niedziela, 3 maja 2015

KONSTYTUCJA, CENZURA, POZORNA RÓWNOŚĆ

Nie jest przypadkiem, że wpis poświęcony opracowaniu Jakuba Dąbrowskiego i Anny Demenko pt. Cenzura w sztuce polskiej po 1989 r. (t. I - Apekty prawne, t. II. - Artyści, sztuka i polityka) pojawia się właśnie dzisiaj. Święto uchwalenia Konstytucji 3 Maja stanowi bowiem doskonały pretekst do wygrania kilku analogii, ryzykowanych, jak wszelkie analogie, ale zmuszających do myślenia. 

Nie jest moim zamiarem kontestacja Konstytucji 3 Maja. Uważam ten dokument za niezwykle cenny. Ale nie podchodzę do niego na kolanach. Stanowi on dla mnie zapis fundamentalnego problemu Polaków, którego do dziś nie przezwyciężyli. Mianowicie - problemu równości obywateli. W Konstytucji 3 Maja widać do doskonale na przykładzie chłopów, których co prawda włączono w obręb narodu polskiego, niemniej zapisy, które ich dotyczyły, są enigmatyczne i ogólnikowe. Wymowny jest również powód rozciągnięcia nad chłopstwem opieki prawnej - "sprawiedliwość, ludzkość i obowiązki chrześcijańskie, jako i przez własny nasz interes dobrze rozumiany...". Widać to również w kwestii religijnej. Wprawdzie Konstytucja 3 Maja zapewnia "pokój i opiekę" osobom wyznania nie-katolickiego, to jednak katolicyzm uznaje za religię narodową, zabraniając aktów apostazji. I tutaj mamy wymowne sformułowanie - wiarą narodową i panujacą jest rzymski katolicyzm "wraz ze wszystkimi jej prawami...". 

Konstytucja 3 Maja jest oczywiście dzieckiem swoich czasów i trzeba o tym pamiętać. Mimo wszystko problem feudalnej struktury społeczeństwa był w Oświeceniu obecny. O nieludzkim traktowaniu kolonizowanych Indian opowiadały opery (!), Francja pogrążyła się w rewolucji. Kwestia chłopska stanie się bardzo ważna w nadciągającej Insurekcji Kościuszkowskiej. Smutne jest zatem to, że uwłaszczenia dokonał... car. I to w drugiej połowie XIX wieku. 
XVIII wiek to także wysyp studiów nad religią, próby budowania filozofii ateistycznych. W Polsce to czas ruchu franksistów. 

W literaturze podkreśla się, że wątki obecne w Konstytucji miały być rozwijane w dalszych aktach prawnych. Sama Konstytucja zaś - dzięki chwalebnemu zapisowi - miała podlegać rewizji co 25 lat, tak, by zmieniać prawo nie przystające do rzeczywistości, ale by nie bawić się normami Konstytucji w zależności od chwilowego układu sił. 
Historia nie pozwoliła nam sprawdzić, jak potoczyłyby się losy Konstytucji 3 Maja. 
Pozostały po niej zapisy wskazujące na wysiłek wprowadzania w ramy państwa odpowiedzialnej polityki i zasad równości, ale ostrożnie, z braniem w rachubę interesów najsilniejszych. 

Podejście to utrwaliło się mocno w polskiej mentalności, dla której Konstytucja stanowi wygodne alibi. Gdy trzeba, wyciąga się jak trupa z szafy. Gdy trzeba, rozgrzesza się jej zapisami. Gdy trzeba przemyca się nierówność. Sama Konstytucja pozostaje dokumentem symbolicznym czy wirtualnym, a dyskusje nad jej zmianą mają charakter doraźnych rozgrywek.
Trudno mi na inną ocenę status quo. W sytuacji, w której zrównano z ziemią rodzimy przemysł, doprowadzono do prekaryzacji olbrzymiej części społeczeństwa, zaczęto lekceważąco podchodzić do pacjentów w wieku starszym, zdewastowano system zdrowotny, stanowiono prawo na korzysć instytucji (ZUS, skarbówka), a nie obywateli , sprawy sądowe ciągną się latami, takie zapisy Konstytucji, jak:

Art. 45.
Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.
Art. 47.
Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.
Art. 68.
Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.
Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.
Art. 65.
Władze publiczne prowadzą politykę zmierzającą do pełnego, produktywnego zatrudnienia poprzez realizowanie programów zwalczania bezrobocia, w tym organizowanie i wspieranie poradnictwa i szkolenia zawodowego oraz robót publicznych i prac interwencyjnych.
Art. 67.
Obywatel ma prawo do zabezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy ze względu na chorobę lub inwalidztwo oraz po osiągnięciu wieku emerytalnego. Zakres i formy zabezpieczenia społecznego określa ustawa.
Obywatel pozostający bez pracy nie z własnej woli i nie mający innych środków utrzymania ma prawo do zabezpieczenia społecznego, którego zakres i formy określa ustawa.

brzmią co najwyżej jak alibi

Pozorna równość dotyczy w Polsce także kwestii światopoglądowych. Już Konstytucja czyni różnicę między obywatelami religijnymi i niereligijnymi, w przypadku których nie potrafi wskazać źródeł uznawanych przez nie wartości. Czyni dalej różnicę między rzymskim katolicyzmem, a innymi wyznaniami, wprowadzając zapis o umowie międzynarodowej, regulującej relacje z tzw. Stolicą Apostolską (por. art. 25). Fundamentalną nierówność wprowadza Kodeks Karny, w którym penalizuje się tylko i wyłącznie obrazę uczuć religijnych, wyłączając spod ochrony uczucia agnostyków, ateistów, otwierając furtkę praktykowanemu na niespotykaną skalę obrażaniu i znieważaniu mniejszości seksualnych itd.

Właśnie ochrona uczuć religijnych stanowi główne źródło ograniczania wolności sztuki i zapędów cenzorskich w III RP. Dąbrowski dokumentuje to na ponad 600 stronach gęstego tekstu. Pokazuje przy tym, że uczucia religijne stają się instrumentem wykorzystywanym przez media do wywoływania skandali. Niebagatelna w tym rola Gazety Wyborczej czy stacji takich, jak TVN. 
Gazeta walnie przyczyniła się do utrwalenia modernistycznego modelu sztuk wizualnych, ostaro lub ambiwalentnie reagując na tzw. sztukę krytyczną. Wykorzystywała także tytuły czy odpowiednio wyeksponowane zdjęcia, by wywołać w czytelniku konkretne emocjonalne nastwienie do wystaw czy spraw, które opisywała. Pisała w końcu o sytuacjach, które nie miały miejsca - tak było choćby w przypadku Więzów krwi Katarzyny Kozyry. Praca miała się pojawić na billboardach, ale nim się to stało GW zdążyła napisać o "protestach Kościoła", które nie miały miejsca. 
Z kolei zasługą TVN jest sprawa Doroty Nieznalskiej. Manipulacja, jakiej dopuściła się stacja w materiale informacyjnym, wywołała bezprecedensową lawinę oskarżeń wobec nieznalskiej ze strony ludzi, którzy nie widzieli i nie mogli widzieć inkryminowanej instalacji.
Dąbrowski pokazuje także, jak zapis o penalizacji obrazy uczuć religijnych stał się wygodnym instrumentem w rękach polityków rozgrywających swoje karty. Przodowała w tym LPR z Romanem Giertychem (jakże zabawnie wyglądają teraz jego przytulasy do PO). Akcje przeciw sztuce najnowszej mobilizowały osoby nieprzygotowane do jej odbioru, często gęsto takie, które danych dzieł nie widziały. Swój udział w tej politycznej histerii ma także polska "lewica", by wspomnieć Janusza Majcherka. 
Co ciekawe, stale podnoszono te same hasła - działań anty-narodowych, anty-religijnych, promowania pornografii. 

Dąbrowski szeroko przedstawia problemy z wolnością wypowiedzi i sztuki. Pokazuje dominujące strategie obrony sztuki. Wprowadza - w moim odczuciu bardzo nośne - pojęcie stimulacrum, które łączy w sobie symulację, wytwarzanie "rzeczywistości medialnej bez związku z fachowymi, 'realnymi' kodami interpretacji i sposobami lektury dzieła" ze stymulowaniem oburzenia, oporu, buntu, skandalu

Generalny wniosek z pracy może wyglądać tak: ani środowiska prawicowo-konserwatywne, ani liberalne i lewicowe elity nie tylko nie potrafiły docenić sztuki awangardowej, ale nie umiały dostrzec znaczenia wolności wypowiedzi. Tę ostatnią - wraz z penalizacją obrazy uczuć religijnych - postrzegano wyłącznie w kategoriach politycznej walki, która utrwaliła funkcjonującej w Polsce wojnę kulturową. Właśnie w jej perspektywie postrzega Dąbrowski postulacy lewicy, by penalizować mowę nienawiści, np. homofobiczną, antykobiecą itp. Postulaty tego typu prowadzą do kolejnego ograniczenia wolności słowa. Są jednak zrozumiałe w kraju, którego porządek prawny oparty jest na nierówności obywatelskiej.
Skoro kodeks karny chroni grupę osób związanych z religią, podobnej ochronie winny podlegać osoby atakowane przez "religianckich fanatyków" (sformułowanie moje). 
Sam Dąbrowski jest rzecznikiem innego rozwiązania - zrezygnowania z penalizacji obrazy uczyć religijnych, a co za tym idzie uznania wolności słowa i ekspresji jako jednej z fundamentalnych wartości. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.