czwartek, 3 lipca 2014

KASTRAT, KOŚCIÓŁ, KOREKTA PŁCI - KRÓTKI KURS

Kastratów kojarzymy zazwyczaj z barokiem i operą, a więc z czasem zbytku i namiętności, znajdujących swój wyraz w bogatych, emocjonalnych i menadrycznych produkcjach teatralnych. 
Mało kto pamięta, że kastraci nie narodzili się w operze i nie w operze zmarli. Tak samo mało kto wie, że głosu kastrata można posłuchać - z vinyli, kompaktów czy w serwisie youtube.

Sztuka kastratów bierze początek w Kościele rzymsko-katolickim i w zjawisku kontrreformacji. 
"Gdy w wieku XVI za sprawą reformatorskich ruchów Marcina Lutra i Jana Kalwina Święty Kościół Rzymski zatrząsł się w posadach, kolejni papieże próbowali przywrócić mu dawną pozycję i znaczenie. Oprócz licznych zabiegów dyplomatycznych i wypraw zbrojnych wymierzonych w protestanckich władców, usiłowano na wszelkie sposoby stworzć wrażenie, że Kościół Katolicki wciąż stanowi najważniejsze ogniwo równowagi społecznej. Aby odciągnąć „prostaczków” od heretyckich prądów, oddziaływano na ich umysły poprzez sztukę, muzykę i religijne przedstawienia, tzw. sacre reprezentazioni.To właśnie na takim gruncie wyrósł styl, którego wybujała forma, pełna ornamentyki, złoceń i pucołowatych aniołków zachwycała i zapewniała o potędze fundatora. Wszelkie kanony piękna stosowane w architekturze, rzeźbie i malarstwie barokowym znalazły odzwierciedlenie w muzyce liturgicznej, która aby wypełnić przestrzeń nowopowstałych świątyń, wymagała odpowiedniego aparatu wykonawczego" - pisze Tomasz Raczkiewicz.

W kontekście tym ważną rolę pełnił również kulturowy uzus, wiążący to, co boskie, z głosami wysokimi, najlepiej z sopranami. Zwyczajowo partie przeznaczone na takie głosy wykonywali falseciści. Powiększające się przestrzenie świątyń okazały się jednak dla nich problematyczne - bywało, że falset nie miał wystarczającej mocy, by wypełnić sobą sakralną przestrzeń. Coraz częściej tessytura partii okazywała się zbyt wysoka; także nosowe zabarwienie falsetu nie do końca odpowiadało gustom odbiorców. Najprostszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie na miejsce falsecistów - kobiet. Ale przez wieki utrzymywała się w mocy nowotestamentalna zasada, podług której kobiety powinny milczeć w kościele. Szczególne zasługi w egzekwowaniu tej normy położył papież Innocenty XII, który nie tylko wprost zabronił kobietom występowania w teatrze, ale także teatry publiczne zamykał.  


Jak podaje Raczkiewicz, pierwszy kastrat pojawił się w Sykstynie w 1562 r. W latach 1588 i 1599 w kalendarzu Sykstyny zapisano dwóch "eunuchów". W następnych latach liczba kastratów systematycznie rosła. A Syksytna nie była jedynym kościelnym miejscem, w którym rzezańcy występowali. Co ciekawe, działo się to mimo ogłoszenia przez Sykstusa V konstytucji Cum frequenter, w której surowo zabroniono kastracji chłopców (1587r). Surowo, za kastrację groziła bowiem ekskomunika.

Jak to zwykle bywa, zapis ten obchodzono. Powołując się na względy medyczne. Raczkiewicz zauważa, że podług medyków tamtej doby "kastracja jest nieocenionym środkiem w walce z podagrą,przepukliną, szaleństwem czy epilepsją, przez co wielu lekarzy, działając w dobrej wierzeprzeprowadzało ten zabieg. W takim przypadku sprawcy nie podlegali nakładanej przez Kościółza ten czyn ekskomunice, co miało fundamentalne znaczenie przy preparowaniu oficjalnychbiografii kastratów. Poczesne miejsce w tychże zajmowały rozliczne wypadki, którym ulegalimali nieszczęśnicy, tj. upadek z konia, nieostrożna zabawa, pogryzienie przez łabędzia, czy dzikąświnię. „John Rossselli pisze nawet, że gdyby wierzyć kastratom z kaplicy Sykstyńskiej, to wszyscy oni padli ofiarą dzikich świń!".

Jeszcze większej pikanterii dodaje sprawie fakt, że kastratów rekrutowano na ogół z kręgów biedoty. Często byli to bezdomni, sieroty. Równie często były to dzieci sprzedane za parę groszy przez przymierających głodem rodziców. Kastrację fundowano im około 9 roku życia. W imię sztuki i kościelnej niechęci do kobiet fundując zaburzenia osobowości, deformację ciała etc. (to wpływ zaburzeń hormonalnych).


Ostatni kastrat przyjęty do Sykstyny urodził się 11 listopada 1858 r. Do chóru papieskiego przyłączono go w 1883, po zjawiskowym występie w Beethovenowskim Chrystusie na Górze Oliwnej (wcześniej, od 1873 r. śpiewał w Kaplicy Laterańskiej). Od 1898 r. pełnił w Sykstynie także funkcję dyrygenta. "Równolegle - komentuje Raczkiewicz - prowadził ożywioną działalność artystyczną poza chórem, śpiewając na uniwersytetach, salonach i klubach. W roku 1900 głos tego kastrata rozbrzmiewał na Panteonie podczas ceremonii pogrzebowej króla Włoch Umberto I. Niezwykle chętnie zapraszany artysta musiał stanowić nie lada atrakcję, co zresztą umiał skrzętnie wykorzystać pozyskując wielu wielbicieli swego talentu. Jego numerem popisowym miała byćpochodząca z opery „Faust”Ch. Gounoda „aria z klejnotami”, którą zwykł był wykonywać „z łzą w każdej nucie”.Alessandro MoreschiWg Dizionario Universale di RomaAlessandro Moreschi „posiadał głos wyjątkowejpiękności”, dzięki któremu zyskał przydomek „Angelo di Roma”". 

Właśnie głos tego kastrata utrwaliły dość liczne nagrania (z lat 1903-1904). Są, rzecz jasna, technicznie mocno niedoskonałe, dają jednak pewne wyobrażenie, jak taki głos mógł brzmieć. Muszę przyznać, że nie budzi on we mnie estetycznego entuzjazmu, co więcej - wnosząc, że oddaje cokolwiek z prawdy, kastrowanie chłopców wydaje mi się procederem jeszcze bardziej nagannym. 

Moreschi zmarł w Rzymie w 1922 r. Z Sykstyny odszedł w 1913 r., po tym, jak Pius X - pod naciskiem opinii publicznej - w końcu definitywnie zamknął kościelną karierę kastratów. 

Kastraci są niewątpliwie jednym z bardziej mrocznych elementów kościelnej działalności. Ich historia daje także do myślenia - choćby w kontekście argumentów podnoszonych przeciw "korekcie płci". Ale - jak wyczytać można na portalu fronda.pl - "kastracja to nie transseksualizm". A że to "konkret", to czas kończyć. I już!



_______________
Tekst oparty jest na eseju T. Raczkiewicza, Problem kastratów w kulturze włoskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.