z motywów światopoglądowych, również mają możność uzyskania pomocy w rozwiązywaniu problemu np. w dostosowaniu się do wyboru życia bez aktywności homoseksualnej. Nie proponuje się im jednak terapii reparatywnej,

uznanej, jak podkreśla Pan Poznański, za nadużycie, a przez Roberta Spitzera określonej ostatecznie jako nietrafna i nierzetelna. 

W części drugiej dowiaduję się, że Fundacja "Światło-Życie", do której należy ośrodek Odwaga, wpisany został do rejestru stowarzyszeń... KRS i że nadzór nad Fundacją sprawuje Minister Zdrowia. Fundacja zaś, jak i sam Ośrodek, działa w oparciu o statut Fundacji.

W części trzeciej jestem informowany o tym, że "Fundacja 'Światło-Życie' nie jest podmiotem wykonującym działaność leczniczą". Zanegowane zostaje używane przeze mnie określenie Odwagi jako "ośrodka leczenia", stwierdza się także:

"Trudno więc zgodzić się ze stwierdzeniem, że Ośrodek Fundacji "Światło-Życie" ODWAGA w Lublinie zajmuje się "leczeniem homoseksualności". Prowadzona bowiem przez Fundację (czy też przez jej ośrodki) działalność polegająca na pomocy duchowej i terapeutycznej nie wpisuje się w pojecie "leczenia" sensu stricte [!]. Dobrowolne wsparcie duchowe bądź terapeutyczne trudno uznać za działalność niezgodną z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa. 
W części ostatniej jestem powiadomiony o tym, że Minister Zdrowia sprawuje swój nadzór nad Fundacją odbierając od niej sprawozdania, a te - za lata 2007-2011 mówi się o grupach wsparcia, pracy w grupach, pomocy duchowej czy szeroko pojętej pomocy terapeutycznej.

***
Jak widać, ani Pan, ani pracownicy Pana Ministerstwa nie poświęcili czasu na zapoznanie się z załączonymi przeze mnie fragmentami strony internetowej ośrodka Odwaga (choć strona ta jest Państwu znana, Pan Poznański cytuje nawet jej fragmenty). 

Ośrodek Odwaga określiłem "ośrodkiem leczniczym" właśnie ze względu na prezentowane tam treści.
Niepokój Ministra Zdrowia, jako osoby sprawującej nadzór nad Fundacją, powinny budzić promowane przez Ośrodek Książki.
Jeszcze większy niepokój winny budzić treści świadectw i materiały z Odwagowego biuletynu.
Oto próbka:


"Homoseksualizm i nadzieja. Oświadczenie Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy USA", Wydawnictwo Światło-Życie, Kraków 2004.
Oświadczenie przynosi nadzieję osobom doświadczającym skłonności homoseksualnych. Podstawą tej nadziei jest fakt, że takie skłonności nie determinują ostatecznie człowieka w jego relacjach z innymi. Niedojrzałość emocjonalna i zaburzenia rozwojowe, leżące u podstaw homoseksualizmu, mogą być poddane terapii, prowadzącej do przełamania zakłóceń tożsamości płciowej i/lub doprowadzić do osiągnięcia wolności uzdalniającej do życia czystego zgodnie ze swoim stanem. Autorzy Oświadczenia formułują zalecenia dla środowisk katolickich, które mogą nieść skuteczną pomoc osobom dotkniętym homoseksualizmem. W swoim opracowaniu sięgają do wyników badań naukowych pochodzących zarówno ze środowisk prohomoseksualnych, jak też promujących prewencję i terapię homoseksualizmu.

M. Kożuch, B. Badura, "Nie musisz być homoseksualistą",

POMOC - Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa, 2004.


Richard Cohen, M.A., "Wyjść na prostą. Rozumienie i uzdrawianie homoseksualizmu", Wydawnictwo "Światło-Życie", Kraków 2005.
Książka "Wyjść na prostą" zawiera odpowiedzi na te i na wiele innych pytań, które łączą się z coraz powszechniejszym, również w Polsce, zjawiskiem homoseksualizmu. Autor w jasny i ciekawy sposób przedstawia rozumienie tego fenomenu oraz wypracowaną przez siebie metodę uzdrawiania ludzi dotkniętych problemem homoseksualizmu. Skuteczność jego metody potwierdza historia jego życia, a także osób, którym towarzyszył w procesie zdrowienia.

Richard Cohen, "Gdy twoje dziecko jest gejem", Wydawnictwo "Światło-Życie", Kraków 2009.
Ta książka jest owocem mojej drogi wyjścia z homoseksualizmu oraz późniejszych lat praktyki klinicznej. Jest owocem tygodni, miesięcy i lat prowadzenia setek rodzin i przyjaciół i doradzania im, jak mogą pomóc swoim bliiskim w uświadomieniu sobie prawdziwej tożsamości płciowej i doświadczeniu swego heteroseksualnego potencjału.

Plan, który przedstawię, będzie wymagał od was dyscypliny i pilności. Ale cudownym produktem ubocznym będzie to, że wy również doznacie przemiany i doświadczycie większej miłości, niż kiedykolwiek mogliście się tego psodzeiwać. - Richard Cohen


"Walka o normalność. Przewodnik do (auto)terapii homoseksualizmu". Dr Gerard van der Aardweg, Fronda, Warszawa 2007.
"Walka o normalność" jest konstruktywną pomocą i wsparciem dla mężczyzn i kobiet cierpiących na niechciane homoseksualne uczucia i/lub zachowania. Jest ona dla mężczyzn i kobiet dręczonych przez homoseksualne emocje, którzy nie chcą żyć jako homoseksualiści, którzy pragną konstruktywnej pomocy i wsparcia oraz zapomniani, nie mają głosu i nie dostają żadnych odpowiedzi w naszym społeczeństwie, które dostrzega jedynie emancypującego się homoseksualistę chcącego narzucić swoją ideologię "normalności" i "niezmienności", tym samym dyskryminując tych, którzy wiedzą lub czują, że jest to smutnym kłamstwem.

"Zdążyć przed..." Zapobieganie homoseksualnym postawom wśród młodzieży. Don Schmierer i Lela Gilbert, Koinonia, Wydawnictwo Chrześcijańskiej Fundacji "Życie i Misja".

Skąd mam wiedzieć, że jestem gejem?
Mój przyjaciel mówi o sobie, że jest homoseksualistą.
Co powienienem zrobić?
W szkole oglądaliśmy film, z któego dowiedziałam się, że homoseksualizm to coś normalnego. Czy to prawda?
Autor rozprawia się z wieloma mitami na temat przyczyn zachowań homoseksualnych w sposób zrównoważony i zarazem pełen ciepła i pociechy. Dowodzi, że prewencja jest o wiele skuteczniejsza niż interwencja. Gorąco polecam tę skiążkę każdemu, kto pracuje z młodzieżą. - Henryk Wieja


"Ze śmierci do życia", Krzysztof i Kamila
Dziś widzę, że Pan Bóg wszystko przemienił w łaskę. Gdy już nie mogłem ze sobą wytrzymać, zacząłem do Niego wołać z głębi serca: Ulituj się, pomóż mi. Pan Bóg od razu mnie wysłuchał. Dał mi siły, żebym zerwał wszelkie kontakty ze środowiskiem gejowskim, z pornografią, z masturbacją. To był cud - Pan Bóg powoli zaczął mnie prowadzić do tego, bym odkrył swoje powołanie. Prawda o mnie zaczęła mnie wyzwalać: jestem pełnowartościowym mężczyzną, powołanym, by być mężem i ojcem.
Byłem tym bardzo zaskoczony - przecież ja się do tego nie nadaję, jestem zniewieściały, kobiety w ogóle mnie nie pociągają. To przecież niemożliwe. Tyle razy słyszałem, czytałem: ty się taki urodziłeś, jesteś gejem, nic tego nie zmieni, bądź sobą i nie próbuj się zmienić, bo wtedy dopiero będziesz nieszczęśliwy.

"Czekamy z nadzieją", Matka
Gdy pół roku temu najmłodszy syn powiedział o swoich skłonnościach homoseksualnych był to dla nas, rodziców, cios i grom z jasnego nieba. Jak dobrze, że powiedział to nam obojgu jednocześnie, siedząc w kuchni przy herbatce, bo oniemiałam i prawie spadłam z krzesła.
Wtedy to mąż, doktor nauk biologicznych, przytomnie powiedział, że nie ma dowodów na to, że ze skłonnościami homoseksualnymi człowiek się rodzi i taki musi pozostać. Poza tym byliśmy zupełnie nieprzygotowani do tematu, o którym wiedzieliśmy, że istnieje, a my nie mamy z tym nic wspólnego. Problem nas przerastał, czuliśmy się z mężem bezradni, bezsilni, choć syn cierpiał i potrzebował naszej pomocy. Bardzo szybko znaleźliśmy kontakt z ODWAGĄ. Daliśmy te namiary naszemu synowi ze słowami, że mu się może przydadzą, gdyby chciał podjąć decyzję o terapii. I czekaliśmy.

"Listy od ojców - Kochany Synu!", Aleksander
Patrząc z zaświatów, widzę wyraźnie, jaką krzywdę, ja i Twoja matka, wyrządziliśmy Tobie. Życia nie da się jednak powtórzyć. My się kochaliśmy. Jesteś owocem tej miłości. Niestety nie wiem, dlaczego Twoja matka nie chciała za mnie wyjść. Dlaczego mi nie zaufała? Być może z powodu dwojga dzieci, które już miała i które chroniła. Dla mnie to była trudna sytuacja. Wprawdzie miałem dziecko z kobietą, którą kochałem, ale nie mogłem z nimi razem być. Później ożeniłem się z inną kobietą, z którą miałem dwoje dzieci. Po kilkunastu latach zwróciłeś się do mnie z prośbą o spotkanie. Przestraszyłem się Twoich oczekiwań zarówno tych w sferze emocjonalnej, jak i materialnej.
Ja nie byłem kimś wyjątkowym. Ciężko zarabiałem na utrzymanie rodziny, więc bałem się, że możesz zniszczyć naszą małą stabilizację. Dziwnie to dzisiaj brzmi, ale ja również czułem się skrzywdzony przez Twoją matkę. Nie chciałem wracać do czegoś, co mi zabrano wiele lat wcześniej. Niestety, nie stanąłem na wysokości zadania. Wiem, że Cię zawiodłem i skrzywdziłem.
Tych lat straconych nie da się naprawić. Jesteś dojrzałym mężczyzną, który musi poradzić sobie z niełatwym bagażem zranień wyniesionych z okaleczonego dzieciństwa. Te ciężary, które dźwigasz ofiaruj Bogu, bo tylko ON może je od Ciebie zabrać. Ludzie pragną od innych szczęścia i miłości, a nie goryczy i żalu. Zaufaj Bogu, bo w łączności z NIM możesz osiągnąć spokój ducha i wolność, która pozwali Ci służyć innym ludziom z miłością i oddaniem.
Synu, bądź silnym i dzielnym na swojej drodze ku wyzwoleniu ze zgubnych nawyków i nałogów. W otwartości swego serca szukaj bliskości Boga. Nie ma bowiem dla NIEGO rzeczy niemożliwych. Tak jak w cudowny sposób przywiódł Ciebie na łono Kościoła, tak może wyzwolić Cię z zaburzeń osobowości. Bądź otwarty na łaskę, oczekuj jej. Módl się za swoich rodziców, którym potrzebna jest Twoja miłość. Pozostań z Bogiem!

Z całą pewnością nie istnieje zwrot sensu stricte, którym posługuje się Pan Poznański.
Z całą pewnością Jego pismo nie jest odpowiedzią tylko na mój list z 8 lipca 2013, ale na pisma, które wysyłalem do Ministerstwa od grudnia 2012 r.
Z całą pewnością zamieszczone cytaty wskazują, że Odwaga ma na celu leczenie z homoseksualizmu, że traktuje je jako zaburzenie i chce propagować prewencję. 
O tym, jak przytoczone cytaty mają się do pierwszej części pisma sygnowanego przez Pana Poznańskiego, nie muszę się chyba wypowiadać. Różnica między nimi jest dojmująco jasna.

Właśnie ten rozdźwięk tak bardzo zasmucił mnie w odpowiedzi udzielonej przez Pana resort.
A że w sprawozdaniach Odwagi rzecz wygląda gładko i po porządku?
Trudno, żeby było inaczej. Nadzór Ministra nie powinien chyba jednak polegać tylko na czytaniu sprawozdań.


***
Wychodzę z założenia, że demokracja jest systemem, w który wpisana jest różnorodność. Polityczna, religijna, światopoglądowa etc.
Szanuję tych, którzy potrafią zrezygnować z ważnej części swojego życia w imię jakiś ideałów, ale o tyle, o ile jest to gest dobrowolny, nie wynikający z neuroz i patologicznego stosunku do tego, kim się jest.
Szanuję także te ugrupowania religijne, które nie odwołują się do nauki czy medycyny, by legitymizować wymogi stawiane przez doktrynę religijną. 
Szanuję przywiązanie do konserwatywnych wartości, jak i przywiązanie do ideałów lewicy.
Jednak o tyle, o ile otwarte są one na rzetelną dyskusję, o ile łączą ludzi konstruktywnie, a nie na zasadzie szukania wspólnego wroga, budowania więzi przez stygmatyzację i wykluczenie.
No i o ile wyznawane są szczerze, bez zabawy w pseudo-tolerancję, pseudo-otwartość i w retorykę sukcesu.

Tym, co powinno organizować przestrzeń Państwa jest - moim zdaniem - działanie na rzecz wolności, równości i braterstwa. Działanie to owocuje w konsekwencji także społecznym i gospodarczym dobrobytem, służy wolności myśli i (post)humanistycznemu uwrażliwieniu.

Podane przeze mnie trzy przykłady działań PO pokazują, że formacja ta nie jest w stanie realizować wspomnianych ideałów.
Strategią tej partii jest bowiem walka o dostęp do "koryta władzy", funkcjonowanie na ciepłych posadach i umacnianie kastowości. 
To partia bez wyraźnego ethosu i kręgosłupa, w czym rację ma Jarosław Gowin. 
Niezdolna do kontrowersyjnych decyzji światopoglądowych, jeśli negatywnie wpłyną na poparcie. 
Niezdolna do jednakowego traktowania wszystkich, co widać choćby w preferencyjnym traktowaniu polskiego modelu katolicyzmu (choć Konstytucja nie przewiduje preferencji tylko dla jednej wspólnoty religijnej). 
Niezdolna do afirmowania demokratycznych procedur wszędzie tam, gdzie może to być dla niej zagrożeniem.

Choć czuję się chrześcijaninem, zmęczony jestem jakością polskiego Kościoła (na liście anty-bohaterów mam i Sławoja Głódzia, i Dariusza Oko, i Henryka Hosera, i wielu innych, których działania nijak nie uzgadniają mi się z Biblią).

Choć czuję się Polakiem, zmęczony jestem jakością kraju. Bo kraj to nie sfera istniejąca niezależnie od nas, ale to, co Polak robi Polakowi i z Polakiem.

______________
Autorką rysunków jest Maja Chmura [http://rysunekpolityczny.blogspot.com/].
Info w sprawie zadłużenia kraju z Niewygodne.info.pl
* Wplatam tu cytaty z tekstu Mirandy Celeste Hale, opublikowanym na racjonalista.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.