wtorek, 20 września 2016

OBNOSIĆ SIĘ! LIST DO RYSZARDA PETRU

Szanowny Pan 
Ryszard Petru

LIST OTWARTY

Chciałbym podziękować za zręczne podsumowanie swoich poglądów politycznych i perspektyw, wobec których stawia nas Pan i Pana partia. Te kilka wyrazów z wypowiedzi dotyczących mniejszości seksualnych mówi wszystko: 

„nie muszą się z tym obnosić”.

Zapewniam Pana, że trudno mi się nie obnosić ze swoją orientacją seksualną — nie jest to bowiem „krzykliwy dodatek”, który mogę założyć i zdjąć. Swój homoseksualizm obnoszę więc permanentnie, tak jak Pan obnosi swój heteroseksualizm. Nie mam przy tym ochoty apelować, by się Pan tego nie wstydził, ale nie obnosił się z tym. Nie boli mnie zatem, gdy idzie Pan ulicą trzymając za rękę swoją żonę. Nie boli mnie, że nie musi Ona towarzyszyć Panu tylko w zaciszu prywatnych spotkań. Nie boli mnie wiele innych rzeczy, do których chciałbym mieć prawo, jako rzekomo równy Panu obywatel.

Ale też fraza „nie muszą się z tym obnosić” ma dla mnie zdecydowanie szersze znaczenie. Bo w Pana wizji polityki i państwa nie należy obnosić się z wieloma rzeczami — z byciem anarchistą, walczącym przeciw niesprawiedliwości społecznej, z byciem związkowcem, który walczy o prawa pracowników, z byciem podmiotem, który działa w oparciu o ustalone reguły gry, obowiązujące wszystkich. To ostatnie widać doskonale w programie .Nowoczesnej, która w zgodzie z neoliberalizmem postuluje deregulowanie. A przecież, jak zauważa choćby Joseph E. Stiglitz, deregulacja to nic innego, jak unieważnianie reguł służących „zapewnieniu konkurencyjność, niedopuszczeniu do nadużyć, a także ochronie słabszych, którzy nie mogą sami bronić swoich interesów”. Znosząc regulacje w istocie opowiadamy się za społecznym darwinizmem, w którym nie ma już miejsca na równych obywateli, a państwo kurczy się do minimum w służbie kapitału.

„Nie obnosić się!” to stawka sukcesu określonego modelu polityki, która służy wąskiej grupie ludzi. O tym, jak jest ona skuteczna, przekonuje kryzys z 2008 r. Jak pisze socjolog Alain Touraine, nie wywołał on żadnych „masowych reakcji po stronie poszkodowanych”, ofiary zwyczajnie milczały (rozmaite ruchy sprzeciwu pojawiły się znacznie później). Gigantyczne środki pomocowe uzyskali zaś sprawcy kryzysu.

Państwo autentycznie demokratyczne rozumiem całkowicie odmiennie niż Pan — to państwo obnoszenia się. W takim duchu rozumiem artykuł 1 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, który stanowi, że „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Wszyscy obywatele zatem mają zatem jednakowe prawo działać w sferze publicznej i artykułować swoje interesy, oczywiście o ile nie godzą w ten sposób w prawa i wolności innych, nie zakłócają porządku publicznego, choćby przez promowanie przemocy, i nie orędują na rzecz systemów totalitarnych.
Sukces zasady „nie obnoście się!” doprowadził do destrukcji aktywności obywatelskiej, przez co walnie przysłużył się określonym grupom interesu. Czas zatem, by przestać „obnosić się” z postawami pseudo-demokratycznymi i zawiązać front na rzecz obywatelskiej widoczności. Czas na nieskromną, obsceniczną jawność ofiar reprywatyzacji, ofiar czyścicieli kamienic, pracowników zatrudnianych na niegodnych warunkach, ateistów i agnostyków, mniejszości etnicznych czy seksualnych. Czas, by dotarło do Pana i Panu podobnych, że jesteśmy i że jesteśmy jawną częścią tych wszystkich, dla których RP ma być dobrem wspólnym, a nie jest.  

Zasada „nie obnoście się!” pokazuje, jak blisko Panu do polityki PiS. Także PiS nie chce obnoszenia się obywateli, którzy nie pasują do ich wizji Polaka. A działania tej partii — tak samo, jak Pańskie działania — służą grupom, które działają w perspektywie globalnej, a nie społecznej. Zgadzam się bowiem z przywołanym już Touraine’em, że funkcjonujemy dziś w perspektywie „postspołecznej”. Możemy marzyć o suwerennym państwie narodowym i nacjonalizacji gospodarki, pytanie tylko, czy uzyskamy w ten sposób jakąkolwiek kontrolę nad zjawiskami takimi, jak rosnąca monopolizacja rynku zbóż? Albo czy uzyskamy kontrolę nad bankierami „z Londynu, Nowego Jorku i Tokio”, którzy „mają dziś ze sobą więcej wspólnego niż przywódcy ekonomiczni i finansowi w danym kraju, zmuszeni do działania w zgodzie z zupełnie odmiennymi kryteriami, przy różnych prędkościach i w ramach zupełnie innej przestrzeni”? Sądzę, że nie, i dlatego uważam, że polityka PiS wspiera skrycie te same zjawiska, które  jawnie wspierają neoliberałowie.

„Trzeba nam bronić zdobytych swobód. — pisze słusznie Touraine — Jednocześnie jednak trzeba stworzyć inspirujący się żądaniami i postulatami większości ruch, który ożywi świat polityki, jednocześnie poddając go społecznej kontroli”. Ruch ten zaś nie może być nacjonalistyczny, ale musi być postspołeczny, globalny. Musi skupić się na walce o uznanie równości i praw wszystkich obywateli. Zarzewie, to wywołania takiego ruchu w Polsce, może przyjść od tych, którzy nie boją się obnosić ze swoim niedopasowaniem do systemu. I mam nadzieję, że geje, działacze lokatorscy, pracownicy ochrony, anarchiści i wielu, wielu innych, będą mili dość siły i dość odwagi, by się obnosić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.