poniedziałek, 13 lipca 2015

ZAPISY Z KRAINY SZARIATU

W kraju, w którym nieoficjalnie acz realnie panuje szariat, trzeba umieć wychowywać dzieci. Od tego zależy ich los - ewentualne poczucie szczęścia, albo frustracja, lęk, depresja, nerwica. Odpowiedzialny rodzic wie, że lepiej, jeśli choć trochę rozwiną skrzydła, niż zostaną im one odcięte.
Moi rodzice nie potrafili wychować mnie jak należy - miałem za dużo czasu dla siebie. Za dużo czytałem. Nikt nie protestował, gdy przez dom przewijała się nielegalna bibuła, w której opisywano prawa człowieka, demokrację opartą na zasadzie sprawiedliwości, szacunek wobec prawa równego dla wszystkich obywateli, zróżnicowanie seksualne czy religijny pluralizm. 
W dzień żyję pełen lęku, czuję się wyobcowany, cierpię na deficyt uczuć.
W nocy, nim nadejdą koszmary, marzę o locie - locie ku rozświetlonemu niebu, w pełnej wolności, tak, by móc rozwijać się takim jakim jestem. Nie sądzę jednak, żeby było mi to dane.

***
Teoretycznie jest w miarę normalnie. Mówi się u nas o wolności światopoglądowej i religijnej. O prawie rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem. Zapewnia wolność słowa i wolność ekspresji artystycznej.
Ale to tylko teoria. 

W rzeczywistości nasze życie podlega drobiazgowym regulacjom w każdej sferze życia. 
Nasi przywódcy opracowali niezawodne sposoby rozpoznawania tych, którzy wyłamali się spoza porządku niepodważalnych norm. Polega to, m. in., na mówieniu stanowczym głosem w imię uniwersalnej religii i uniwersalnego człowieka.

Podporządkowali sobie edukację, działając tak, by program dotyczący dziedzin opartych na świeckiej nauce mógł być dowolnie zmieniany, ten zaś, który omawia prawo szariatu nie podlegał kontroli. 

Umiejętnie wykreowali się na męczenników, by jakakolwiek krytyka rozbijała się o zarzut braku tolerancji i zapędów cenzorskich. Aby nikt nie miał wątpliwości, że to oni są w zagrożeniu, zaczęli także prowadzić "świętą wojnę". 

***
Myślę dzisiaj o dziecku moich przyjaciół. Czy ciężko mu będzie żyć z piętnem wykluczenia ze społeczeństwa? Jak będzie się czuło wiedząc, że jego rodzce to mordercy? Czy zrozumie, że jest kochane, pomimo że jego narodziny stały się powodem zagłady innych dzieci? Czekamy, kiedy na jego twarzy pojawi się bruzda - ten niepowątpiewalny znak przynależności do piekieł.

Może uratuje go znajomość nauki? Biologii, bioetyki? Może warto zapoznać go ze stanowiskiem kościołów, które wyłamały się spod kurateli naszych przywódców? Co będzie dla niego lepsze? I co, jeśli znajdą u nas bibułę?

***
Dostałem paczkę od przyjaciół z zagranicy. Chcą mnie odwiedzić, piszą, że załatwiają już formalności. Tęsknię za nimi, ale chciałbym, żeby nie przyjeżdżali. Mogą bowiem nie dać sobie rady w razie choroby, napiętnowania społecznego czy innego nieszczęścia.
Poza tym prawu szariatu podlega wszystko, ich związek - uznany prawnie na reszcie kontynentu - u nas przestanie istnieć. Ile pieniędzy musieliby wydać u notariuszy, by móc sprawować nad sobą opiekę w elementrany sposób. Nie mogę im tego zafundować.

***
W pobliskiej szkole zamknięto chłopca w damskiej szatni. Koledzy powiedzili mu, że skoro jest pedałem, powinien przebierać się razem z dziewczynami w babskie ciuchy. Przestano mówić mu cześć, pomijano przy klasowych imprezach. 
Poskarżył się rzeczniczce praw ucznia tak jakby nie wiedział, że uczy w szkole szariatu. Zafunował sobie lekcję, na której oznajmiła, że miłość między mężczyznami nie istnieje i odprawiła publiczne modły o jego uzdrowienie i nawrócenie.
Wprawdzie niekiedy na innych lekcach mówi się, że homoseksualizm to nie choroba, a orientacja psychosomatyczna. Ale za ścianą uczą szariatu. Tam pokazują filmy o ośrodkach, gdzie leczy się takich odmieńców, przywracając ich życie Bogu. 

Próbowałem kiedyś protestować. W pismach do Ministerstwa Zdrowia i Rzecznika Praw Obywatelskich obficie cytowałem cale passusy udostępniane w materiałach takich ośrodków. Ale mój wywód uznano za oparty na antyreligijnej nauce i za próbę cenzury działań terapeutycznych*.

***
Heretycki imam obowieścił dzisiaj, że in vitro jest godziwe. 
Ciekawe, czy obrzucą mu mieszkanie jakimiś resztkami mięsa. 
A może podkreślą, że nie należy do wspólnoty wiary?
Albo znajdą bruzdę świadczącą o tym, że próbuje obronić swoje niegodne pochodzenie? 

***
Podobno zagraża nam barbarzyńska religia, która chce wprowadzić u nas szariat.
Wzywa się do obudzenia męstwa, ducha krucjat, mobilizacji. 
Wprawdzie mam kategorię D, ale pewnie będę musiał stanąć w walce. Ze wszystkimi lub jako wyrzutek przeciw wszystkim.
Na razie obrzucili ich kościół świniną i myślą o internetowej liście z adresami mieszkających u nas barbarzyńców. Niech wiedzą, że patrzy na nich oko opatrzności.
I że nie toleruje się u nas konkurencji. 

***
Lżą nas dzisiaj w telewizji. Gnojówka płynie razem z rzeką zbrodni i wrakiem samochodu, w którym ktoś włożył tłok do rury wydechowej.
Ale to dla naszego dobra - zbawienie przez pokutę.
Ale czemu nie przez auto-da-fe?


*Na podstawie artykułu Renaty Kim i Eweliny Lis z Newsweeka, pt. "I nie jestem pedałem" (fragmenty także w internecie pt. "Trudne życie geja w polskiej szkole"). 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.