poniedziałek, 28 grudnia 2015

ŻEROWANIE NA TRUPACH I REFUNDOWANIE LEKÓW. PIS I TRANSPLANTACJE

Na stronach Radia Maryja odnaleźć można tekst Agnieszki Żurek, w którym czytamy między innymi:

Kiedy rozmawiamy o cywilizacji śmierci, myślimy na ogół o eutanazji,
aborcji bądź uzależnieniach od alkoholu czy narkotyków. Rzadko kiedy umieszczamy w tym kontekście zjawisko problemów transplantologii. Dawstwo organów kojarzone jest na ogół pozytywnie, jako przejaw wielkoduszności i bezinteresownego działania na rzecz drugiej osoby.
aborcji bądź uzależnieniach od alkoholu czy narkotyków. Rzadko kiedy umieszczamy w tym kontekście zjawisko problemów transplantologii. Dawstwo organów kojarzone jest na ogół pozytywnie, jako przejaw wielkoduszności i bezinteresownego działania na rzecz drugiej osoby. Tymczasem podobnie jak próbuje się relatywizować moment początku życia, aby w ten sposób próbować szukać usprawiedliwienia dla zabijania dzieci poczętych, manipulacje stosuje się także odnośnie do orzeczenia jego końca. Jeden z pragnących zachować anonimowość lekarzy badających zjawisko śmierci mózgowej stoi na stanowisku, że nie ma martwych dawców. – Popieram natomiast z całego serca przeszczepy od żyjących dawców spokrewnionych – mówi. Symboliczny rok 1968
Obok rewolucji obyczajowej, rozwoju ruchów lewackich i innych zjawisk odrywających kulturę europejską od jej chrześcijańskich korzeni, w tymże właśnie roku doszło także do zmiany definicji śmierci. Do 1968 r. za śmierć uznawano ustanie czynności oddechowych i akcji serca. W 1968 r. natomiast zaproponowano zdefiniowanie na nowo zjawiska śmierci poprzez wprowadzenie kategorii śmierci mózgowej. Ta definicja pojawiła się w tzw. deklaracji z Sydney sformułowanej na 22. spotkaniu Światowego Stowarzyszenia Lekarzy. Tego samego dnia także specjalna komisja powołana na Uniwersytecie Harvarda zaproponowała uznanie śmierci mózgu za kryterium wystarczające do orzeczenia zgonu. Redefinicja pojęcia śmierci związana jest z rozwojem transplantologii. – W nowej definicji śmierci mówi się wprost lub pośrednio o pobieraniu narządów do przeszczepów – zwraca uwagę ojciec dr Jacek Norkowski, autor głośnej książki podejmującej zagadnienia etyczne dotyczące orzekania śmierci pt. "Medycyna na krawędzi". Warto również zauważyć, że ciałem doradczym w sporządzaniu harwardzkiego dokumentu była organizacja Transplant Advisory Panel, co zdaniem ojca dr. Norkowskiego wskazuje na to, iż mógł on powstać na zamówienie lekarzy transplantologów. Tekst harwardzkiego dokumentu nie zawiera żadnego medycznego uzasadnienia zmiany kryteriów orzekania zgonu. Wprowadza jednak istotne zmiany dotyczące sposobu postępowania wobec pacjentów, otwierając niejako furtkę do relatywizacji w sposobie podejścia do chorych. Od tamtej pory zaczęto używać enigmatycznego terminu "zwłoki z bijącym sercem", co w jednoznaczny sposób sugerowało, że mamy do czynienia z osobą nieżyjącą”. 
Przywołany w tekście Jacek Norkowski to dominikanin i lekarz. Podwójne wykształcenie wykorzystuje jako atut do głoszenia między innymi takich poglądów, jakie znaleźć można WPolityce.pl:

„Śledził Ojciec losy 17-letniego Kamila z Wrocławia, u którego stwierdzono śmierć mózgową i za zgodą ojca ale wbrew woli matki chciano od niego pobrać narządy do przeszczepu? Chłopak zmarł, ale temat przeszczepów jest aktualny. Kto miał rację w tym konkretnym przypadku?O. Jacek Norkowski OP: Moim zdaniem rację ma mama i wszyscy ci, którzy domagali się leczenia. Problem polega na tym, że polskie procedury de facto nie przewidują leczenia ludzi z urazem mózgu. Wszystko co się robi, to przywrócenie krążenia i obserwowanie, czy stan pacjenta będzie się pogarszał, czy nie. Gdy się nie pogarsza, to jest dobrze, próbuje się chorego wybudzić itd. Jeśli natomiast jego stan zaczyna się pogarszać, stosuje się barbiturany, które jednak w przypadku dużego urazu mózgu nie wystarczają. Wówczas wzrasta ciśnienie śródczaszkowe  i dochodzi do wtórnego uszkodzenia mózgu. W tym czasie zamiast przeprowadzić na przykład kraniotomię (otwarcie czaszki w celu uzyskania dostępu neurochirurgicznego do mózgu - przyp. red.), którą prof. Talar jako chirurg powiatowy robił w takich przypadkach już 30 lat temu, to teraz nie robi się nic i czeka, aż stan chorego na tyle się pogorszy, że będzie można orzec śmierć mózgową i zgodnie z prawem pobrać narządy. Dobrze jest, jak się oczywiście spyta rodzinę o zdanie, ale jeżeli nie zapobiega się rozwojowi obrzęku mózgu, to nie dopełnia się według mnie istotnej części działania lekarskiego, które powinno być obowiązkowe. Więc te procedury są absolutnie wadliwe.Dlaczego procedury w Polsce są tak szokująco niekorzystne dla pacjentów z uszkodzeniem mózgu?Te procedury ułatwiają pobieranie narządów. Tu nie ma jakiejś heroicznej walki o chorego, tylko przywrócenie krążenia po to, żeby narządy były ukrwione, czekanie aż mózg obrzęknie i pobranie narządu. To jest procedura całkowicie ukierunkowana na pobieranie narządów, nie na leczenie. Pozostawienie tego bez debaty publicznej jest niedopuszczalne, bo potem mówi się, że wszystko jest zgodne z prawem. No i jest, bo takie mamy procedury, ale lekarza obowiązuje jeszcze sumienie i zdobywanie dostępnej wiedzy. Lekarz nie może zasłaniać się procedurami, on powinien działać w interesie chorego. To jest zasadnicza część powołania lekarskiego.Czy przeszczepianie narządów z Ojca punktu widzenia w ogóle nie jest do przyjęcia?Zabrzmi to kolokwialnie i dosadnie, ale ja skupiam się na problemie zabijania ludzi na narządy. Natomiast problem przeszczepiania narządów jest szerszy, bo można je pobierać w taki sposób, żeby nie powodować śmierci dawcyCo jakiś czas słyszymy o kolejnych sukcesach w dziedzinie transplantologii. Nie robi to na Ojcu wrażenia?Jest wiele osób, które uważają, że w ogóle jest to trochę błędny kierunek w medycynie. Ja też uważam, że to jest coś, co się nigdy w nic wielkiego już nie rozwinie i prawdziwym przełomem będzie regeneracja narządów za pomocą komórek macierzystych własnych, a nie pochodzących np. od mordowanych zarodków. Już teraz pobiera się je od samego pacjenta i technika idzie tak szybko do przodu, że za jakieś 10 lat przynajmniej w krajach bogatszych stanie się to dość powszechne, łącznie z regeneracją mózgu. Do Polski też to w końcu dojdzie. I to jest przyszłość. Każdy przeszczep zostaje odrzucony - taka jest zasada. Organizm nie uznaje przeszczepu za coś własnego, w związku z czym chory nigdy nie wraca do zdrowia i pełni sił. Cały czas musi brać leki immunosupresyjne, które są piekielnie drogie. Człowiek z przeszczepem twarzy szuka teraz pieniędzy na to, żeby opłacić te leki, których koszt to nawet kilkadziesiąt tysięcy euro rocznie.Te koszty mają znaczenie w dyskusji na temat przeszczepów?Leki immunosupresyjne zmniejszają sztucznie odporność organizmu, żeby tolerował przeszczep. Ale to naraża człowiek na śmierć z powodu infekcji i chorób. Także to nie jest wcale takie szczęśliwe rozwiązanie. Stoją za tym raczej wielkie pieniądze firm farmaceutycznych, dla których każdy człowiek na przykład z przeszczepioną nerką, bo takich przeszczepów jest najwięcej, to żyła złota. Bo taki chory, albo jego system ubezpieczeniowy, musi wydać kilkadziesiąt tysięcy euro rocznie na to, żeby on żył”.


Ze środowiskiem mediów o. Tadeusza Rydzyka czy fornda.pl związany jest również filozof Bogusław Wolniewicz. Jego zapatrywania na przeszczepy są następujące:

„«Od dawna uważam, że tzw. transplantacje, czyli przeszczepy, są w istocie nową postacią ludożerstwa. Wprowadzanie ludożerstwa do naszej cywilizacji oznacza dla niej głęboki przewrót». […]Prof. Wolniewicz jest przekonany, że transplantologia stanowi zagrożenie dla naszej cywilizacji. «Nie można niszczyć cywilizacji, żeby dogodzić paru ciężko chorym – mówił profesor, po raz kolejny używając mocnych słów i określając przeszczepy jako “żerowanie na trupach»”.

Całe to środowisko przez przedstawicieli obozu aktualnie rządzącego uważane jest za depozytariusza prawdy. „Zwracam się do wielebnego ojca dyrektora. Zwracam się z podziękowaniem za to wszystko, co uczynił dla polskiego Kościoła, dla Polski. Bez ciebie ojcze dyrektorze nie byłoby tego zwycięstwa. Ojciec dyrektor skromnie siedzi, a powinien wstać. Nie byłoby tego zwycięstwa bez Rodziny Radia Maryja. Nie byłoby. […] To zwycięstwo potrzebowało prawdy i ludzi, którzy prawdzie służą. Którzy służą Polsce. Którzy są patriotami. To zwycięstwo jest także potwierdzeniem jednej prawdy. Fundamentem polskości jest Kościół i jego nauka. I że nie może być Polski bez Kościoła” — mówił Jarosław Kaczyński na obchodach 24 rocznicy powstania Radia Maryja.

Dziś przeczytałem, że nowa lista leków refundowanych uderza w pacjentów po przeszczepach. Nie znalazły się na niej Prograf (jego cena wzrośnie z 3,20 do 159.09 zł.) i Valcyte (cena pójdzie w górę z 3,20 do 1417,5 zł.).
Warto także przeczytać tekst o skutkach działań Zbigniewa Ziobry dla polskiej transplantologii. Znaleźć go można tutaj

W świetle powyższych cytatów i ideowego zaplecza rządu można pytać, czy to tylko przypadek? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.