sobota, 9 stycznia 2016

DO BISKUPA MERINGA

Wiesław Mering
Biskup Ordynariusz Włocławski


Jako Biskup Ordynariusz Włocławski wystosował Ksiądz list do Martina Schulza, opublikowany na oficjalnym portalu diecezji włocławskiej. Reakcje na to pismo są bardzo różne. Jedni uznają, że jest to słuszny i mocny głos w sprawach Polski, inni zwracają uwagę na mało stosowny język i rażące błędy w przekładzie listu na niemiecki czy na zaangażowanie polityczne Księdza po stronie obecnie rządzącej w Polsce partii. Każdy obywatel i każdy człowiek — w tym Martin Schulz — posiada niezbywalne prawo do posiadania własnej opinii i wyrażania jej. Polska zaś, przynależąc do struktur Unii Europejskiej, musi także liczyć się ze stanowiskiem zajmowanym przez reprezentantów instytucji unijnych. Głos Księdza wybrzmiał donośnie i spotkał się z żywymi reakcjami — tak, jak powinno być w państwie o ustroju demokratyczno-liberalnym. Problem w tym, że w swoim liście nie wypowiada się Ksiądz jako obywatel, ale jako urzędujący biskup Kościoła włocławskiego. Nie stanowi on zatem prywatnej opinii. Zasadne staje się więc pytanie, jaki status posiada ten list? Czy jest elementem nauczania zwierzchnika Kościoła włocławskiego? Jeśli tak, to jakie zobowiązania nakłada na wiernych? I czy nie dokonuje podziału wiernych w oparciu o kryterium polityczne? W końcu, w jakim stosunku pozostaje ten list do nauczania Soboru Watykańskiego II?

Soborowa Konstytucja Gaudium et spes stanowi jasno:

Jest sprawą doniosłą, żeby zwłaszcza w społeczeństwach pluralistycznych doceniano właściwy stosunek między wspólnotą polityczną a Kościołem i by jasno rozróżniano to, co czynią wierni, czy to poszczególni, czy też stowarzyszeni, we własnym imieniu jako obywatele kierujący się głosem sumienia chrześcijańskiego, od tego, co czynią wraz ze swymi pasterzami w imieniu Kościoła.
Kościół, który z racji swego zadania i kompetencji w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże się z żadnym systemem politycznym, jest zarazem znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej.
Wspólnota polityczna i Kościół są w swoich dziedzinach od siebie niezależne i autonomiczne.
 

Wiąże się z tym niezależność władz duchowych od władz państwowych, o czym mówi Dekret o pasterskich zadaniach biskupów w Kościele Christus Dominus w punkcie 19.

Ten sam Dekret stanowi:

Ponieważ do Kościoła należy nawiązywanie dialogu ze społecznością ludzką, w której żyje, ciąży przede wszystkim na biskupach obowiązek zbliżania się do ludzi, szukania ich i podtrzymywania rozmowy z nimi. By w tych zbawiennych rozmowach zawsze prawda szła w parze z dobrocią, a zrozumienie z miłością, musi je cechować jasność wyrażania się łącznie z pokorą i delikatnością, a nadto należyta roztropność, połączona jednak z zaufaniem, które zaskarbiając przyjaźń wytwarza więź duchową.

Braci odłączonych niech darzą miłością, przykazując również wiernym, by odnosili się do nich z wielką uprzejmością i miłością, udzielając zarazem poparcia ekumenizmowi w rozumieniu Kościoła: Nawet nieochrzczonych winni darzyć sercem, by również im przyświecała miłość Jezusa Chrystusa, którego biskupi są świadkami wobec wszystkich.


Ojcowie Soborowi jednoznacznie uznają, że Kościół jest instytucją apolityczną. Odrzucają także wyznaniową koncepcję państwa. Zastrzegają jednak, że duszpasterze mają prawo do moralnej oceny „nawet w kwestiach dotyczących spraw politycznych, kiedy domagają się tego podstawowe prawa osoby lub zbawienie dusz” (Gaudium et spes) czy skłaniania wiernych „do uległości wobec słusznych spraw i do szacunku dla prawnie ustanowionej władzy” (Christus Dominus). Tomasz P. Terlikowski pisze słusznie, że Sobór zakazuje biskupom wszelkich form uczestniczenia w bieżącej polityce. Mimo że budowanie partii, tworzenie czy zrywanie koalicji czy realizowanie pragmatycznych celów z wykorzystaniem polityków może być fascynujące i może przynosić doraźne efekty, to jednak „Na partyjnym zaangażowaniu biskupów tracą także oni sami”. I Kościół. „… wejście do bieżącej polityki zamknął przed biskupami i księżmi Sobór Watykański II. Nie dlatego, że domagały się tego liberalne czy lewicowe media, chcące zamknąć Kościół w kruchcie, ale dlatego, że rozgrywki partyjne przeszkadzają w wypełnianiu powołania pasterza wszystkich wiernych. Zaangażowanie biskupa we wspieranie jednej partii bez wątpliwości nie buduje ponad- i pozapolitycznej jedności Kościoła. Trudno też nie dostrzec, że zaangażowanie polityczne osłabia moralne znaczenie słów biskupa. Pasterz, który buduje koalicje czy partie, popiera jednych polityków przeciwko drugim, nie może bowiem później odgrywać roli zewnętrznego autorytetu moralnego. Jego głos przestaje być głosem zewnętrznego obserwatora, a staje się opinią jednego z wielu uczestników gry politycznej czy debaty publicystycznej”. Potwierdzeniem tych słów jest list Księdza, bez cienia wątpliwości angażujący się w grę polityczną po jednej ze stron. List ten jest ponadto nieroztropny. Pomija bowiem całkowicie opinię znacznej części polskich obywateli, w tym zapewne także wiernych Kościoła włocławskiego, których aktualny stan Polski niepokoi z określonych, a nie wymyślonych, powodów. Jednoznaczne opowiedzenie się przeciwko głosom niepokoju co do sytuacji Państwa odbiera Księdzu mandat do moralnej — a nie politycznej — oceny wydarzeń; stanowi także wyraz ślepoty na decyzje i wypowiedzi władz, które godzą w sprawiedliwość społeczną. Mam tu na myśli choćby drastyczną podwyżkę cen leków i wykreślenie z listy leków refundowanych dwóch preparatów przyjmowanych przez osoby po przeszczepach. Myślę o niezrealizowanej przez Prezydenta obietnicy pomocy tzw. frankowiczom, którzy w ramach protestu dali wyraz, że czują się oszukani. Myślę o wypowiedzi Ministra Waszczykowskiego na temat „mieszania ras i krwi” czy wypowiedziom Jarosława Kaczyńskiego o uchodźcach — obie nie dają się obronić w perspektywie nauki społecznej Kościoła rzymsko-katolickiego. Myślę o sprzeczności, jaka istnieje między oceną zrównoważonej gospodarki przez Waszczykowskiego a encykliką Laudato si papieża Franciszka. Listę wątpliwości mógłbym mnożyć, mógłbym oceniać je przez pryzmat nauczania Kościoła. Ksiądz swoim listem odebrał sobie do tego prawo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.