czwartek, 13 września 2012

DE MUNDO CARCERE (ALBO JAKOŚ PODOBNIE)

Po intensywnym zmoknięciu rozgrzewam się właśnie kubkiem piwa z koglem-moglem. Po tym, jak wymoczyłem nogi w mocno ciepłej kąpieli z dodatkiem czarnej gorczycy. Rozgrzewam się i zamyślam. Penitencjarnie. Traf bowiem chciał, że dzisiejszego popołudnia trafiły mi w ręce dwie lektury dotyczące więziennictwa. Kontrast między nimi wydaje mi się wielce znaczący, w jakimś sensie uwidacznia się w nim bowiem signum temporis
Pierwszy tekst - na interesującym blogu "To ci historia!" (http://to-ci-historia.blog.pl) - podesłał mi Tomek. Opowiada on o księdzu Maochu, playboyu i defraudatorze, który przed śmiercią pokajał się i w symbolicznym geście chciał by go nie chowano na cmentarzu, ponieważ nie czuje się godnym leżeć z innymi ludźmi; i prosił, by go pochowano na drodze cmentarnej, aby na znak kary, grób jego tratowali ludzie po wieki. 
Drugi dotyczył zachowań seksualnych w sytuacji pozbawienia wolności i mówił o deprawacji będącej wynikiem izolacji i związanych z nią mechanizmów tworzenia alternatywnego (anty-normatywnego) świata.

W pierwszym tekście ujęła mnie humanistyczna postawa Macocha. Jest coś niesamowicie pięknego w pragnieniu symbolicznego ukarania na wieki. Gest ten, o ile był szczery, jest wyrazem współodczuwania ze wspólnotą, świadomości krzywdy tej wspólnocie wyrządzonej wyrządzonej, efektem resocjalizacji, dokonującej się w Macochu pod wpływem odbywania kary. W drugim* przeraził mnie opis świata, w którym międzyludzka komunikacja (tak między więźniami, jak i między więźniami, a strażą więzienną) sprowadza się do generującego nieufność i wrogość stosunku meldunek-rozkaz.  Czego efektem jest dehumanizacja: eksploatacyjne nastawienie do innych ludzi, finansowy wyzysk, przemoc czy budowanie - bez wyraźnego sprzeciwu władz administrujących więzieniami - nieformalnych grup w sposób przestępczy i zdemoralizowany sprawujących faktyczną władzę nad resztą skazanych.

Uznałem wyżej, że kontrast pomiędzy tymi tekstami, jest wyrazem signum temporis. Jest tak dlatego że opisany powyżej świat więzień wydaje mi się dobrym opisem kondycji naszego społeczeństwa. Mało już w nim gestów autentycznie humanistycznych, niewiele empatii, cierpliwości, bliskości czy zrozumienia. Nie uświadczy się też już wcale myślenia o całości, a więc nie tyle i nie tylko o własnym interesie, ale o tym, co starożytni nazywali dobrem wspólnym. Wiele za to agresji rodzącej lęk, wiele form wyzysku, instrumentalnego (eksploatacyjnego) nastawienia do innych. Miejsce dialogu zajmuje też coraz częściej właśnie relacja meldunek-rozkaz. Trzeba dziś budować fronty (nieformalne grupy trzymających władzę), brać udział w rozgrywkach, neurotycznie - i na ogół bezsensownie - udowadniać innym swoją wyższość. 

Może dlatego mnie i moich najbliższych tak bardzo cieszą zwykłe gesty bliskości. Czas znaleziony wtedy, gdy ktoś potrzebuje pomocy; dotyk, który leczy; proste i ciepłe słowa w SMS'ie w miejsce pustej formy czy strategicznych posunięć. Piękne jest to, że wciąż można się spotkać z takimi gestami; piękne - choć w pierwszym odruchu być może niezrozumiałe - jest to, że można się tymi gestami zachwycać. Pozwala to na chwile równowagi i odrobinę uśmiechu w świecie, który stał się światem więzienia. Może pozwoli to również poza ten świat wykroczyć..?


*A. Bałandynowicz, Zachowania seksualne w warunkach izolacji więziennej, [w:] Seksualność człowieka i obyczaje a polityka, M. Szyszkowska (red.), Warszawa 2008.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.