wtorek, 12 kwietnia 2016

SPUŚCIZNA PO LECHU KACZYŃSKIM: MIĘDZY PATRIOTYZMEM KONSTYTUCYJNYM A NOWOMOWĄ

W 2010 r. nakładem Kancelarii Prezydenta ukazała się książka Warto być Polakiem — Idea i Myśli Lecha Kaczyńskiego. W kontekście katastrofy w Smoleńsku

„naturalnemu w warunkach dojrzałej demokracji szacunkowi, jaki winni jesteśmy głowie państwa, towarzyszy także wola podjęcia refleksji nad spuścizną prezydentury Lecha Kaczyńskiego. My wszyscy – i ci, którzy prezydenta aktywnie popierali, współpracowali z nim, podzielali jego wizję państwa, i ci, którzy zachowywali krytyczny dystans i wchodzili z prezydentem w spór– mamy dziś szansę odkryć tę prezydenturę. Mamy szansę oddać jej sprawiedliwość i, niezależnie od dzielących nas naturalnych różnic, uznać ją za wspólne dobro naszego odrodzonego państwa”

— pisał Maciej Łopiński we wstępie do j książki. Zauważał także:

„W swoim postrzeganiu narodu jako otwartej wspólnoty obywateli prezydent Ka­czyński wpisywał się w nurt patriotyzmu, zwanego w niektórych współczesnych teoriach po­lityki – choćby u Jürgena Habermasa – „konstytucyjnym”: patriotyzmu nowoczesnego, reflek­syjnego i otwartego. Sam Kaczyński wielokrotnie i bardzo precyzyjnie odróżniał swoje pojęcie patriotyzmu od ciasnego, wojującego szowinizmu. Ta druga postawa oparta jest na negacji i prowadzi do destrukcji, podczas gdy pierwsza buduje i wzbogaca. I choć prezydent tak wiele miejsca i wysiłku poświęcił docenianiu tych form patriotyzmu, które przejawiały się w hero­icznych postawach podczas wojny, okupacji, powstania warszawskiego i innych militarnych zmagań, to przecież pod pojęciem patriotyzmu rozumiał także, a może przede wszystkim, pa­triotyzm dnia codziennego. Ten właśnie, który stopniowo i systematycznie wznosi najważniej­szą narodową budowlę: państwo”.

Przywołana przez Łopińskiego koncepcja Habermasa wciąż nie jest w Polsce szerzej znana, mimo że powstały publikacje, które jej dotyczą. Wymienić tu trzeba zwłaszcza książkę Grzegorza Wąsiewskiego Koncepcja "patriotyzmu konstytucyjnego" Jürgena Habermasa : w kręgu poszukiwań modelu ustrojowego Unii Europejskiej, popularno-naukowy artykuł Adama Gałamagi Patriotyzm konstytucyjny. Trzeba także wspomnieć o ważnym zbiorze tekstów Habermasa wydany przez Uniwersytet Łódzki pt. Rzecz o kondycji i ustroju Unii Europejskiej. Gałamaga pisze słusznie, że patriotyzm konstytucyjny odrzuca esencjalistyczną koncepcję narodu, odwołującą się do więzów krwi i pochodzenia etnicznego (czy czystości etnicznej), na rzecz koncepcji konstruktywistycznej, związanej z działaniem obywateli w ramach zakreślonych przez ustawę zasadniczą. Źródłem patriotyzmu konstytucyjnego jest zatem przekonanie,

„że porządek prawny oparty na wolności i demokracji jest z punktu widzenia członka wspólnoty narodowej słuszny i warty aktywnego poparcia. Zabezpieczenie tego porządku leży w bezpieczeństwie obywateli, bo umożliwia im ono partycypację w polityce wspólnoty. Taki patriotyzm staje się formą zgody pomiędzy obywatelami oraz szczególnym rodzajem umowy społecznej.  Jan-Werner Müller, autor obszernej pracy na ten temat, definiuje pojęcie patriotyzmu konstytucyjnego w taki sposób: «patriotyzm konstytucyjny (...) określa ideę, która głosi, iż polityczne przywiązanie powinno koncentrować się na normach, wartościach, i pośrednio na procedurach konstytucji liberalnej demokracji»”.

Ważnym elementem patriotyzmu konstytucyjnego jest także przejrzystość działań, zarówno władzy, jak i obywateli, która gwarantuje kontrolę obywatelską nad przestrzeganiem praworządności, a więc podtrzymywania konstytucyjnego ładu państwa. Tak — jak sądzę — widział te kwestie Lech Kaczyński, który tak pisał w liście na obchody 20-lecia ustanowienia Rzecznika Praw Obywatelskich:

"Można zaryzykować twierdzenie, że państwa autentycznie praworządnego, sprawiedliwego nie da się wznieść inaczej niż na fundamencie wolności i prawdy. Nie należy jednak zapominać, że idea wolności może z łatwością wyrodzić się w swoje przeciwieństwo, jeśli urządzenia i instytucje państwa nie będą wspierać się na prawdzie. Prawda w przestrzeni publicznej oznacza zaś przejrzystość działań w ich wszystkich wymiarach – oznacza niezakłamaną pamięć o przeszłości, o historii; oznacza wolną od manipulacji sferę publiczną, a zatem dostęp do prawdziwej informacji w toczących się aktualnie debatach; oznacza wreszcie rzetelność składanych publicznie deklaracji i obietnic na przyszłość".

Podobnie odczytuję Jego słowa dotyczące Trybunału Konstytucyjnego:

"Trybunał Konstytucyjny jako instytucja kontroli konstytucyjności (...) jest instytucją utrwaloną w kulturze europejskiej. (...) tam gdzie istnieje praworządne państwo, tam istnieją i organy kontroli konstytucyjności. Nawet jeżeli w moim przekonaniu każda władza może podlegać krytyce, a więc także i Trybunał, to jest to władza, której istnienie, kompetencje są co do zasady niepodważalne. To też niezwykle wzmacnia pozycję tych, którzy funkcje sędziów Trybunału objęli. Zdaję sobie sprawę, że między różnymi organami władzy, organami władzy sądowej, władzy wykonawczej, ustawodawczej bywają napięcia. To jest rzecz normalna w demokracji. Jest również rzeczą normalną, że orzecznictwo Pań i Panów sędziów może być przedmiotem dyskusji. Ale nie zmienia to faktu, że ta dyskusja, szczególnie po wydaniu orzeczenia, ma jedynie teoretyczny charakter, ponieważ zgodnie z naszą Konstytucją orzeczenie takie ma moc powszechnie obowiązującą. To kolejny dowód na ogrom Pań i Panów władzy. Wspominam o tym dlatego, że w trakcie uroczystości, która wiąże się ze zmianą na stanowisku prezesa Trybunału, z powołaniem jednej piątej składu sędziów Trybunału, o takich rzeczach wspominać należy".

"Trybunał Konstytucyjny jest nieodłączną częścią systemu ustrojowego państwa prawnego, a więc był, jest i pozostanie, dopóki Polska będzie miała taki charakter. Miejmy nadzieję, że na zawsze".

Lecha Kaczyński w pierwszej z wypowiedzi zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt patriotyzmu konstytucyjnego — na demokratyczną debatę o ważnych dla państwa problemach, którą toczyć należy zawsze w kontekście konstytucji.  Tak widzi to Habermas:

"Państwo praworządne o demokratycznej konstytucji nie tylko stoi na straży negatywnych wolności troszczących się o swoje własne dobro obywateli jako członków społeczeństwa. Wraz z uwolnieniem komunikacyjnych możliwości mobilizuje ich również jako obywateli państwa do uczestnictwa w publicznym sporze dotyczącym rzeczy, które obchodzą wszystkich. Upragniona «jednocząca więź» jest demokratycznym procesem, w którym ostatecznie właściwe rozumienie konstytucji staje się przedmiotem dyskusji".

Habermas podkreśla, że więź obywatela z konstytucją nie może być czymś abstrakcyjnym, ale realizuje się w określonym kontekście społecznym i historycznym. Mówiąc inaczej — realizuje się w polu naszej codzienności. Pisząc o «jednoczącej więzi» demokratycznej procedury, którym jest spór o rzeczy ważne w kontekście konstytucji, myśli on o więziach solidarności obywatelskiej, które przekształcają jednostki w społeczeństwo. Przy czym jest tak w społeczeństwach postmetafizycznych, to znaczy takich, które nie mają ugruntowania w Bogu, Rozumie lub Prawach Dziejowych, ale wywodzą się ze współdziałania ludzi. Cechą charakterystyczną tego typu społeczeństw jest ich inkluzywny charakter. To znaczy dążenie do wyeliminowania społecznych wykluczeń tak, by wolni i równi wobec prawa obywatele mogli mieć wpływ na porządek społeczny. Wiąże się to, między innymi, z tym, że obywatele wykazują chęć uczenia się od siebie. To znaczy słuchają partnerów demokratycznej deliberacji i w świetle ich poglądów dokonują obrachunku własnych przekonań, diagnozują ich granice. Aby taka dyskusja była możliwa, należy szanować ludzką godność i traktować ją jako nienaruszalną. Gwarantem godności są — rzecz jasna — prawa człowieka, których katalog nie jest zamknięty. Obok praw człowieka ważnym punktem odniesienia dla patriotyzmu konstytucyjnego jest również prawo międzynarodowe. Na szczególną uwagę zasługują tu wartości, które Polska przyjęła ratyfikując Traktat Lizboński, zwany niekiedy konstytucją UE.
Artykuł 1a tego Traktatu stanowi:

„Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn”.

Na temat Traktatu tak wypowiadał się Lech Kaczyński:

„Unia Europejska dokonała w roku 2007 olbrzymiego postępu. Mówię to z pełną odpowie­dzialnością; mówię zarówno do tych, którzy byli niezwykle sceptyczni, którzy uważają obecne rozwiązania traktatu lizbońskiego za zbyt daleko idące, jak i do tych, którzy byli entuzjastyczni i uważali, że czas na wprowadzenie europejskiego traktatu konstytucyjnego. […] To, co zostało osiągnięte w Brukseli w czerwcu zeszłego roku i podpisane w Lizbonie […] – to jest to, co odpo­wiada dzisiejszemu stanowi Europy (Przemówienie na spotkaniu z Korpusem Dyplomatycznym w Pałacu Prezydenckim, 16 stycznia 2008 roku)”.

„Praktyka najbliższych dwóch, może trzech lat odpowie nam na pytanie, czym naprawdę jest Traktat lizboński. Polska w sposób niezmienny opowiada się za tym, aby ten traktat […] był pod­stawą do ściślejszej integracji niepodległych państw. […] Jeżeli pytamy o podstawowe kierunki działania Unii Europejskiej, to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wielki program mo­dernizacji Unii Europejskiej będzie pogłębiał różnice w Unii Europejskiej, czy będzie pogłębiał jej spójność. […] Postęp, jeżeli chodzi o innowacyjność i modernizację, jest niezmiernie potrzeb­ny. Ale spójność jest również potrzebna Europie. Jest potrzebna dla równowagi i harmonijnej współpracy. Unia od strony prawnej i faktycznej wymaga pogłębienia wewnętrznej demokracji, rozumianej także jako relacja między państwami mniejszymi, średnimi i większymi” (Wystąpienie na spotkaniu z Korpusem Dyplomatycznym w Pałacu Prezydenckim, 2 lutego 2010 roku).

Do tak rozumianego dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego z chęcią się przyznaję. Mam jednak wrażenie, że pozostaje ono co najwyżej „dziedzictwem papierowym”. Prawo i Sprawiedliwość, które z przyczyn oczywistych zawłaszczyło spuściznę Lecha Kaczyńskiego, jest najdalej jak to tylko możliwe tak od patriotyzmu w modelu konstytucyjnym, jak i od przejrzystości działań władz czy poszanowania fundamentalnych wartości ustrojowych Polski czy wartości, które leżą u podstaw zreformowanej Unii Europejskiej. Styl rządów PiS zdecydowanie bliższy jest działaniom i propagandzie władz PRL. Widać to choćby po stosowaniu tzw. nowomowy, którą Michał Głowiński uznał za „wysłowienie totalitarne w jego wersji komunistycznej”. Nowomowa była oficjalnym językiem państw realnego socjalizmu i — śmiem twierdzić — staje się oficjalnym językiem władz RP. Za Głowińskim przyjmuję następującą charakterystykę nowomowy:

1.     „W obrębie nowomowy znaki wartości dominują nad znaczeniem. A więc najważniejsze jest to, aby wyrażenia były aksjologicznie wyraziste, by narzucały podziały dychotomiczne […]”. Przykładem takiej nowomowy mamy ostatnio wiele, za przykład niech służy wystąpienie Andrzeja Dudy w Otwocku, o którym pisałem wcześniej.
2.     „Nowomowa stanowi połączenie elementów pragmatycznych i rytualnych” Element pragmatyczny wiąże się z propagandowym charakterem nowomowy, element rytualny zaś pozwala w niektórych sytuacjach na połączenie przekazu ideologicznego z pozornym zachowaniem państwowych rytuałów. Głowiński jako przykład podaje przemówienia z lat 60.,  gdzie propaganda nacjonalistyczna sąsiadowała z rytualnym odwołaniem do idei internacjonalistycznych. Przykładem połączenia pragmatyzmu z rytuałem były obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej. Z jednej strony Andrzej Duda nawoływał do przebaczenia, z drugiej — Antoni Macierewicz i Jarosław Kaczyński piętnowali „wraże siły”, którym będzie można przebaczyć dopiero wtedy, gdy przyznają się do winy i zostaną ukarane. Ewie Stankiewicz wymarzył się nawet powrót do kary śmierci, którą należałoby być może ukarać Donalda Tuska.
3.     „W nowomowie odgrywa wielką rolę żywioł magiczności. Zadaniem języka nie jest opisywanie czy poznawanie rzeczywistości, ale jej swoiste tworzenie w słowie, tak by była zgodna z założeniami ideologicznymi i obowiązującymi w danej chwili tezami propagandy”. Prowadzi to między innymi do konsekwentnego zacierania stwierdzeń o faktach i postulatów. Przykładem, znów rocznicowym, może być forsowanie przekonania, że Lech Kaczyński poległ w Smoleńsku, co pozwala czynić z niego bohatera, który zginął za Ojczyznę.
4.     Z nowomową wiąże się też arbitralność decyzji związana z tym, że pewne określenia się promuje, a inne wycofuje z użycia.  Przykładem może być tu mowa o dżenderyzacji dzieci w kontekście edukacji seksualnej.

W konsekwencji nowomowa jest czymś z gruntu „antykomunikacyjnym”; jest ona „z istoty” jednogłosem. Nie chodzi w niej bowiem o dialog, spór, poszukiwanie konsensu, współdziałanie z obywatelami itp., ale o narzucenie jednej i jedynie słusznej wizji rzeczywistości. Nowomowa pełni w jakimś sensie rolę konstytucji, jest bowiem „uniwersalnym metajęzykiem”, to znaczy, że używa się jej do oceny wypowiedzi funkcjonujących w sferze publicznej. Nowomowa stanowi tedy narzędzie takich partii politycznych, które roszczą sobie prawo do oceny słuszności i regulowania tego wszystkiego, „co wchodzi w obręb życia społecznego”.

Ilustracją takiego działania nowomowy PiS może być spór o Trybunał Konstytucyjny, gdzie ocenie z „jedynie słusznej” perspektywy podlegają opinie i uchwały licznych instytucji związanych z prawem (Komisja Wenecka, TK, Sąd Najwyższy, opinie decydentów unijnych, uniwersyteckich wydziałów prawa). Do nowomowy zaliczyłbym także deklaracje, że politycy i funkcjonariusze PiS kontynuują dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego. Widać to było doskonale w trakcie wczorajszych uroczystości. Osoby, które trzymały transparent z wizerunkiem Lecha Kaczyńskiego i fragmentem jego wypowiedzi o TK musiały być zabezpieczone przez policję przed reakcją zwolenników PiS. Ci ostatni skandowali: czerwona hołota, Targowica, ubecja… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.