niedziela, 2 sierpnia 2015

POLITYCZNE ŻEROWANIE NA POWSTANIU WARSZAWSKIM. ARCYBISKUP JĘDRASZEWSKI I JEGO KAZANIE



Marek Jędraszewski
Arcybiskup Metropolita Łódzki

Szanowny Panie,

Piszę ten list z trzech powodów.  
Pierwszym jest szacunek dla osób walczących w II wojnie światowej przeciwko nazistom, w tym także dla Powstańców.
Drugim jest szacunek wobec intelektualnej rzetelności, która stanowi fundament etosu naukowego.
Trzecim jest szacunek wobec nauczania Soboru Watykańskiego II, który wyraźnie oddziela od siebie kompetencje polityczno-państwowe od kompetencji religijnych, podkreśla rolę autonomii sumienia, a ludzkość widzi jako wspólnotę sióstr i braci.

Należy Pan do grona samodzielnych pracowników nauki. Spoczywa więc na Panu obowiązek dawania mistrzowskiego przykładu wszystkim, którzy z nauką związali się zawodowo. Podkreślam to tym bardziej, że Pana działalność naukowa skupiona jest zasadniczo na filozofii dialogu, zwłaszcza tej reprezentowanej przez Emmanuela Lévinasa. Obaj wiemy, że Lévinas należy do grona myślicieli naznaczonych traumą Szoa, poszukując przyczyn nazizmu i kreśląc projekt etyczny, który ma postawić tamę zbrodni. Uczy on, że prawda zakłada sprawiedliwość. Podkreśla także pozytywne znaczenie społecznego pluralizmu. Pluralizm to wyraz zróżnicowania ludzi, których nie da się widzieć w perspektywie jakiejkolwiek idei całości, choćby narodu czy rasy. Jeśli w jakikolwiek sposób mamy uchwycić jedność ludzi, możemy tego dokonywać wyłącznie przez pełną szacunku i oddania, aż po substytucję, z  Innym. Odseparowanym oraz różnym ode mnie samego. W Konkluzjach zamykających Całość i nieskończoność Lévinas pisze:
„Transcendencja, jako dobroć, wydarza się jako pluralizm. Pluralizm bytu nie jest wielością konstelacji, która odsłania się przed możliwym spojrzeniem, bo wielość odsłaniająca się w taki sposób tworzy już całość, zespala się w jedność. Pluralizm spełnia się w dobroci wychodzącej ode mnie i zmierzającej do innego człowieka, ponieważ tylko w dobroci Inny może wydarzyć się jako absolutnie Inny, a spojrzenie, które chciałoby z boku ogarnąć ten ruch, nie może ująć żadnej prawdy wyższej nad tę, którą urzeczywistnia samą dobroć. […] Jedność wielości polega na pokoju, a nie na spójności elementów tworzących wielość. Pokój nie jest tym zatem samym, co koniec walk, które ustają z braku jednej z walczących stron, w wyniku klęski jednych i zwycięstwa drugich, to znaczy na cmentarzach lub w globalnych imperiach przyszłości. Pokój musi być moim pokojem, pokojem w relacji, która wychodzi od Ja i zmierza do Innego […]”.
Pisze nadto, że „Zbliżać się do Innego to kwestionować swoją wolność, swoją spontaniczność żywej istoty, swoje władanie rzeczami […]”.

Zastanawiam się, czy można uczciwie zajmować się taką filozofią, pisać o niej i o niej uczyć, pozostając zamkniętym na jej przesłanie. A nawet całkowicie temu przesłaniu przeczyć, co miało miejsce w Pana kazaniu z dnia 1 sierpnia 2015 r.?

Wykorzystanie Powstania Warszawskiego w celach politycznych – krytyki obecnej władzy, demokratycznej procedury stanowienia prawa w państwie tworzonych przez różnych, ale równych obywateli, łajania Prezydenta RP zasługuje wyłącznie na naganę. Świadczy o instrumentalnym traktowaniu wydarzeń sprzed 71 lat, o nieliczeniu się z prawdą historyczną. O chorym dążeniu do rządu dusz w odwołaniu do zasady dziel i rządź.

Mówi Pan: „tak zwana konwencja „anty-przemocowa” i ustawa o in vitro, oraz przyjęta przez Sejm ustawa „o uzgodnieniu płci” mogą być uznane jako zdrada wobec tych wartości moralnych, dla których Powstanie w ogóle wybuchło. W 1980 roku na forum UNESCO Jan Paweł II przestrzegał przed taką formą alienacji człowieka, która polega na tym, że przyzwyczaja się on do tego, iż „jest przedmiotem wielorakiej manipulacji”: ideologicznej, politycznej, medialnej, ekonomicznej. Dotyczy to zwłaszcza sfery ludzkiego życia, jego godności i jego poszanowania. Celem tej manipulacji jest odebranie człowiekowi jego podmiotowości i „nauczenia” go życia jako także swoistej manipulacji samym sobą”.
I dodaje: „W świetle tych papieskich stwierdzeń, nie ulega żadnych wątpliwości: powstańcy warszawscy nie rezygnowali z prawdy o swoim człowieczeństwie i nie chcieli budować przyszłości Polski na fałszywych imperatywach. Odnosząc natomiast przemówienie Jana Pawła II do wspomnianych ustaw, trzeba uznać je jako jedno wielkie kłamstwo o człowieku, jako poważny błąd antropologiczny, wynikający z odrzucenia klasycznej prawdy o człowieku na rzecz współczesnych, skrajnych, lewackich ideologii”.
 
Czy zatem sądzi Pan, że walczący w Powstaniu syndykaliści nie są Powstańcami? Czy – z powodu „lewactwa” – powstańcem nie jest Kazimierz Puczyński i dowodzona przez niego 104 Kompania Syndykalistyczna, jedna z głównych formacji walczących na Starówce? Czy kwestionuje Pan ich męstwo i hart ducha, które spowodowały, że właśnie syndykaliści bronili kanałów, którymi uciekali powstańcy ze Starego Miasta?

Czy uważa Pan, że miano prawdziwego powstańca nie należy się socjaliście Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu? Może mamy wykreślić z kart historii Jana Strzeleckiego? Albo Krystynę Całą, matkę badaczki polskiego antysemityzmu – Aliny?

Czy mamy wymazać z pamięci walczących Żydów? Zapomnieć o luterańskich siostrach „Tabitankach”?

Przypisanie Powstańcom swojego kodeksu moralnego jest nieuczciwe. Prowadzi także do podziału na tych, którzy ten kodeks realizowali i „ciemną resztę”, o której lepiej nie mówić, by jej nie stygmatyzować. Czy rozgrywanie powstańców przeciw powstańcom nie jest czymś zatrważającym? Czy nie sieje waśni, zamiast budować pokój? Nie można zarzucać innym ideologicznej manipulacji, jeśli dokonuje się jej samemu. Na pamięci Polaków, na wydarzeniu, które jest skamieniałą traumą, niepodlegającej jednoznacznej ocenie.

Jeśli uznać, że Powstańcy walczyli o wolną Warszawę i wolny kraj – wolny także, a może zwłaszcza, od podporządkowania politycznego i ideologicznego, to walczyli o demokrację budowaną przez wszystkich obywateli. W ich różnorodności, także jeśli chodzi o przekonania moralne.
Jak może Pan zatem piętnować w imię Powstania ustawę o in vitro, skoro luteranie nie podzielają w tej kwestii Pana poglądu, a mają swój udział w Powstaniu?
Jak może Pan piętnować w imię Powstania rzekomo lewacką  konwencję o przeciwdziałaniu przemocy, wiedząc, że wielu Powstańców to lewacy?

Powstańcom należy się szacunek. Bez dzielenia ich na akceptowanych przez ideologię Marka Jędraszewskiego i resztę.
Z Powstania zaś trzeba się czegoś nauczyć.

Ruiny, popioły, Powstańcy mówią mi, że na tym świecie (a czy jest inny?) pewna jest tylko przemoc, że nie ma żadnej metafizycznej „gwarancji wszechpojednania”, że „konieczna jest inwestycja w Twojość, w możliwość przekształcenia każdego oddzielonego To w Ty, podmiot zbliżenia i spotkania. Boskie oblicze, które u kresu dziejów być może wyłoni się z tych naprawczych zwrotów, nie będzie więc mandalą wielkiej jaźni, lecz konstelacją spotkań, które, jak miłość bliźniego u Rosenzweiga, <obiegną całą ziemię>. Ta Twarz Zbawienia, która w hebrajskim ma tylko formę mnogąpanim (podobnie jak Derridiańskie <popioły>, które w panim zmartwychwstają) będzie istotnie Twarzą wszystkich twarzy, konstelacją wszystkich możliwych <twarzy innego>”.

Apostołami, którzy niosą umarłemu światu regenerację są Ci, którzy niosą w sobie poróżnienie, traumę, po to, by napotkać innych. By wskrzesić relację. By zebrać w sobie rozproszone iskry ludzkiego doświadczenia.

W świecie lęku, traumy, egoizmu, walki o własny interes i sukces, poczucia wyższości nad innymi, unicestwionej tolerancji człowiek wycofuje się z siebie.  Staje się Martwy niczym kamień.
Pamięć o Powstaniu winna ożywiać przestrogę przed takim, nieludzkim światem. Przed światem głupiej przemocy. Wyniszczenia. Przed cywilizacją śmierci, której wyrazem jest Pana kazanie.
   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.