środa, 1 kwietnia 2015

PARLAMENT Z PERSPEKTYWY RELIGIJNEGO KAMERDYNERA

Dwie rzeczy jest mi szczególnie trudno ocalić.
Wiarę i umiejętność mówienia o niej.
Nadzieję, że w RP da się żyć w sposób rozwijający skrzydła.

Jedno i drugie skutecznie zabija we mnie episkopat Kościoła rzymsko-katolickego,politycznie wszędobyliski, autorytarny, wykazujący się fundamentalnym niezrozumieniem perspektywy republikańskiej i wrogi nowoczesności, manipulujący sumieniami i emocjami m. in. poprzez sianie strachu.

***
Przeczyściłem dziś uszy, słuchając w radiowym przeglądzie prasy apelu Konferencji episkopatu do parlamentarzystów wz. z procedowaniem ustawy o in vitro. Przetarłem oczy, gdy zobaczyłem ten dokument. Grożenie parlamenatrzystom wyłączeniem ze wspólnoty eucharystycznej (a więc z Kościoła, jeśli uznać, że eucharystia jest jego modelem), jeśli poprą ustawę, przypominanie, że prawo Boże (Chrystus) jest przed prawem stanowionym, detonacja projektu ustawy jako "niezgodnej z podstawowymi kryteriami moralności" nie są próbą włączenia się do debaty czy namysłu nad tym, co w biomedycynie niepokojące.
To głos feudała i pana sumień, dla którego państwo może być tylko katolickie i którego muszą słuchać wszyscy obywatele, bez względu na wyznawane poglądy (Krk dokonuje tu kapitalnej manipulacji - państwo nie musi być religijne expressis verbis, ale istnieje tylko jedna etyka (katolicka), a więc tą musi kierować się państwo). 

***
Polski episkopat rzymsko-katolicki zapomina o kilku rzeczach. 

Primo, o prymacie indywidualnego sumienia w podejmowaniu decyzji moralnych, a także na prymacie perspektywy dobra nad stanowioną przez instytucje sferą powinności. Nauka ta, sformułowana przez Tomasza z Akwinu, promowana przez Servais Pinckaersa, Tadeusza Bartosia czy Ludwika Wiśniewskiego. W Polsce wciąż jedyną słuszną wersją tomizmu jest ta, sformułowana przez Mieczysława Krąpca i Mieczysława Gogacza, niestety.

Secudno, o nauce Vaticanum II, wyraźnie rozłączającej sferę polityki od sfery religii, pozytywnie wartościującą wolność światopoglądu i wyznania.

Tertio, o tym, że refleksja moralna jest znaczenie starsza od chrześcijaństwa. Nie warto więc udawać, że tylko w ramach swojej perspektywy można prowadzić słuszny namysł nam moralnością.

Quarto, że nauczanie o in vitro nie ma podstaw w Biblii. "W Biblii - pisze Barbara Chyrowicz - nie znajdziemy wszakże szczegółowych dyrektyw dotyczących dopuszczalnych granic ingerencji w naturę. Chrześcijańska (katolicka) teologia moralna wypracowuje zatem oficjalną doktrynę, korzystając z filozoficznych kategorii, podkreślając cały czas szczególną wartość życia każdego człowieka [...]". W filozofii dyskusyjne jest wszystko, a więc także wybór danej perspektywy filozoficznej. Krk nie może więc pokazywać swej teologii moralnej jako jedynie słusznej, bezdyskusyjnej, chwytającej domniemaną istotę rzeczy. Nie może, o ile nie chce popaść w demagogię i bawić się w manipulację. 

Quinto, nowoczesny republikanizm ma korzenie... teologiczne. Przypomniał to, m. in. Stanisław Filipowicz w książce Pochwała rozumu i cnoty. Republikańskie credo Ameryki.
Przypomina w niej, m. in., postać kaznodziei Jonathana Mayhew, który opracował teologię wolności. Wyprowadził ją z fundamentalnego przekonania, że egzystencja człowieka to manifestacja "niezmierzonej i nieskończonej miłości bożej. Wszystko, co miłości tej przeczy, jest więc pozbawione racji istnienia. [...] Człowiek obdarzony bezgraniczną miłością Boga, nie może być pomniejszony przez żadne manipulacje autorytetów nie sięgających jego wyżyn. Nie może w istocie stać się niczyim poddanym. Elementarnym atrybutem ludzkiej kondycji jest wolność" (s. 50).

Sformułowanie to lapidarnie ujmuje dynamiczny proces kształtowania się tzw. chrześcijaństwa bezkonfesyjnego, opisanego przez Leszka Kołakowskiego w pracy Świadomość religijna i więź kościelna. Doprawdy, trudno zamknąć oczy na tamte debaty, spory i wojny. I nie wyciągnąć z nich żadnej lekcji. 

Chyrowicz słusznie podkreśla, że spory bioetyczne są efektem akceptowania różnych koncepcji człowieka i odmiennych teorii etycznych. Ma rację, gdy mówi, że spory być może są nierozstrzygalne. Zgadzam się także, gdy mówi, że w debacie etycznej nie chodzi o konsens. Ale o umiejętność jasnego formułowania stanowiska i podawania argumentów. Ma w moim odczuciu rację, gdy mówi, że politycy muszą wypracować konsens. Co znaczy dla mnie stworzenie obywatelom możliwości wyboru.

***
Od dawna twierdzę, że polski Episkopat zamyka oczy na Vaticanum II. Jego nauczania bliskie jest perspektywie integrystycznej. Zacytuję więc na koniec XVIII punkt Syllabusa błędów, sprokurowanego przez papieża Piusa IX:

"P. Co to jest moralność?

O. Moralność jest prawidłem obyczajów, to znaczy postępowania człowieka w stosunku do Bo­ga, do podobnych sobie istot i względem siebie samego.

P. Jakie jest zadanie moralności?

O. Zadaniem moralności jest prowadzenie człowieka ku ostatecznemu celowi życia doczesnego, którym jest osiągnąć życie w wieczności.

P. Skąd pochodzi moralność?

O. Moralność pochodzi od Boga i tylko od Boga pochodzić może.

P. Dlaczego?

O. Dlatego, że tylko Bóg, Stwórca człowieka, może mu dać poznać ostateczny cel życia i sposo­by dojścia do tego celu.

P. Co z tego wynika?

O. Wynika z tego, że istnieje tylko jedna moralność, mianowicie moralność dana przez Boga.

P. Jakie są potępione przez Syllabus błędy dotyczące moralności?

O. Oto szereg potępionych przez Syllabus błędów, odnoszących się do moralności:

1. Prawa moralne nie potrzebują sankcji Bo­skiej; zupełnie nie jest potrzebnym, aby prawa ludzkie stosowały się do prawa przyrodzonego lub koniecznie otrzymały moc obowiązującą od Boga.

2. Nauki filozoficzne, moralne, jak również prawa cywilne mogą i powinny uwolnić się od powagi Boga i Kościoła.

3. Należy przyjąć istnienie tylko sił materialnych; cała moralność i uczciwość powinny polegać na gromadzeniu i pomnażaniu bogactw, mniejsza o to, jakimi środkami, byle tylko doga­dzało się namiętności.

4. Treścią prawa jest czyn materialny. Wszystkie obowiązki człowieka są próżnymi słowa­mi, a wszystkie czyny ludzkie posiadają siłę prawa.

5. Władza jest niczym innym, jak tylko licz­bą i sumą sił materialnych".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.